Polityka przy zgaszonym świetle

2014-06-25 15:48

 

Stara zasada bokserska (albo z innej sztuki mordobicia, nie wiem, nie boksuję) mówi, że kiedy przeciwnik jest trafiony w sedno, to nie odstępuj, choćbyś na czworakach miał go dopaść: bij, ile wlezie, nie daj mu dotrwać do gongu.

Ktokolwiek „rozprowadza” zabawę taśmową, sprzeniewierzył się tej zasadzie. Na bezdechu, z nieprzytomnością w trzewiach, Tusk zrobił unik i nie odwołał ober-detektywa, zresztą, dał sobie kilkadziesiąt godzin na zabranie głosu i nie zmarnował (taktycznie) tego czasu.

Ober-detektywowi jest niezwykle trudno funkcjonować w trzech rolach: pokrzywdzonego (podsłuchem), szefa koordynującego „siłowniki” oraz członka rządu. Nadal podtrzymuję, że Tusk został wyznaczony do odstrzału (nie, nie przez „ruskich”) i nie chce potulnie się temu poddać, a „strzelbami” są ober-detektyw i murgrabia z Chobielina.

Teraz czas na krok dalej: zmobilizowano (niekoniecznie na jakiejś sekretnej „operatywce”) kilka ognisk niezadowolenia z rządów tuskowych, które może i nawet nie wiedzą, jak bardzo wspólny mają interes oraz skąd docierają do nich impulsy do działania:

  1. Że biurokracja Tuskowa, zbierając zakulisowy potencjał wyborczy, dociska biznes (mały i duży, lokalny i większy) metodami nieludzkimi i nieprzejrzystymi – jest oczywiste dla każdego. No, jeden z nich powiedział sobie „choćbym zdechł, załatwię was”
  2. Że redakcje, (a już Wprost na pewno) są przeniknięte stronnikami udającymi dziennikarstwo, być może opłacanymi z różnych dziwnych źródeł (niedziennikarskich) – też nie trzeba długo dywagować, by do tego dojść;
  3. Że „siłowniki” plus dyplomacja i organy kontrolne oraz wymiar sprawiedliwości (czyli Państwo Stricte) są wpięte w międzynarodowe struktury decyzyjne działające mało jawnie i z wątłą legitymizacją – można wywnioskować bez trudu;
  4. Że w Polsce – jak wszędzie indziej – na każde potknięcie Tuskowe czeka zróżnicowana opozycja, a i koalicjant precyzyjnie dawkuje swoje poparcie – to jest elementarz wiedzy o polityce, a kanonada, jaka się natychmiast odezwała – to rutyna;
  5. Że Polska totalitaryzuje się zwolna – to moja teza, której będę bronił choćby anegdotycznym komentarzem do działań Mussoliniego u zarania faszyzmu: w chwilach nieuwagi wyrywają nam pojedyncze włosy, aż w końcu obudzimy się łysi;

Zatem, jeśli gdzieś-ktoś pomyślał sobie, że się Tusk powinien przesunąć do tylnego rzędu – jaki problem pozbierać powyższe do kupy? Fakt, istnieje zorganizowana grupa przestępcza. Ale nie ta, którą widowiskowo i w godnym podziwu tempie aresztuje wymiar sprawiedliwości. Jest to grupa „ognisk niezadowolenia z Tuska” (jego kamaryli), którą jakiś bliżej nam nieznany ośrodek wpływu nieformalnego (na przykład – zmyślam – Commission Trilatérale).

Pisałem już o tym (najpierw TUTAJ, potem TUTAJ i TUTAJ oraz TUTAJ i TUTAJ), że Tusk, zamiast położyć uszy po sobie, pojąć, że nie on już dyryguje sprawami – staje „pod falę” i może nawet ową fale pokona, ale kiedy wyjdzie na brzeg, otrząśnie sierść i się dogrzeje – nikt mu karmy już nie poda. Bo narowisty.

Słucham „orędzia” Tuska + dyskusja, godzina 15.00 i późniejsze, 25 czerwca 2014. Mimo, że kilka dni temu dostał prosto w splot słoneczny, już ma się dobrze: dotrwał do gongu, pogadał z trenerami, wziął odżywkę, poprawił grzywkę – i już on rządzi. Blamaż najbliższego otoczenia (który to już?) okazuje się żadnym tematem, natomiast jest ważne, że ktoś w ogóle śmiał dziamgnąć Tuska (on to ubiera w słowa „zamach stanu, scenariusze pisane w konspiracji, oby nie w tym Sejmie”). I on tej akcji dziugania go (patrz: TUTAJ) mówi stanowcze „nieeeeeee….!”. Zaleca szanownym posłom, by nie brali udziału w tym antypolskim scenariuszu, zanim się wszystko nie wyjaśni, zwłaszcza autor rozgrywki się nie ujawni. Mówi o suwerenności polskiej, o ciemnych siłach dybiących na demokratyczne państwo, przeciw wyborcom, którzy – o, właśnie – są suwerenem. Boję się…

W tle jest handel na wielką skalę z Rosją i gry biznesu z fiskusem, w tle jest ciemna figura Latkowskiego i jego chwiejny stosunek do prawa, w tle są interesy koalicyjne (ładnie powiedział JP: poza knuciem jest jeszcze normalna polityka).

Policzył szable, wie, że złożony przezeń wniosek o wotum nieufności w rzeczywistości zamyka dyskusję, na którą napalało się z 80 posłów (patrz: Regulamin Sejmu): teraz zamiast o taśmach, zamiast rozliczania rządu i debaty, zamiast wystąpień górnych – będzie gorączkowe poszukiwanie argumentów i anty-koalicji. Bo on szykuje sobie na przyszłość rolę brukselską (Unia Energetyczna) i ma być jak on chce.

Wyjaśnijmy: ludzie chcą rozliczać Tuska, a on mówi: cicho być, daję wniosek, proszę głosować, a nie szemrać. Zamknął rozdział pod tytułem „kontrolna funkcja Sejmu nad Rządem".

Teraz to on jest panem ringu. No, no, cwana gapa.

Co na to Autorzy Zadymy? Pozwolą mu na tę bezczelność?

A mówiłem: trafiłeś, bij szybko.