Zaćma polityczna

2012-02-17 05:53

 

/w oczekiwaniu na kopernikański przewrót strategii gospodarczej/

 

Mam powody – jako mieszkaniec Polski i płatnik Budżetu – do zastanowienia się nad tym, jak zaradzić bankructwu, nieuchronnemu przy kontynuacji procesów dotychczas dominujących w Gospodarce.

 

W Polsce bankructwo nastąpi, kiedy zostaną spełnione następujące przesłanki:

  1. Deficyt budżetowy, skomponowany w jedno z zadłużeniem samorządów terytorialnych, zadłużeniem Ludności, niekorzystnym bilansem wymiany z zagranicą i długiem publicznym – skumuluje się w formułę „natychmiastowej wymagalności” (pułapka zadłużenia[1]);
  2. Wszelkie „zaskórniakowe” rezerwy Ludności (gospodarstw domowych, przedsiębiorczości) zostaną ostatecznie odessane do Budżetu;
  3. Ostatecznie zapadnie się Ultragospodarka (przede wszystkim Infrastruktura), osiągając krańcowo wysoką awaryjność, nieskuteczność, niesłowność, niesprawność techniczną i organizacyjną – przestaje być mnożnikiem, staje się ciężarem;
  4. Fałszywa przedsiębiorczość, oparta na Rwactwie Dojutrkowym, straci ekonomiczne podstawy bytu (nie będzie skąd wyrywać dojutrkowo), a jednocześnie prawdziwa (działalność na własny rachunek) będzie stłumiona przez wcześniejsze poczynania tej fałszywej;
  5. Nomenklatura, nie mając dalszych możliwości ekspansji, a nawet utrzymania status quo – odwróci się lub choćby zniecierpliwi wobec Decydenta (Government);
  6. Państwo Stricte, straciwszy kolejne „transze doładowania” budżetowego, odmówi Decydentowi „ochrony”, co najwyżej będzie ją markowało;

 

W Grecji – na przykład – wszystkie te warunki zostały spełnione.

 

Bankructwo w rzeczywistości polega na zmianie Dysponenta Budżetu (można pożartować, że Państwo zmienia właściciela). Dotychczasowemu Dysponentowi zależało na utrzymaniu tych pozycji budżetowych, które są „być albo nie być” Rzadu (BN, PS i NM). Nowy „suweren gospodarki” zadowoli się każdym kąskiem, bo zawsze „coś”, co zagarnie z bankrutującego „obcego” to jest więcej niż „nic”. W zamian „dyktuje” marionetkowemu Rządowi to, co uważa za korzystne dla siebie. Stary Dysponent lekceważył i eksploatował „tylko” Ludność, nowy – będzie lekceważył również starego Dysponenta. Interesuje go bowiem wyłącznie przechwycenie elementów Gospodarki dających bezpośrednią korzyść, łatwą rentowność, pozostałe „mogą sczeznąć”.

 

Czyż nie tak stało się z polską gospodarką po 1989 roku, kiedy to sami, nie proszeni, ogłosiliśmy się bankrutami?

 

Jak to się robi – pokazały wielokrotnie USA, doprowadzając do bankructwa liczne Państwa (przy pomocy CIA albo wszczynając awantury wojenne) i przejmując je, aż do pełnego odessania. Po czym je zostawiając samym sobie, bo „misję stabilizacyjną wypełniono”.

 

Jak to się robi w sposób bardziej „cywilizowany” – pokazuje właśnie światu Merkozy wobec Grecji. Nowemu, „europejskiemu” Dysponentowi zależy na tym, by władzę formalną utrzymał dotychczasowy nominalny Dysponent, który wszak doprowadził do bankructwa: wtedy oszczędza czas i środki na budowę nomenklaturowej sieci zależności wewnątrz podbijanego ekonomicznie Kraju.

 

 

*             *             *

Przeciętny zjadacz chleba ma awersję do wzorów matematyczno-ekonomicznych, zatem podaję krańcowo uproszczony model złożony z trzech równań:

 

BN = (drenaż + dotacja) x P

Drenaż i Dotacja = f(PKB)

PKB = f(zatrudnienia i wydajności)

 

Krótkie wyjaśnienie. Pozycja BN – to ta część Budżetu, która jest przeznaczona na utrzymanie Rządu (wraz z parlamentem, resortami, Głową Państwa, Wojewodami, urzędami centralnymi). Jest ona zasilana z jednej strony przez drenaż (podatki, akcyzy, cła, VAT, opłaty, itd., itp.), z drugiej strony przez dotację (korzyści przekazane przez sektor znomenklaturyzowany, państwowy, komunalny i nawet prywatny). Wskaźnik P to udział BN w całym Budżecie (bo są też inne niż BN pozycje budżetowe).

 

Zarówno drenaż, jak też dotacja – są funkcją ogólnej sumy dochodów Gospodarki. W matematyce i ekonomii oraz fizyce „jest funkcją” oznacza „zależy od”. Czyli: im większy dochód sumaryczny (np. PKB) – tym większe „procenty” od niego wpływające do Budżetu. Podkreślam: wzór krańcowo uproszczono.

 

PKB zaś (ogólniej: dochód sumaryczny) zależy od zatrudnienia (liczby pracujących) i wydajności pracy (np. technicznego uzbrojenia pracy). Te dwie kategorie są oczywistym mnożnikiem PKB we wszelkich uproszczonych modelach makroekonomicznych, choć występują w rozmaitych redakcjach.

 

Kolejność wzorów obnaża optykę gospodarczą Centrum (Decydenta, Państwa, Rządu), czyli jego strategię gospodarczą. Jeśli mamy kolejność taką jak podana – to model złożony z tych trzech wzorów odpowiada rzeczywistości. Bo Rząd najpierw myśli o BN (o tym co ma bezpośrednio „dla siebie”), potem dopiero zastanawia się, jak zwiększyć sumę „procentów, odpisów” poprzez powiększenie sumarycznego dochodu Gospodarki, a już na samym końcu sięga po uczone teorie postulujące wzrost zatrudnienia i inwestycje progresywne. Bo Rząd myśli przed wszystkim o sobie. Nie zarządza Gospodarką, tylko żyje z Gospodarki, uprawia politykę gospodarczą z myślą o BN (jeszcze raz dziękuję prof. K. Porwittowi za otworzenie mi w młodości oczu na ten niuans[2]).

 

Dodajmy: jeśli Rząd dopadnie powszechna „na szczytach” zaćma polityczna – to nie ustawia podanych wzorów w żadnej kolejności: widzi tylko pierwszy wzór, czyli tak naprawdę myśli wyłącznie kategoriami Budżetu. Zaś im większa zapaść Gospodarki, tym usilniejsze starania – nawet wbrew rozsądkowi – by nie naprawiając Gospodarki zachować jak największą „swoją cześć” Budżetu, co musi doprowadzić do patologii na linii Państwo-Ludność oraz Państwo-Kraj. Widać to przecież w Polsce, jak na dłoni.

 

 

*             *             *

Aby Polska (i każdy inny kraj w stanie chronicznego, rosnącego lawinowo zadłużenia budżetowego) uniknęła „zmiany właściciela Państwa”, Rząd powinien zmienić samobójczą dla Kraju optykę strategiczną, która sam Rząd zaprowadzi ku marionetkowości. Proponuję „szokową terapię sposobu myślenia”.

 

Przewrót polega na odwróceniu kolejności wzorów powyższych: najpierw zastanawiamy się nad tym, jak możliwie najpełniej wykorzystać dla dobra Gospodarki rezerwy bilansu siły roboczej oraz wolne moce wytwórcze (w tym inwestycyjne, są takie), a na końcu upajamy się procentami ściągniętymi z Gospodarki na potrzeby Państwa. Niechże to Państwo poczeka zwyczajnie w kolejce po swoje tantiemy.

 

PKB = f(Z + W) – do wykorzystania np. model M. Kaleckiego

DD = f(PKB) – np. budżet partycypacyjny

BN = DD x P – warto zastosować Ordynację Sołtysowską[3]

 

O tym, że Państwo powinno też wziąć sobie do serca deontologię (pakiet politycznych wartości moralnych), utylitaryzm (nastawienie na użyteczność publiczną) oraz charytonikę (oddanie się w służbę, opuszczenie Twierdzy Konstytucyjnej) – nawet nie wspominam.

 

Utopia?

 



[1] Pułapka zadłużenia, określenie sytuacji podmiotu gospodarczego, który utracił zdolność spłacania w terminie i w wynikającej z umów wysokości swojego długu wobec wierzycieli krajowych i zagranicznych. Niewypłacalność, niemożliwość terminowego spłacania bieżących zobowiązań. Występuje gdy podmiot gospodarczy nie jest w stanie zapewnić ciągłości spłaty rachunków bieżących z powodu braku gotówki. Niewypłacalność może doprowadzić do upadłości przedsiębiorstwa. Bankructwo, sytuacja finansowa osoby fizycznej lub jednostki gospodarującej (dłużnika), polegająca na braku możliwości uregulowania zobowiązań wobec wierzycieli. (notka przypisu za: Onet-Wiem);

[3] Ordynacja Sołtysowska – to (mojego autorstwa) systemowe rozwiązanie upodmiotowiające WYBORCĘ w taki sposób, że dyskwalifikuje polityka (odwołanie w trybie natychmiastowym), jeśli jego działanie jest wprost sprzeczne z deklaracjami, dla których został powołany do swoich obowiązków;