Z janczara - władyka

2011-07-30 21:51

Szkoła Głowna Planowania i Statystyki znana była przez studentów Warszawy jako „kuźnia czerwonych kadr”. Absolwenci tej uczelni, szczególnie ówczesnego wydziału Handlu Zagranicznego – szybko zdobywali znaczące pozycje menedżerskie i polityczne w ówczesnej Polsce. SGPiS organizował najwięcej w Polsce wyjazdów zagranicznych, stypendiów i wymian studenckich, a studenci w trybie indywidualnym mogli spokojnie studiować „burżuazyjne” wersje i koncepty ekonomiczne. Jeśli ktoś dodatkowo był aktywny w organizacji studenckiej – mógł tą drogą awansować wprost do centralnych urzędów i ministerstw, co zdarzało się nierzadko.

 

Niejako równolegle krążył po Polsce mit o specjalnej profesji, którą „zdobywało” się nie na uczelni, tylko poprzez funkcjonowanie w kręgu „wtajemniczonych pro-państwowców”: nazywało się to „zawód- DYREKTOR”. Jeśli ktoś był dobrze widziany przez „górę” i nie miał formalnych wpadek – to nawet jeśli źle zarządzał jakimś kawałkiem PRL, mógł liczyć, że odejdzie na równie dobre stanowisko, a nierzadko dostanie tzw. „kopa w górę”, czyli „nie wyrzucili, tylko podrzucili”.

 

U wybitnych – w opisany wyżej sposób – absolwentów SGPiS, podobnie jak u ludzi mających zawód „dyrektor” liczyły się zawsze dwie kwalifikacje: pragmatyzm graniczący z cynizmem społecznym oraz lojalność granicząca z bezkrytycyzmem. Piszę to, bo pamiętam, że zazdrościłem kolegom: brakowało mi bezkrytycyzmu, a wrażliwości społecznej mam chyba do dziś w przesadnym nadmiarze.

 

Lata mijają. SGPiS na nowo przepoczwarzył się w SGH. Przedmioty nauczania inne niż „inżynieria ekonomii”, bardziej skupione na elementach społecznych i humanistycznych – tracą na znaczeniu. Nic się nie zmienia w pozostałych „parametrach”.

 

Pewien chłopiec skończył SGH całkiem niedawno. Od tego czasu lista jego funkcji publicznych wydłuża się i ważnieje w imponujący sposób.

 

Mnie interesuje co innego: ten pan niewątpliwie pełni rolę pionka w grze pomiędzy takimi osobami jak Bronisław Komorowski, Grzegorz Schetyna, Donald Tusk, Jerzy Miller, może infrastrukturalny Łodzianin. Oj, niemało z nas chciałoby być tak znaczącym pionkiem!

 

Na pewno jego awansem jest zainteresowany Jerzy Miller, zajmujący w aparacie państwowym funkcję odpowiedzialną za bezpieczeństwo w każdym wyobrażalnym rozumieniu tego słowa. Bo część odpowiedzialności za bezpieczeństwo jest „urównolegniona” w MON. Ktoś, kto ma jednoczesne rozeznanie w sprawach MSW i MON – a ten pan ma – może ostatecznie zamotać odpowiedzialność Jerzego Millera.

 

Podobnie Donald Tusk: wycofał Bogdana Klicha nie robiąc mu krzywdy, a jednocześnie jest to „ruch bez żadnej zmiany”. A o to zawsze chodziło Donaldowi Tuskowi w czasach, kiedy zaczął być „dojrzałym” politykiem.

 

Grzegorz Schetyna i Bronisław Komorowski mogą sobie po cichu powiedzieć, każdy z osobna: „mój człowiek, dobrze mu życzę, będzie z niego pociecha”.

 

Infrastrukturalny Łodzianin CG+MD zaś nie musi nic myśleć i się odzywać: patrzy i widzi.

 

Prawda, Czytelniku, że zdolny jest ten chłopiec z „kuźni kadr”?

 

Bo – wyjaśnijmy – w świecie polityki i urzędów liczy się Pula Kadrowa i Pula Stanowisk (oraz Pula Rezerw Dochodowych, tu mniej znacząca): tu kadry polityczne i urzędnicze dobiera się według kryterium „moja pula, moi ludzie”, a każde inne kryterium jest dodatkowe. Czasem jest tak, że w ramach „mojej puli” dostaję w spadku kogoś, kogo nie znam. Czasem jest tak, że bezgłośnie ktoś przenosi swoją lojalność „drużynową”, zmieniając „proporcję szabel”. Ale zasada jest prosta: bilans „przełożeń” nad którymi panują poszczególne kamaryle i bilans pomiędzy samymi kamarylami – podporządkowany jest „prawu zachowania potencjału”. Do tego wszystkie kamaryle będące w rządzącej spółdzielni bezwzględnie muszą przestrzegać zasady „ręka rękę myje”

 

No, i w tym wszystkim doskonale odnajduje się robiący błyskotliwą karierę janczar, zdobywający ostatnie „uprawnienie” przed tym, zanim zostanie władyką, czyli „dużym graczem”. Jego zadaniem jest znalezienie tu-teraz pasującej formuły na taką oto słowiańską słabość: „jeśli czegoś zakazano, to nie wolno, chyba że bardzo się chce, wtedy ewentualnie można”. To ta słabość cechuje nie tylko Specjalny Pułk 36, ale całą Administrację, Infrastrukturę, Finanse (budżety, Fundusze, Bankowość, Ubezpieczalnie) i Politykę (Kliki, Koterie, Kamaryle).

 

Mam pewność, że ten pan ma właściwe kwalifikacje.

 

 

Kontakty

Publications

Z janczara - władyka

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz