Veni, vidi…

2013-03-16 17:20

 

Piotr, Paweł i Jan (Duda, Kukiz i Guz), jako upoważnieni dysponenci rozpaczliwej ludzkiej nadziei, zgodnie zwrócili się do mediastów tuskowickich: wbrew waszym knowaniom i szyderstwom dzisiejsze spotkanie to nie jest poszukiwanie zaczepki, awantury, konfrontacji, tylko poszukiwanie dialogu, który wy odrzucacie, wyrzucając 2,5 mln. obywatelskich głosów z referendum do kosza. To wy, władza, myślicie że demokracja i mądrość narodu obowiązuję raz na cztery lata, o potem sio, wyborcy! My wiemy lepiej! Od powyborczego poniedziałku – zamordyzm!

Trzeba tym małpom brzytwy odebrać, dopóki ich liczebność nie jest większa niż liczebność nas, szarych obywateli. Oni chcieliby, abyśmy dali sobie spokój. Odpowiedź: nie, nie wyemigrujemy!

W pojedynkę wszyscy będziemy przegrywać, każdy z osobna swoje sprawy. Bo warunkiem „poprawnych stosunków” szaraka z wybierańcami jest uniżone i pokorne: tak jest, nie mam racji, wasze na wierzchu – i dopiero z tej pozycji można cokolwiek negocjować – o ile „ONI zechcą.

Polska jest jedna wielką „spółdzielnią”, w której najmniej dba się o roztropne gospodarowanie dobrem narodowym, a najwięcej o kino: to jest zagraniczne kino, wszystko u nas jest coraz bardziej zagraniczne. W tym kinie patrzymy, jak Kaczor z Donaldem żrą się ze sobą, w przerwach wyżerają nam nasze kanapki. My za to wszystko musimy płacić, a wyjść ze spektaklu – trudno.

Takich głosów – ponad setka, bo tylu ludzi zaprezentowało „swoje” stowarzyszenia, najczęściej ze słowem „pokrzywdzeni” w nazwie.

W Sali BGP byłem po raz pierwszy w życiu. Nie znam atmosfery sprzed 33 lat. Ta, którą widziałem i czułem, której dziś doświadczyłem – to naprawdę braterska wspólnota.

… venceremos…!