Spisek w kuchni

2010-11-26 12:49

 

Pomieszkujemy sobie w różnych pomieszczeniach: jedni w salonach, inni w izbach, niektórzy w przedsionkach, ktoś tam w piwnicach i na stryszku, wielu też za progiem, na chłodzie i daleko od stołów.

 

Jedni szydełkują, inni coś wytwarzają, ktoś tam podlewa kwiatki, ktoś wyciera kurze i przeciera okna, w jednej izbie trwa nauczanie, w innej dysputa, w trzeciej załatwiane są szemrane interesiki, w sumie w całym domostwie każdy sobie rzepkę skrobie, niektórzy sobie pomagają, inni sobie podkradają. Na wszystko patrzą obrazy przodków i tandetne lanszafciki oraz matka Boska z Dziecięciem, jakoś tak zafrasowana, a tam jeszcze zakurzona kopia Damy z Łasiczką, chytrze się uśmiecha, jakby coś wiedziała.

 

Posiłki i inne świadczenia coraz mniej regularne, coraz skromniejsze – ale jakoś się to wszystko telepie, byle do jutra.

 

A w kuchni robota wre, bo każda kuchnia to serce życia domowego. Nie każdy do kuchni może sobie zaglądać: salonowcy wchodzą tam kiedy zechcą, ale z izb to już tylko ci bardziej zorientowani i wtajemniczeni, ci zaś z odległych korytarzy, sieni – to mogą się oblizać, niech się cieszą, że mają ciepło, a ni jak ci zza progów wszelkich.

 

W normalnym domu kucharzą fachowcy, a pomagają im i podpowiadają delegaci z izb rozmaitych. Ale ten dom normalny nie jest, w tym domu wiecznie straszy.

 

Ten dom jest nawet do kwadratu nienormalny: kucharze i kuchty oraz kuchciki, zamiast warzyć jadło, drą się między sobą o klucze do spichrza. Kto dzierży te klucze, czuje się panem wszystkiego. Jego pomagierzy wychylają głowę z kuchni ku mieszkańcom i krzyczą: każdy sobie radzić musi jak umie, bo trzeba remont zrobić, więc z kuchni będzie coraz mniej wydawane, a jeszcze nową składkę zaraz ogłoszą, bo chałupa się zawali, jak będziecie tak po niej tupać i głośno gadać.

 

A w ogóle to macie wolność i demokrację, nie patrzcie tylko na kuchnię, że wam coś przyniosą, kombinujcie. Żebyście nie wylądowali jak tamci, za drzwiami, za oknami.

 

Najlepiej – pokrzykują kuchenni pomocnicy kluczników – nie korzystajcie z niczego: z kolei, z dróg, z telefonów, portów, szkół, szpitali, mieszkań, sądów, ochrony policyjnej, służb porządkowych, wodociągów, komunikacji zbiorowej z całej tej sypiącej się cywilizacji  – bo im więcej korzystacie, tym bardziej doprowadzacie do ruiny! Chyba że ktoś ma dodatkową kasę, niech dopłaci, będzie miał lepiej, będzie miał pierwszeństwo!

 

Po czym pomocnicy kluczników wybiegają między ludzi, ten z tacą, ten z beretem, ten nadstawia kieszenie: dawać, dawać, bo trzeba zakupić różne rzeczy do kuchni, a dach się wali, trzeba podeprzeć, ściany nieocieplone, zima idzie, ci ludzie z zewnątrz szkód tylko robią cisnąc się wokół domostwa. A kto nie chce dawać, temu nowy przepis pokazują, a w przepisie jasno napisane, że dawać trzeba, bo jak nie…

 

Naród zaczyna szemrać, ale na to wybiegają jedni z pałkami, drudzy z tubami. Tuby zakrzykują szemrzących i ogłaszają rychłą szczęśliwość na zielonej wyspie, a pałki poskramiają tych, co zbyt wiele chcą wiedzieć albo już się domyślają…

 

Na ten bardak niektórzy machają ręką, biorą przepustki i jadą w świat za chlebem i za normalnością, ale większość ma nadzieję, że to przecież nie zawsze tak będzie, jeszcze inni pokornie myślą, że może tak już musi być na tym świecie?

 

 

*             *             *

W kuchni zaś idą zmiany wielkie, o których nikt nie wie na zewnątrz.

 

Naczelni kucharze widzą, co się dzieje: ze spichlerza wszyscy, kto miał dostęp, powynosili do swoich szafek, większość przehandlowali, niby coś tam jeszcze zostało, ale generalnie pusto. Cokolwiek pomocnicy zedrą z ludzi, to i tak nie wystarczy na nic. Sprzęty kuchenne są już do niczego, choć prywatnie każdy ma cacka różne, ale nie da do wspólnego, własność to własność. Ściany nieszczelne, dach przecieka, centralne ogrzewanie siadło, prądu ledwo-ledwo, filary domu skrzypią z wysiłku, skarbnik nie da kasy, bo nie ma, a nawet jak ma, to są rachunki stare do zapłacenia, rosną z minuty na minutę. Są też zobowiązania wobec ludzi. Jejku, co to będzie!?!

 

Jak to wszystko pierdyknie, jak ludzie nie dostaną żarcia i swoich oszczędności, to nas samych ugotują, a pozostałych wywiozą na taczce.

 

Dawajcie – powiadają – tak zrobimy: tam jest w jednej izbie jakiś awanturujący się, ma swoje wierne zastępy, ale w sumie mało go lubią wszyscy wkoło. On lubi stawiać wszystko zero-jedynkowo, kiedyś chciał zrobić ruchawki, chyba mu minęło, no, to trzeba go podpuścić, żeby zaczął szumieć i złorzeczyć, rzucać wazonami czy coś takiego. Wtedy się zaprowadzi jakiś podwyższony stan w całym domu, tak jak w Ameryce z okazji terroru – wprowadzono terror państwowy. A jak już będą ludzie zgłuszeni przyciśniętym porządkiem – to wtedy łatwiej będzie ich utrzymać w ryzach, kiedy rzeczywiście będzie powód do szumów, bo ta chałupa długo tak nie wytrzyma, a naród jak zgłodnieje i odkryje, że tu w kuchni gospodarzenia nie ma – to się wścieknie! Na razie, póki co, przez głośniki puszczamy bajki o wyspie szczęśliwości, pornolki i rozmaite sensacje, żeby się ludzkość zabawiała, a nie patrzyła nam na ręce.

 

Ty – mówi jeden przytomny – ale to miała być demokracja, a ty tu jakiś stalinizm planujesz, czy co?

 

Co tam demokracja, jak jest wszystkiego wbród, to może być demokracja, bo nic nikogo nie interesuje, ale kiedy jest źle, to nagle każdy chce wiedzieć, co w kuchni. I co im pokażemy, jak zaczną sprawdzać, długo drzwi nie utrzymamy zamkniętych, jak tam wszyscy będą naciskać, żeby zajrzeć!

 

No, dobra, to kto tam będzie prowokował tego awanturującego się, jest chętny? Nie! No, to każdy raz na dwa tygodnie coś wymyśli, żeby tamten się wściekał i jemu podobni, musi być jakaś awantura, abyśmy mieli powód zaprowadzić porządek twardy, zanim wszystko ruchnie!

 

I tak to trwa w kuchni od roku, a bajki o wyspie szczęśliwości, pornolki i rozmaite sensacje lecą w telewizorach i gazetkach, a różne dorny, palikoty i inne dają się podpuszczać, ale jeszcze nie narobili takiego rabanu, żeby można było w nich trzepnąć stanem ponad stany.

 

 

 

PS 1

W innej wersji można o tym przeczytać tutaj.

 

PS 2

Może jednak za wszelką cenę trzeba zbiorowo zajrzeć do kuchni już teraz? Zanim coś się stanie?

 

 

Kontakty

Publications

Spisek w kuchni

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz