Rytualny ubój pana Janusza

2014-07-11 12:51

 

Uważam, że Janusz Piechociński – zanim zaczął – przegrał kilka spraw:

  1. Nie poskromił Waldemara Pawlaka, kiedy ten samowolnie odszedł z funkcji Wicepremiera, nie przypomniał Donaldowi Tuskowi, że to PSL a nie Tusk decyduje, kto będzie wicepremierem;
  2. Odpuścił sobie „trójpolówkę”, miały być trzy ekipy PSL: rządowa (z Pawlakiem na czele), Parlamentarna (Z Burym, może Sawickim na czele), wewnątrzpartyjna (z Piechocińskim na czele);
  3. Nie zrealizował postulatu znanego pod hasłem Instytut im. Macieje Rataja: niczego nie ujmując inteligencji PSL-owskiej, łaknie ta partia ośrodka uruchamiającego dysputę merytoryczną (ustrojową, ideową, gospodarczą);
  4. Dał się namówić na objęcie funkcji ministra-wicepremiera, gdy wiadomo było, że ministerstwo i „przyległości” obsadzone są przez dziesiątki ludzi Pawlaka, który zatem wciąż trzyma(ł) oko i rękę na sprawach;
  5. Nie zmienił retoryki: z pozycji kluczowego (?) członka Rządu trudno jest uprawiać komentatorstwo polityczne, więc na blogu i w wypowiedziach stał się Janusz miałkim państwowotwórczym sprawozdawcą;

Stracił poparcie Sawickiego i Domagalskiego oraz pomniejszych, które go niespodziewanie wyniosło. Nie załatwił niczego znaczącego dla środowisk prowincjonalnych. Nie ogłosił nic spektakularnego dla małych miasteczek, gmin, wsi. Pustak? Trwacz?

Pisałem o tym od początku: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ, a nawet „Nieustająco Twój, Januszu” (TUTAJ), itd., itp.

Waldemar Pawlak, który zaczął karierę obejmując stołek w PSL po wyniesionym z gabinetu Bartoszcze, a stołek premierowski po „nocnej zmianie” obalającej rząd Olszewskiego – dziś rozpoczął rytualny ubój Janusza, bez ogłuszania, na żywca.

Co tu gadać, wszystko widać. Tyle że po raz pierwszy Pawlak zagrał – równolegle – na szkodę Tuskowi. Będzie się działo.

Jest we mnie gotowość wsparcia – bo jest taka potrzeba – ewentualnej Platformy Odnowy powołanej w formule laboratorium koncepcji.