(P)olewka. Paweł Kukiz przez dziurkę od klucza

2015-06-27 19:28

 

Mój przyjaciel, Henryk Kliszko, człowiek wielkiego czynu i takiejż charyzmy (animator Kolegium Otryckiego, budowniczy Chaty Socjologa, załozyciel Colloquia ), wychowawca młodzieży, socjolog – pisze: Czy Paweł Kukiz będzie „Wilhelmem Orańskim” - kładąc trwałe zręby Nowej Rzeczypospolitej, czy „Stanisławem Tymińskim”, o czym marzą obrońcy tworzonego wspólnie systemu oligarchicznej partiokracji, która dziś rządzi oddzielając rzeczników zmian od ich samorządowego zaplecza.

Henryk wskazuje tych obrońców: oto wywiad Ludwika Dorna dla Cezarego Michalskiego: TUTAJ, przytoczony za Krytyką Polityczną.

Lubin, małe miasteczko na Dolnym Śląsku. Ziemie Odzyskane.

Z całego kraju zjechała się niemała rzesza ludu spragnionego kontaktu ze Znacznym Skrzatem (patrz: TUTAJ) a napotkała zasieki postawione między sceną a publicznością, pośrodku zaś tych zasieków podest zapełniony dziennikarzami. Jednym słowem, publiczność, która kilka-kilkanaście godzin zjeżdżała się do Lubina – mogła śledzić swojego idola z daleka, bo tylko wtedy dziennikarze nie zasłaniali wielkiego telebimu. Na żywo – nikt Pawła nie widział, poza tymi, których wpuszczono za zasieki. No, 20-30 osób.

Spotkanie trwało niecałą godzinę. Pełna sala stojących ludzi po długich podróżach. Wypowiada się najpierw idol, potem dwóch-trzech ekspertów. Wypowiada się przedstawiciel Bezpartyjnych Samorządowców: Pawle, jesteśmy z tobą, razem zrobimy wiele.

Na to Kukiz każe wprowadzić na scenę ludzi-założycieli ruchu Zmieleni.pl – i z całym szacunkiem dla Bezpartyjnych Samorządowców – powiada niczym Dziadek (wiemy, o kim mowa): to jest mój Legion. Nie użył słowa „legion”, ale dla mnie stało się jasne: 35 tysięcy ludzi zarejestrowanych w Komitetach referendalnych (i potem, co oczywiste, przeistoczy się je w komitety wyborcze) – może się co najwyżej podrapać gdzie trzeba, bo Paweł ma swój Legion i to on zagra w wyborach. To tłumaczy, dlaczego – wykorzystawszy – odgania Paweł od siebie każdego, kto już poczuł się choćby jego halabardnikiem. Lista odesłanych na szczaw – wydłuża się.

Mam być szczery: Owsiak przynajmniej udaje, że dla styczniowych orkiestrantów robi latem Przystanek. Paweł nic nie udaje (przeczuwałem to, choćby TUTAJ). Jelenie mają mu sprawić Kasztankę, a wtedy on z dumą pójdzie złożyć kwiaty na grobie pana Przystawy.

I wtem – Paweł mówi: dziękuje wam za przybycie, zlot skończył się. Żadnej propozycji poza wieczornym ubawem koncertowym na tzw. plantach. No, czuję się szaro i łyso...

No, szok. W przedsionku i na tarasie przed salą (piękna inwestycja) – komercja, jak w świątyniach za czasów, kiedy się Jezus wkurzył. Znaczy: przyjechaliśmy tu zewsząd na godzinę?

Kukiz – widzę to od dziś – ma plan. Porządny, inżynierski plan. Nie program, nie strategię (sam mówi: będą programy robić wyselekcjonowani fachowcy, a nie jakiś Kukiz). Plan przewiduje wprowadzenie zasady JOW jako kluczowej dla systemu-ustroju. I zostawienie tego wszystkiego w cholerę, niech sie inni bujają ze sprawą.

Bałem się wielokrotnie na swoim blogu, czy Kukiz dowiezie swoje 3 miliony elektorów do jesieni (patrz: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ). Dziś już się nie boję, bo dostałem iluminacji...

I... ciąg dalszy nastąpi, ale najpierw się zastanowię nad tym, co ja tutaj robię