Szczypta optymizmu

2011-11-07 18:24

Kiedy nam się rozklekotał PRL, modne było w dyskusjach słowo „dekompozycja”, oznaczające rozpad jakiejś złożonej całości na „czynniki pierwsze”, a w naszych dysputach – unieruchomienie, obezwładnienie poszczególnych obszarów i funkcji ówczesnego Państwa, które rzadko kto uważał za swoje.

 

Tytułowa szczypta optymizmu mieści się właśnie w słowie „dekompozycja”, bo z porozrzucanych elementów zawsze można coś innego poskładać: kiepskie się odrzuci, inne dostosuje, dorobi się „w warsztacie” nowe i mamy coś innego, nasze własne dzieło.

 

Rozkładanie trwało długo, ponad wytrzymałość wielu, a potem poskręcaliśmy – na warsztacie zwanym Okrągły Stół – coś co wyglądało nieźle, a do tego mieliśmy dużo serca do tego, bo „nasze” było. Tyle, że już wiadomo, iż to „nowe” okazało się badziewiem i stało się „stare”.

 

Trwamy w tym jakiś czas – i oto dotarliśmy do kolejnej dekompozycji. Dwupoziomowej.

 

Na pierwszym, „substancyjnym” poziomie wszystko już jest rozklekotane. Gospodarka, Administracja, Infrastruktura, Prawo, służby i aparaty oraz organy, każdy z wyobrażalnych fundamentów organizacji społecznej i politycznej. Chodzi o rozkład, zapaść, próchnienie, erozję tego, co zwykliśmy nazywać Państwem, Systemem, ONI-ymi. Tylko zawiadowcy nie przyjmują tego do wiadomości (tak mówią). Wiem nawet, dlaczego "góra" się sypie: rozumieją już TAM, że możliwości zwykłego brania za nic – wyczerpują się.

 

To zaś powoduje eksplozję „dążeń demokratycznych” w ugrupowaniach partyjnych pozostających w opozycji, a także – nareszcie – o wyraźny podział nawy publicznej na „to co u władzy” oraz „to co na marginesie”. Zaczyna się prawdziwa WOJNA NA GÓRZE, która niewiele ma z demokracją, ale na tyle osłabia ONI-ych, by „na dole” możliwa stała się podmiotowość polityczna rozmaitych poważnych środowisk, by porzuciły one klientyzm.

 

Trochę na wyrost: można doszukiwać się w tym sytuacji rewolucyjnej, kiedy to „nowe jeszcze nie może, a stare już nie może”.

 

Druga połowa tego zdania jest niemal oczywista, chyba że władza zdecyduje się na rozwiązania siłowe wobec otwartej opozycji ulicznej (ta niechybnie nastąpi, czeka na jakiś zapłon). Pozostajemy jednak nadal w poszukiwaniu „nowego”, które mogłoby stać się alternatywą dla konceptu Transformacji-Modernizacji.