Zgoda, czerezwyczajka, ale jaka…?

2015-11-17 06:05

 

Konsekwentnie przypomnę, że minimum mojego ukontentowania rządami Pani Szydło – to wyraźne przekierowanie dwóch procesów:

1.       Wdrożyć mechanizmy (a nie tylko socjal) zmieniające trwale kondycję gospodarstw domowych (praca dająca Dochód i mieszkanie dające Dom – to niezbywalne dobra Człowieka na początku III Millenium);

2.       Odwrócić proces marginalizowania pozycji Polski w „społeczności międzynarodowej”, czyli przede wszystkim przerwanie kolonizacji gospodarczej, radykalne zaprzestanie posłuszeństwa militaryzmowi i partnerskie stosunki z sąsiadami (szerzej: z Europą Środkową);

Pisałem o tym w kilku notkach, np. „Mezo-polityka i Soc-polityka” (TUTAJ), „Koniec formuły >echo<” (TUTAJ), „Między komuną a faszyzmem” (TUTAJ), „Nowa redakcja polskiej Racji Stanu” (TUTAJ). KOMENTATORÓW, KTÓRZY IRYTUJĄ SIĘ ODSYŁACZAMI OZNACZANYMI JAKO „TUTAJ”, ALBO NIE MOGĄ ZNIEŚĆ MOJEGO WRÓŻBIARSKIEGO TONU – ZACHĘCAM DO TEGO, BY ZMIENILI BLOGERA, SKORO IM TO PRZESZKADZA, BY NIE ZAPLUWALI MI BLOGÓW.

Zacytuję swoje dwa najważniejsze dla mnie ostatnio akapity:

Niezależnie od zaklęć propagandowych – pozycja dyplomatyczna Polski w Europie Środkowej oraz kondycja ekonomiczna Ludności Polski pozostawia wiele do życzenia i na pewno nie nadąża za oczekiwaniami, za tym, co zwykło się nazywać oczywistym.

Dla rządzących oznacza to wyzwanie dalekie od tego, czym szermowano w akcji wyborczej: trzeba przede wszystkim – nawet kosztem tempa wzrostu – uspokoić budżety publiczne i zbliżyć kondycję materialną „dołów” do poziomu uznanego powszechnie jako godny, trzeba też zbilansować ćwierćwiecze transformacji z punktu widzenia korzyści dla obywatela. I to są najważniejsze wyzwania.

Więcej: https://publications.webnode.com/news/szydlo-jako-przy-rzad/

I ostatnie przywołanie: w notce „Lamenty przy pustej mogile” (TUTAJ), w której „zmywam głowę” tym apologetom odchodzącej formacji, uprawiającym funeralizm profetyczny, którzy na kilka(naście) miesięcy naprzód druzgocą krytycznie rozmaite działania rządu, zanim on powstał i cokolwiek zrobił, piszę:

Co do zapowiadanego składu rządu: widzę w nim co najmniej pięć odnóży, czyli „nowa redakcja czerezwyczajki” (ponury triumwirat), „kokietowanie sektora finansowego” (bezpartyjni fachowcy), „formowanie masowego obywatela” (duchowni świeccy), „przegrupowanie prerogatyw państwowych” (koncept ustrojowy powstający przy Prezydencie) oraz „chleb z igrzyskami” (tu się będzie karmić mediastycznego trolla). Ostatni i drugi koncept – to nic nowego, mieliśmy to przez 8 lat. Natomiast trzy pozostałe są zapowiedzią (uwaga, będzie profetyczny funeralizm) przesilenia wiosennego i być może przyspieszonych głosowań samorządowych. Dla mnie oznacza to albo sojusz z ugrupowaniem Kukiza, albo przejęcie od niego „ewangelii indignados”.

Nie bez powodu „nową redakcję czerezwyczajki” ustawiłem na pierwszym miejscu, dodając w nawiasie SFORMUŁOWANIE „ponury triumwirat”. Jestem wystarczająco duży, by pamiętać, że Macierewicz, Kamiński i ten trzeci to ludzie zawzięci ponad wszelkie „poprawności”, gotowi w zawziętości generować „efekty uboczne” swoich bardziej lub mniej cywilizowanych misji.

Jestem zdania, że ogólniki – nawet poparte statystyczną wiedzą – w rodzaju „upadłe państwo”, „szerzące się wykluczenia”, „opresja wobec przedsiębiorcy i obywatela” – sam ich używam gęsto – dobre są w świecie blogerskim i w ogóle publicystycznym. Natomiast rozliczanie się z ustępującą formacją (i własnymi błędami) warto sprowadzić do konkretnych działań. Nie bez sensu będzie przytoczenie przykładu słynnego Ala Capone, o którym policyjna „wiedza operacyjna” była taka, że to watażka kierujący zorganizowaną grupą przestępczą, ale dowody przeciw niemu sprowadzały się „zaledwie” do przestępstw skarbowych (podatki). Wystarczyło, by go trwale wyłączyć, zmarginalizować.

Takie podejście proponuję „ponuremu triumwiratowi”. I podpowiadam dwie sprawy tak ewidentne, że tylko „państwo w państwie” mogłoby w tych sprawach odwracać kota ogonem:

1.       Artykuł 20 Konstytucji podaje: „Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej”. Otóż w dniu wprowadzania tego artykułu (wraz z całą Konstytucją), czyli 2 kwietnia 1997, podobnie jak w dniu referendum konstytucyjnego, czyli 25 maja 1997 – w Polsce nie funkcjonowała społeczna gospodarka rynkowa. Oznacza to, że każdy Prezydent, minister (i Premier) oraz każdy poseł i senator, a być może każdy funkcjonariusz publiczny mający do czynienia z gospodarką MIAŁ OBOWIĄZEK podjąć działania, by doprowadzić stan faktyczny do stanu konstytucyjnego! W odpowiedzi zawsze dostaję uwagę, że „nie wiadomo co to jest sp. gosp. rynkowa”: otóż odpowiadam, że wiadomo, i to zarówno precyzyjnie (reforma niemiecka), jak też opisowo (patrz: prace Piotra Pysza czy Krystyny Leśniak-Moczuk, a może TUTAJ). Dostaję też uwagę, że to jest utopia. No, do ciężkiej feli: czyżby taką samą utopią były zapisy o tym, że władzę sprawuje Naród albo że jesteśmy pod rządami demokratycznego państwa prawnego?;

2.       Po 1997 roku mieliśmy przyjemność zapoznać się z „expozesami” kilku premierów. I nie znajduję takiego „expozesa”, który byłby wykonany. Tymczasem jest  wnioskiem w trybie art. 160 Konstytucji, który brzmi: „Prezes Rady Ministrów może zwrócić się do Sejmu o wyrażenie Radzie Ministrów wotum zaufania. Udzielenie wotum zaufania Radzie Ministrów następuje większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów”. Dzieje się to dodatkowo w trybie art. 154 ust 2 Konstytucji. Jasno czytamy, że wynik głosowania po zaprezentowaniu exposé decyduje o „być albo nie być” Rządu! To oznacza, że owo exposé jest umową Rządu z Narodem zawieraną za pośrednictwem Parlamentu! Na podstawie tej umowy Premier, Ministrowie oraz Rząd jako taki dostają do ręki liczne prerogatywy i równie liczne apanaże. Zatem jest to zupełnie inna umowa niż ta, która podejmują kandydaci w wyborach parlamentarnych, którzy mogą naobiecywać, spowodować obietnicami swoje zwycięstwo wyborcze, a potem legalnie wypiąć się na wyborcę z użyciem art. 104 Konstytucji („Posłowie są przedstawicielami Narodu. Ale – JH – Nie wiążą ich instrukcje wyborców”);

Szanowny „ponury triumwiracie”: zmienię swój nieufny stosunek do Was, jeśli postawicie przed Trybunałem Stanu całe towarzystwo, które poniechało wdrożenia w Polsce artykułu 20 Konstytucji i realizacji kolejnych „ekspozesów”. Wiem, brzmi to szalenie, zwłaszcza że dotyczy Was samych. Ale zauważcie, jak łatwo przychodzi policji i różnym strażom, inspekcjom, służbiątkom – dolegliwe karanie szaraka za przejście przez ulicę w nieoznakowanym miejscu, albo kanarom stosowanie opresji wobec bezrobotnych za jazdę bez biletu. A przestępstwo ustrojowe (przeciw Konstytucji) albo jednostronne zerwanie kontraktu na spore sumy (z idiotycznym usprawiedliwieniem „warunki się zmieniły, koalicjant podstawiał nogę”) – to chyba znacząco grubsze sprawy, i to w wykonaniu osób ustrojowo obdarzonych podwyższonym zaufaniem społecznym, nieprawdaż?

Już nie pamiętam w której notce, wskazywałem na sobiepańskość kolejarzy: niby podpisują „otwartą” umowę z pasażerami serwując rozkład jazdy, cennik biletów i ogólne warunki podróży (np. z pluskwami i kanarami), ale kiedy pasażer złoży swój podpis – kupując bilet – nic sobie nie robią z podjętych zobowiązań. To przecież granda!

Tak jak kolejarzom nie wolno nadużywać swojej pozycji gospodarczo-politycznej (monopol + władza), tak elitom politycznym wyłonionym w wyniku głosowania lub nominacji przypisane jest rzetelne wywiązywanie się z obowiązków. Trybunał Stanu to najmniej, co można zaproponować, jeśli wybrańcy i nominaci skrewią. Właśnie tak sobie wyobrażam demokrację-ludowładztwo!

Paweł Kukiz, celnie zauważając, że pozakonstytucyjne zapisy ordynacji ograniczają prawo obywatela do kandydowania w wyborach – poszedł z tym jak ostatni naiwny do Rzecznika Praw Obywatelskich, zamiast zachęcić kandydatów do sądowego domagania się praw konstytucyjnych (pisałem o tym TUTAJ). No, to mu podpowiadam: pokaż jaja, złóż wniosek o Trybunał Stanu, udowodnij w praktyce swoją antysystemowość!