13 RHIZOMIFRAKTALIA POLITYCZNE

13 RHIZOMIFRAKTALIA POLITYCZNE

 

Jest kilka pojęć, które opisują Społeczeństwo zorganizowane politycznie: Moltitudine, Reich, Чернь, Poppolo, Commons Lud – to określenia tłuszczy, ciżby, najpodlejszej warstwy Ludności, ale z „pobrzmieniem” kolektywnej podmiotowości (net Hercules contra plures). Słowa te oddają status polityczny, który oparty jest na Swojszczyźnie (zakotwiczeniu w rzeczywistości publicznej: terytorium, społeczność), ale nie jest wyposażony w przywilej pełni Obywatelstwa[1], czyli uczestnictwa w jakkolwiek pojętej Radzie[2].

Na styku między najszerzej pojętą Swojszczyzną a jej „ucywilizowaną” formułą w postaci Obywatelstwa tyglą się Rhizomia i Fraktalia, czyli spontaniczna, bezładna żywiołowość i uporządkowane, skłonne do petryfikowania się powtarzalne struktury samopodobne. To na tym styku zatem powstają spontaniczne lub planistyczno-naukowe rozwiązania sprzyjające godzeniu Chaosu-Rozmaitości-Przedsiębiorczości z Ładem-Jednością-Koniecznością[3].

Ten „problemat stykowy” poddawany jest od zawsze procesom poszukującym optimum w sensie Pareto[4].

Pedia (polskojęzyczna wersja) posługuje się upraszczającym przykładem:

Załóżmy, że rozpatrujemy dwie osoby, Kowalskiego i Malinowskiego. Kowalski ma początkowo pewien zasób chleba, a Malinowski pewien zasób wody. Ponieważ obaj chcieliby mieć i jedno i drugie dobro, to zaczną wymieniać chleb na wodę.

Jeżeli Kowalski ma tylko chleb, to pierwszy kubek wody będzie dla niego bardzo cenny i skłonny będzie do oddania dużej ilości chleba. Analogicznie, Malinowski będzie skłonny wymienić dużą ilość wody w zamian za kromkę chleba[5]. Zgodnie z prawem malejącej użyteczności krańcowej w miarę kontynuowania wymiany ich skłonność do poświęcania jednego dobra w zamian za drugie będzie maleć. Ostatecznie osiągnięty zostanie taki punkt, w którym dalsza wymiana nie będzie już możliwa. Kowalski za kolejną kromkę chleba będzie sobie życzyć coraz więcej wody, a Malinowski za kolejny kubek wody będzie chciał coraz więcej chleba.

W ten sposób osiągnięty został punkt optimum w sensie Pareto. Jeżeli bowiem chcielibyśmy Kowalskiemu dać kolejny kubek wody, to musielibyśmy zmusić Malinowskiego do wymiany, pogarszając tym samym jego sytuację (albowiem, gdyby jego sytuacja miała się poprawić, to do wymiany doszłoby dobrowolnie).

Rozwinięciem i uogólnieniem konceptu efektywności Pareta jest koncept efektywność Kaldora[6]-Hicksa[7]. Jest on jedną z metod oceny ekonomicznej efektywności alokacji zasobów. W myśl jej kryteriów rozwiązanie jest efektywne (to znaczy prowadzi do wzrostu efektywności), gdy w wyniku jego zastosowania jeden podmiot zyskuje więcej, niż traci inny, a jednocześnie istnieje (przynajmniej teoretycznie) sposób kompensacji strat przez podmiot zyskujący na rzecz podmiotu tracącego. Jeżeli w danej sytuacji (przy określonej alokacji zasobów) wprowadzenie takiego rozwiązania jest niemożliwe (to znaczy każda zmiana alokacji będzie powodować, że zyski będą mniejsze od strat) wówczas obecna alokacja jest efektywna w sensie Kaldora-Hicksa[8]. Warto zauważyć, że gdyby doszło do faktycznej kompensacji strat wynik alokacji byłby efektywny również w sensie Pareta. W tym znaczeniu każda alokacja efektywna w sensie Pareta jest efektywna również według kryterium Kaldora-Hicksa, lecz nie każda sytuacja efektywna z punktu widzenia Kaldora-Hicksa jest efektywna w sensie Pareta.

Otworzywszy furtkę ku stronie filozofii społecznej, stwierdzamy: optimum społeczne na styku Rhizomii i Fraktalii (bezładu i ładu) zachodzi wtedy, kiedy w konkretnych rozwiązaniach nie istnieją przesłanki alienacji (jej czterech aspektów: wyobcowania się dzieła ludzkiego, przeciwstawienia się go człowiekowi, przemożności wobec człowieka, powodowanie człowiekiem).

Politeia – Πολιτεία

W tradycji helleńskiej filozofii politycznej zapisana jest nieustająca dysputa między Platonem a Arystotelesem, do której włączali się liczni potomni czasów rzymskich, chrześcijańskich, teutońskich.

Zacznijmy od opisu „przedmiotu lirycznego” tej dysputy. Trzeba zatem sięgnąć po słowa bardziej współczesne i zarazem oddające sens pojęcia „πολιτεία”. W moim odczuciu dobrym odniesieniem są angielskojęzyczne słowa „commonwealth” i „government”. W pierwszym z tych słów pomieszczono takie znaczenia jak community-fellowship-collectivity-polity-union-federation, w drugim zaś takie znaczenia jak management-guidance-leadership-authorities-stewardship-administration-supervision-direction.

Błędem najczęściej powtarzanym przez współczesnych jest stawianie równości między słowem „politeia” a słowem „państwo”. Bo pierwsze z tych słów odnosi się do „obywatelskiej samorządności” (bezpośrednia kontrola społeczna, świadomy i walny wybór przywódców z możliwością ich odwołania, służebność przywódców wobec zbiorowości-społeczności-wspólnoty-obywateli[9]), a drugie do „rządów zwierzchnich”, przy czym „zwierzchność” jest tu przeciwieństwem służebnej reprezentacji-przedstawicielstwa i skupia się na regaliach[10], immunitetach[11], prerogatywach[12].

Kiedy sięgamy po wzorce helleńskie – łatwo zapominamy o innych wzorcach:

1.       Rzymska „garnizonia” (system-ustrój oparty na wzajemnie się wspierających faktoriach i fortach oraz infrastrukturze materialnej (drogi, akwedukty, obiekty użyteczności publicznej) i niematerialnej (prawa-przepisy-procedury-dopuszczenia-wtajemniczenia-kompetencje): w uproszczeniu mówi się, że „rządzi prawo” (pod które podlegają na zasadzie równości również twórcy tego prawa, z władcą włącznie). Dziś „garnizonia” jest kontynuowana w USA, przy czym rzymski obowiązek serwowania „populusowi” chleba i igrzysk – tu akurat przepadł z kretesem, za to kwitnie „nadbudowa” związana z sojuszem mega-biznesu zbrojeniowego (faktorie) z mega-polityką (forty);

2.       Teutońska „rzesza” (Reich: złączona wielość, miriada, rozmaitość, mrowie, plątanina[13]), oznaczająca kon-federację rozmaitych formuł podmiotowości politycznej (wspólnoty ziemskie, miejskie, religijne, branżowo-cechowe, rycerskie, związek kilkuset księstw, biskupstw, opactw, miast, hrabstw i drobniejszych majątków, cieszących się szeroką autonomią, ale uznających obrane zwierzchnictwo[14]), zawiadowaną służebnie (zadaniowo) przez obieranego reprezentanta (gospodarza spraw wspólnych, regaliów), czyli Kaisera. W słowie „teutonia” mieści się przede wszystkim „naszość” germańska[15] i nie sposób pozostawić tego słowa bez słowa „marchia”[16] oznaczającego bufor między „naszością” a „ichniością”;

3.       Słowiańska „demokracja wiecowo-roszczeniowa” (patrz: Kozaczyzna, Solidarność[17], Skupština[18]), na mocy której silne jest poczucie dobra wspólnego (w tym sensie „niczyjego”, patrz: problemat wspólnego pastwiska, wspólnej klatki schodowej, gdzie nikt nie poczuwa się do współ-gospodarzenia, ale każdy zna swoje niezbywalne „prawo użytkownika”), a jednocześnie nawet najbardziej „demokratycznie” obrane przywództwo (najczęściej spersonifikowane, związane z „imieniem” wybitnej postaci) staje się tuż po obraniu celem roszczeniowego ostrzału w związku ze wszystkim, co się Ludowi „należy”;

4.       Francuski republikanizm, wypracowany na przestrzeni dwustu lat poprzez tzw. „pięciopak” (frondy i spazmy rewolucyjne 1648-1653, 1789–1799, 1830, 1848, 1871), odwołujący się do instytucji obywatelstwa (la citoyenneté, le qualité de citoyen[19]), która wydaje się być powszechna i swobodnie dostępna, ale w rzeczywistości ograniczona jest „rytem rejestrowym”, generującym wielo-aspektowe wykluczenia, sprowadzające się do jednego: kto nie umie w grze wszystkich ze wszystkimi o wszystko wywalczyć sobie pozycji politycznej-ekonomicznej, ten jest „mniej-obywatelem”;

Czytelnikowi warto przypomnieć: wciąż mowa jest tu o rozwiązaniach ekonomicznych-gospodarczych, które ujarzmione w różniących się reżimach politycznych (wzorca helleńskiego, rzymskiego, teutońskiego, słowiańskiego, republikańskiego) całkowicie odmiennie kształtują swoją specyfikę. Ta zaś specyfika – to osobliwość rozpostarta między Rynek i Demokrację (które proliferują[20] „rhizomę”: Wolność-Swobodę-Spontaniczność-Twórczość) a Reżim i Ład (które proliferują „fractalia”: reguły, prawa, procedury, rejestry, przyporządkowania-kompetencje, dopuszczenia).

I taki właśnie sens ma w moich rozważaniach starohelleńskie (w języku „koine”) słowo Πολιτεία. To z tym słowem wiążę słowo Rynek. Oznacza ono – w literaturze – kilka warunków do spełnienia, by można było mówić o „pareto-optymalnej” gospodarce:

A.      Przestrzeń zamkniętą (dającą się łatwo określić, wyodrębnić), ale o „przepuszczalnych” granicach, przebywanie w której nie wiąże się z żadnym „certyfikatem-dopuszczeniem”, wystarczy wola poddania się zainstalowanym w niej warunkom gry „fair”. Pojęcie Rynku traci sens, kiedy przestrzeń jest niewyodrębniona i w pełni otwarta;

B.      Paradygmat wciąż odnawialnej równości uczestników gry (podmiotowości imiennej, nie obarczonej kryteriami-warunkami), którzy zarazem w swej pluralnej masie stanowią korporacje współtwórców przestrzeni gospodarczej, poprzez swój wkład „rzeczowy” (owoce działalności) jak też poprzez swój wkład kulturowy (zwyczaje, ryty);

C.      Samounicestwianie się monopoli: w „typowym profilu psycho-mentalnym” człowieka mieści się skłonność do „zaklepywania”, palikowania, stwarzania sytuacji monopolistycznych (pierwszeństwo, spec-uprawnienie, spec-pozycja), ale od tego jest bieżąca kontrola społeczna (bezpośrednia lub zapośredniczona przez powszechnie uświadomione instytucje), by ta skłonność nie zrodziła trwałych różnic;

Jako, że permanentne, wciąż „od nowa” spełnienie tych warunków jest niemożliwe, a przynajmniej nieznane są historyczne przykłady zupełnego spełnienia tych warunków[21] – w rynkowej grze wszystkich ze wszystkimi o wszystko, osadzonej w rhizomalności (bezładnej spontaniczności), pojawiają się rozwiązania fraktalne („stemple” ustawiające dowolny aspekt rzeczywistości wedle identycznej sztancy)[22].

Dziś dominujące jest przekonanie (i oparta na nim edukacja), że możliwe jest, aby Państwo pełniło rolę „stróża” rynkowości i demokracji oraz rozmaitości[23], chociaż – co oczywiste – fenomen Państwa oznacza super-monopol. Gdybyż możliwe było stworzenie rynkowo-demokratycznego „samo-uczącego się” oprogramowania” dla Państwa, co pozwoliłoby – metodą histeremy[24] – eliminować, aż do kenomalnego[25] skutku, wszelkie ciągotki monopolistyczne rodzone i wpuszczane w rzeczywistość przez niedoskonałego (pod tym względem) Człowieka! Wygląda jednak na to, że dopóki „demiurgiem” w gospodarce będzie ów Człowiek – to pod pozorem, pod przykrywką „bezwzględnych i niezmiennych praw ekonomii” będzie on zawsze „psuł” gospodarkę instalując w niej monopole, stawiając na jedne interesy przeciw drugim. Czynił tak Człowiek już wtedy, zanim światem zaczęły rządzić Państwa, i czynił będzie zapewne, kiedy Państwo jako fenomen przejdzie do archiwum Historii.

A to oznacza dla każdego Przedsiębiorcy – że aby odnieść sukces, nie wystarczą mu talenty, kompetencje, umiejętności i Rynek-Tygiel – ale też musi się „wpisać” w system-ustrój, w konwencje podyktowane przez wielowymiarowe monopole. Inaczej zostanie wypluty, wykluczony, dołączy do grona pariasów. I pożegna się z obywatelstwem, stanie się karmą dla Obywateli – jeśli go oni w ogóle zauważą i uwzględnią w planach.



[1] W tym miejscu nie rozróżniamy obywatelstwa rzeczywistego (dobre rozeznanie w sprawach publicznych i bezinteresowna skłonność czynienia tych spraw lepszymi niż są) od obywatelstwa rejestrowego (REGON, NIP, PESEL, itp.: sprawozdawaj o sobie, płać podatki, głosuj kiedy zarządzono, znoś odgórnie zainstalowane niedogodności-regulacje);

[2] Czyli Wiecu, Kręgu, Sejmiku: fachowcy od samorządności wciąż od nowa próbują przebić się przez kulturowo-cywilizacyjne aspekty samoorganizacji, uważając za Samorząd to cały Lud (ecclesia), to znów rozmaite jego przedstawicielstwa i reprezentacje;

[3] Konieczność rozumiem tu – za Heglem – jako die Unbedingtheit, nieuchronność, bezwarunkowy „mus”, imperatywny nakaz „ducha dziejów”;

[4] Rozwiązanie jest Pareto-optymalne, gdy nie istnieje jakiekolwiek rozwiązanie gorsze od niego pod każdym względem, i zarazem pod choćby jednym względem lepsze. Każde rozwiązanie lepsze od niego ze względu na pewne kryterium, musi być od niego gorsza ze względu na inne kryteria. Zbiór rozwiązań optymalnych w sensie Pareto nazywa się zbiorem rozwiązań niezdominowanych lub zbiorem rozwiązań sprawnych. Rzadko bywa on zbiorem jednoelementowym. Rozwiązania Pareto-optymalne nie są porównywalne: nie można powiedzieć, że jedno z nich jest lepsze od drugiego;

[5] Mamy tu paradoks: obaj „na starcie, na głodzie” są skłonni dać dużo swojego dobra za małą ilość dobra kontrahenta. Ale skoro obaj, to owe „nad-ceny” się rekompensuje. Paradoks ten zamiera, kiedy zauważymy, że w warunkach Rynku-Demokracji trwa nieustający wyścig o pierwszeństwo (wtedy wygrywa ten, potrzebujący, kto da więcej) – a ostateczną konsekwencją tego wyścigu jest monopolizacja, zupełnie anulująca działanie optymalizacji w sensie Pareto;

[6] Nicholas Kaldor (Káldor Miklós), - jeden z czołowych ekonomistów z Cambridge okresu powojennego, z pochodzenia Węgier;

[7] John Richard Hicks – brytyjski ekonomista, laureat Nagrody Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii w 1972 roku;

[8] Można symbolicznie powiedzieć, że w oparciu o to rozumowanie zrodził się fenomen redystrybucji: zakłada on bowiem, że „potrącenie” (np. podatkowe) odebrane „tym, którzy odnoszą sukces” zdoła zadośćuczynić „tym, których kosztem >tamci< ów sukces odnieśli” – a nawet cały schemat „wyzysk-redystrybucja” uczynić owocniejszym niż schematy unikające za wszelką cenę wyzysku, czyli koncentracji dóbr, wartości, możliwości, akumulacji kapitału (kapitał rozumiany jako tytuł do dochodu). Podaje się tu przykład: rozproszone dochody indywidualne trudno jest zeprać w „pięść inwestycyjną” albo w „generator postępu” (np. naukowego-wynalazczego). Przykładem myślenia redystrybucyjnego jest np. Społeczna Gospodarka Rynkowa (Soziale Marktwirtschaft);

[9] Pamiętamy: nie każdy uczestnik życia zbiorowego jest obywatelem rzeczywistym;

[10] Regalia (od słowa „królewszczyzna”) – materialne lub kulturowo-instytucjonalne dobra wspólne przypisane do urzędu-organu-służby, na przykład grunty, instalacje, uprawnienia skarbowe (cło, bicie monety) i gospodarcze (koncesje na ekskluzywne rodzaje działalności), uprzywilejowany dostęp do dóbr naturalnych i dziedzictwa;

[11] Immunitet - wyłączenie spod bieżącej społecznej kontroli i odpowiedzialności oraz spod działania wymiaru sprawiedliwości wybranych działań lub osób, rzadziej organów-urzędów-służb;

[12] Specjalne i zarazem ekskluzywne uprawnienie kierownicze-władcze wobec wszystkiego co składa się na Kraj (zasoby) i Ludność (zbiorowości-społeczności) – albo wobec wybranego fragmentu, enklawy, niszy, aspektu, formy. Uprawnienie to szczególnie obejmuje przyzwolenie na stosowanie przymusu i przemocy wobec „nieuprawnionych” bez „tłumaczenia się” (odpowiedzialność jest tu wyłączona poprzez sformułowanie „urzędnik-funkcjonariusz, organ-służba-urząd miał prawo”);

[13] Według Online Etymology Dictionary słowo „rzesza” w rozmaitych językach oznacza: pragerm. rikijaz, staronord. rikr – „władza, bogactwo”, staro-wysoko-niem. rihhi – „władca, potęga, bogactwo”, got. reiks – „władca, władza, bogactwo”, dun. rige – „państwo, królestwo”, szw. rike – „państwo, królestwo” (zobacz niżej), rik – „bogactwo, zamożność”, starofryz. rike, niderl. rijk, frank. riki – „potęga”, starofr. riche – „bogactwo, zamożność”, staroang. rice – „bogactwo, zamożność, potęga” ang. rich – „bogactwo, zamożność, żyzność;

[14] Patrz takie przykłady, jak Hansa, Rheinische Allianz, Deutscher Bund;

[15] Poza „naszością” germańską ważne jest w słowie „teutońskim to, co L. Gumilow nazwał pasjonarnością, a co w literaturze jest – począwszy od „Farsaliów” Lukana (Marcus Annaeus Lucanus) określane jako „furor teutonicus”, co odnosi się do tężyzny żywiołu niemieckiego, jego agresywności i nieustępliwości w obronie „naszości”;

[16] Marchia, margrabstwo (łac., niem. mark) – teren przygraniczny Imperium Karolińskiego, a później Świętego Cesarstwa Rzymskiego, zorganizowany jako struktura feudalno-wojskowa. Celem istnienia marchii była ochrona cesarstwa przed najazdami z zewnątrz, dlatego tworzono je na szczególnie zagrożonych odcinkach granic. Pan feudalny marchii – margrabia (markgraf) – podlegał bezpośrednio cesarzowi i miał większy zakres samodzielności niż hrabia (graf) zarządzający hrabstwem w głębi kraju;

[17] Mówimy o „pierwszej” Solidarności, której filozofia opierała się na „stawaniu w poprzek” wszelkiej władzy i na gotowości do „wywożenia na taczkach” każdego dyrektora czy sekretarza, który niezbyt pilnie łasił się do „podwładnych-podopiecznych”: z drugiej strony w takiej atmosferze zdołano zredagować koncept „Samorządnej Rzeczpospolitej”, zbliżony do konstytucji benderskiej (kozackiej); z 1710 roku

[18] Słowo Skupština współcześnie jest kojarzone z parlamentem (szerzej: „assembly”), ale jego źródłosłów mówi o gromadniczych organizacjach samorządnych, w których lider jest zarazem patronem (patrz: patrymonializm) i nosicielem pełnej odpowiedzialności za losy podopiecznych;

[19] To w rozpalonej emocjami rewolucyjnymi Francji wypracowano (umysłami Encyklopedystów) takie pojęcie obywatelstwa, które jest niezbywalnym przymiotem każdego, kto akceptuje zawołanie Liberté-Égalité-Fraternité;

[20] Proliferować – tu: reprodukować, twórczo powielać, rozwijać, upowszechniać;

[21] Wyrazem niegasnącej tęsknoty za zupełnym spełnieniem tych warunków jest starogreckie pojęcie Plērōma (Πλήρωμα), tłumaczone jako „fullness-pełnia”, ale w rzeczywistości oznaczające „pełnię doskonałości”. Platon w ten właśnie sposób opisuje hipotetyczną rzeczywistość, wypełnioną idealnymi wzorcami-formami wszystkiego co jest-było i będzie (podkreślmy: będzie), a chrześcijaństwo opisuje Jezusa jako nosiciela Pleromy, będącego boskim kompendium odpowiedzi „w sedno” na dowolne zadane pytanie, wyzwanie. Platon – zanim przeżył „przygodę” jako niewolnik, był uczniem Sokratesa, a po jego śmierci, w długiej podróży poznawał wcześniejsze od Hellady kultury Egiptu i żydowską. Niewątpliwie poznał hebrajskie pojęcie doskonałości: po hebrajsku „doskonały” to TaMIM, czyli w żydowskim „alfabecie numerycznym” cały, zupełny, bez wady. Podobnie poznał znaczenie sformułowania „kol-tovi”, oznaczającego dosłownie "bardzo dobry, pełnia, doskonałość" i użytego w formule: przez sześć dni Pan stwarzał rzeczy dobre, ale siódmego dnia odpoczął, konstatując, że „summa” stworzenia okazała się doskonała i pełna, co poznać można wyłącznie na drodze duchowej (inaczej: „Księga Przyrody”, magnum librum naturae rerum , czyli Natura, „spisana” w holistycznym języku doczesnego piękna, kompozycji barw, zapachów, wrażeń, odczuć  i pejzaży oraz dźwięków – jest nośnikiem, wehikułem istotnej duchowej informacji o Bogu) . Pojęciem „plērōma” w interpretacjach niechrześcijańskich zajmowali się liczni „późniejsi”: John M. Dillon, C. Jung, G. Bateson. Patrz też hebrajskie „jhwh”, (Jahwe, jod, he, waw, he (hebr. tetragram: יהוה), obecne zresztą w różnych postaciach w całym regionie bliskowschodnim: niektórzy szukają podobieństwa tetragramu do słownictwa sumeryjskiego, akadyjskiego, eblaickiego, egipskiego, fenickiego, użytkowanego w Midianie, amoryckiego, edomickiego, północno-arabskiego, praindoeuropejskiego, huryckiego, czy cywilizacji doliny Indusu;

[22] Warto zauważyć, że kiedy kluczową instytucją porządkującą życie społeczne (w tym gospodarcze) było Urodzenie – to fraktalia oznaczały „nadania” dóbr i przywilejów adekwatne do tytułu szlacheckiego, co oznaczało utworzenie fraktalu Gospodarstwa, ale w dobie, kiedy instytucją kluczową jest Własność – wszechobecne stają się fraktale-Przedsiębiorstwa, co oznacza, że na komercjalny wzór Przedsiębiorstwa kształtowane są nie tylko firmy biznesowe (zarobkujące), ale też szkoły, uczelnie, ośrodki kultury, fundacje społecznikowskie, a nawet urzędy (patrz: zarządzanie przez cele, jednolite zasady rachunkowości, itp.);

[23] Chyba rozmaitość-pluralizm warto jest też opisywać słowem „poliada” (monada oznacza coś jednostkowego, niepowtarzalnego, dyada oznacza dwubiegunową „parę-dwójcę”, tetrada oznacza „czwórcę”, zatem poliada musi oznaczać wielość);

[24] Histerema (gr. ὑστέρημα) – to proces konsekwentnego, właściwie zautomatyzowanego samo-usuwania wszystkiego, co „wybrakowane” z przestrzeni (tu: pojmowanej teologicznie, jako „wszystko co jest”), przenoszenie tego wszystkiego w obszar „oblivion” (otchłań);

[25] Kenoma (gr. Κένωμα) – to antyteza Pleromy, ale nie w rozumieniu „zupełny zbiór wadliwości”, tylko w rozumieniu „pustki doskonałej”;