Trending now
Ze zdumieniem odkryłem jakieś dwa lata temu rubrykę na jednej ze stron internetowych (największych portali informacyjnych), która nosi tytuł TRENDING NOW. Rubryka ta pokazuje kilka tematów „mainstreamowych”, które są (mogą być, powinny być?) najlepszymi nagłówkami w dyspucie internetowej, biurowej kolejkowej, salonowo-towarzyskiej.
Na przykład dziś „na tapecie” są tam:
TRENDING NOW
Ta technika wmawiania ludziom, o czym powinni dziś dyskutować, jest mi znana od tysiąca lat. Np. w PRL w dobrym tonie było śledzić serwis PAP i za nim podążać. We współczesnej Polsce mamy to samo. Wszelkie onety mają taką rubrykę (prawa kolumna, u góry). Nawet serwisy społecznościowe tego próbują-próbowały z różnym skutkiem.
Zadziwia mnie jednak nadal bezczelność tego konkretnego portalu, który wymyśla jakieś farmazony i wstawia je ludziom – chyba tylko tępym? – jako „trendy”.
A może to tak ma być?
PS: „trending” można tłumaczyć również jako „lans”: wtedy wszystko staje się jaśniejsze.