Stupor i gronostaje

2011-10-03 11:32


Redaktor I. Janke poleca dziś – skądinąd świetny – artykuł M. Magierowskiego w tygodniku UważamRze. Też polecam, ale z jedną uwagą, rozpisaną na poniższe zdania.

 

Największa „Pedia” (słownik synonimów nie zna tego pojęcia) definiuje STUPOR  jako osłupienie – zaburzenie poznawcze, do którego objawów należą akineza, mutyzm, brak reakcji na bodźce przy jednoczesnym zachowaniu przytomności (może być jednak ona nieznacznie przymglona).

 

Pacjent, mimo zachowania świadomości, nie reaguje na bodźce zewnętrzne, nie porusza się, nie mówi, wzrok ma utkwiony w jednym punkcie. Przyczyną osłupienia mogą być:

  • zaburzenia psychiczne: schizofrenia (schizofrenia katatoniczna), depresja, mania, zaburzenia dysocjacyjne
  • czynniki organiczne: otępienie, guzy bądź torbiele mózgu, kiła układu nerwowego, zapalenie mózgu oraz stan po udarze mózgu

 

Stupor dysocjacyjny (fr. La belle indifference) jedna z reakcji na szok psychiczny. Jest to drastyczne ograniczenie ruchów, przy jasnej świadomości. Może występować nawet całkowity brak wypowiedzi (mutyzm), pozorna obojętność, zachowanie demonstratywne i dobry kontakt, mimo pozorów zaburzeń świadomości. Trwa zwykle krótko i może się przerodzić w fugę dysocjacyjną.

 

Poświęciłem trochę czasu na przestudiowanie kolejnych linkowanych w „Pedii” notek, i stwierdziłem, że pasuje to wszystko do naszego samopoczucia w roli gospodarzy, zbiorowego suwerena Kraju.

 

Przychodzi mi na myśl pewna liga piłkarska: ustawicznie obniża się jej ranking na listach światowych potęg, a potem średniaków. Piłkarze, rodzimi i z entuzjazmem naturalizowani, zarabiają coraz więcej, ale bardziej są znani z wydarzeń pozaboiskowych, niż z sukcesów piłkarskich. Maleje oglądalność „na żywo” zdarzeń piłkarskich, a to dlatego, że kibice narzucają swój ton całej imprezie, a kibole zagrażają życiu, zdrowiu, uszom i poczuciu smaku. Można przypadkiem oberwać od podekscytowanych stróżów porządku, jeśli się w takim towarzystwie przebywa. Trenerzy interesują się sukcesami drużyny, a w wolnych chwilach zabezpieczają sobie inne źródła dochodu, bowiem ich rotacja jest nadzwyczajna: podkreślmy „rotacja”, czyli karuzela stanowisk, kilkadziesiąt osób wciąż wiruje po tych samych klubach i organach środowiskowej władzy, jedni po drugich następują jak w błędnym kole. Wszyscy też wiedzą, a po latach ku swojemu zdziwieniu dowiaduje się nawet policja i prokuratura, że mecze są tylko fasadą, za którą dobijane są szemrane interesy „piłkarskiego pokera”, nic nie mające wspólnego ze sportem. Na boiskach dochodzi do bandyckich zdarzeń z udziałem zawodników, za które „w normalnym życiu” idzie się siedzieć, ale w tym akurat, „sportowym” przypadku, sprawę rozstrzygają wyłącznie jakieś kolegia piłkarskie, czytaj, władze. I kiedy minister chce to wszystko pozamiatać – okazuje się, że mu międzynarodowe prawo piłkarskie nie pozwala, poparte zresztą szantażem wykluczenia z „międzynarodowego obrotu sportowego”. Animatorami tego tygla są biznesmeni-właściciele klubów, do tego reklamodawcy i dostawcy różnych dóbr. Nie przeszkadza im, że ten całkiem pozbawiony sportu tygiel jest kryminalną zmową, nie przeszkadza im odór medycznego dopingu, pomaga im natomiast „duch sportu” unoszący się nad tym wszystkim.

 

Taki sam obszerny akapit można bez ryzyka błędu napisać o innej lidze, na którą składają się kamaryle, koterie i kliki trzymające w uścisku polską gospodarkę i życie publiczne. Tylko zamiast „ducha sportu” trzeba wstawić DEMOKRACJA.

 

Właścicielami tego interesu, suwerenami, pracodawcami tego władczego środowiska panów Rzeczpospolitej są tak zwani wyborcy. Tyle, że – jak w lidze piłkarskiej – to są wybory wyłącznie z nazwy, w rzeczywistości mieszacze „ligi politycznej” podsuwają wyborczym zającom jakiś preparat, z którego zawsze wyjdzie to, co oni chcą, choćbyśmy nie wiem jak to warzyli i przyprawiali.

 

Wyborcze zające to my. W nieustannej pozostajemy STÓJCE, patrząc na rozmaite wygibasy politycznych gronostajów. Wyjaśniam: gronostaj, kiedy nie zdoła dogonić zająca, to zmienia taktykę. Zachowuje się jak ostatni idiota, podskakuje, zwija się, skręca, wydurnia, a zając patrzy nie dowierzając, że tak można w ogóle. Kiedy pośród tych wygłupów gronostaj zminimalizuje dystans do pogrążonego w stuporze uszaka – jednym skokiem dopada gardła – i cześć, sprawa załatwiona.

 

Ostatnio załatwiono nas tak sztuczkami pod nazwą „stadiony i autostrady na Euro 2012”. Patrzymy niby duraki, jak wyciekają miliardy, a efektu nie ma i nie będzie, chyba że dwa razy droższy niż to samo w dowolnym innym kraju. Szwindel ewidentny, a jego celem nasze ogłupienie, odciągnięcie od normalnych zajęć i drenaż naszego grosza.  Ale nie dajmy się zwieść, to jest preludium zaledwie: Euro 2012 to tylko jeden z kilkudziesięciu numerów, jakie polityczne gronostaje nam wykręcają.

 

I mimo to, choć mamy wszelkie prawa właścicielskie, nie pogonimy kota temu towarzystwu, tylko nadal idziemy ich „wybierać”. Wciąż tych samych, którzy – to przecież normalne – nie dość, że stali się już profesjonalistami w błazenadzie, ale jeszcze bezczelnieją, widząc, że to działa!

 

 

 


Kontakty

Publications

Stupor i gronostaje

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz