Trzy odsłony żalu

2011-01-14 04:16

 

Wczoraj byłem bez reszty pochłonięty zbawianiem świata: fenomenami Samorządności, Demokracji, Obywatelstwa. Garbiłem się nad klawiaturą.

 

Ale od czegóż są media?

 

1.       Krzysztof Kolberger. Na Powązkach świat sztuki – oraz kilku polityków i tłum dobrych ludzi. Żegnano Aktora i Reżysera, człowieka Teatru, Opery i Filmu (oraz serialu), którego kapłan słusznie i celnie nazwał Dobrem Narodowym. To był dobry pogrzeb, jeśli takie wyrażenie nie trąci paradoksem. Twarze znane ze świetnych kreacji, liczne twarze kojarzące mi się z dobrymi chwilami spędzonymi ze Sztuką, tą napuszoną i wielką, ale też z tą przaśną i rubaszną. Wszystkie te twarze skierowane ku światłu, jakie przedostatnim błyskiem medialnym rozdzielał wszystkim Aktor, Dobry Człowiek, Artysta w najgłębszym słowa tego znaczeniu. Nie byłem tam nie tylko dlatego, że widziałem go „na żywo” tylko kilka razy i nikt mnie do tego grona ludzi Muzy nie zapraszał: po prostu to nie mój świat, czułbym się jakbym w butach wstąpił do cudzej świątyni;

2.       Włodzimierz Ławniczak. W innym miejscu Warszawy pochowano człowieka serdecznego, dobrego, a przy tym profesjonalnego, człowieka mediów: tu byłem zaproszony imiennie, bo znam go od lat 30-tu. To nie była znajomość zażyła, choć jesteśmy z tego samego pokolenia, kilka lat w jedną, kilka w drugą… Widywaliśmy się średnio raz na pół roku, jako uczestnicy tego samego wydarzenia środowiskowego: ja tam jestem/byłem znany(?) jako podskakiewicz i duch niespokojny, on jako wyważony, ciepły, uprzejmy Człowiek do Ważnych Zadań. Po pogrzebie w klubie studenckim środowisko to zebrało się na wspominkach. Nie dojechałem, choć wyruszyłem, z drogi zawróciła mnie właśnie Samorządność, Demokracja i Obywatelskość, czyli obowiązek. Wieczorem w telewizji obejrzałem film dokumentalny, profesjonalny jak jego bohater, a w nim niemal sami moi znajomi, którzy na pewno byli w klubie po południu. Oby o każdym umieli tak dobrze mówić;

3.       Ofiary Katastrofy Wszechczasów. Wczoraj wybuchł ten – można się było spodziewać – zgiełk żalu, pretensji, oskarżeń, dramatycznych pytań, pośród którego nie sposób było usłyszeć sedno sprawy: ten Żal jeszcze długo zapewne będzie trawił nasze serca, umysły, dusze i sumienia, każdemu w inny sposób i z innej perspektywy, ale w równie silny sposób, bo nie dość, że Katastrofa miała rozmiary niespotykane w cywilizowanym świecie (poza naturalnymi kataklizmami), to jeszcze nastąpiła po kilku „mniejszych” polskich katastrofach, które nie okazały się żadnym ostrzeżeniem dla nikogo, nie pobudziły ani do intensywnych działań proceduralno-technicznych, ani do przełamania niechęci politycznych nawet przy Takiej Rocznicy. W tym Żalu uczestniczę pozostając daleko „na galerii”, nie będę dokładał do mieszanki, która gotowa w każdej chwili znów wybuchnąć i ranić wszystko, wszystkich…

 

Każda z trzech odsłon Żalu miała w moich oczach wczoraj swój odrębny klimat: jeśli opisywać go jednym słowem, to można użyć określeń: Środowiskowy, Braterski, Polityczny. Gdybym czynnie uczestniczył w każdej z tych odsłon – przestałbym się kontrolować, pomieszałbym porządki.

 

Jak co dnia, wczoraj pamiętano o milionach ludzi zmarłych na całym świecie. Te trzy zdarzenia jednak dotyczyły mnie bezpośrednio, choć każde inaczej…

 

 

 

Kontakty

Publications

Trzy odsłony żalu

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz