Roztropność jako wskaźnik gospodarowania. Porzucone pisklęta

2014-05-04 11:32

 

Jak wiadomo, wszyscy znają się na ekonomii, zatem odważę się i przemówię do tej masy znawców z pozycji kogoś, kto – jak żartują – jutro kompetentnie i ze swadą wyjaśni, dlaczego jego wczorajsze prognozy dziś nijak się nie sprawdzają. Tak z siebie dworują ekonomiści, a ja podstawiam łapkę do podkucia, bo też się za takiego uważam.

Ab ovo

Wszelkie działania z dziedziny gospodarowania podejmuje człowiek dla zaspokojenia swoich potrzeb. 99% z tych działań to tzw. praca, czyli świadomie, celowo, planowo, z rozmysłem podjęty trud, uciążliwość, obowiązek, obliczony na efekt w postaci wspomnianego zaspokojenia.

Potrzeby można podzielić na elementarne (zrobię swoje i oczekuję gratyfikacji), społeczne (zainstalować się w dobrej konstelacji ludzkiej) i kulturowe (pojąć rzeczywistość, w której jest się zanurzonym). Życie, Los, Materia, Opatrzność – najczęściej tak „kolejkują” te potrzeby, że kulturowe zaspokajane są dopiero po nasyceniu się społecznymi, a te po nasyceniu elementarnymi potrzebami.

Znakomita większość ludzi poprzestaje na uproszczonych stosunkach gospodarczych z otoczeniem, traktując je jak magiczny flipper, który w określonym środowisku gospodarczym po każdej dawce własnej pracy oddaje gratyfikację: mówimy, że ludzie w większości liczą na swoją Naturalną Żywotność Ekonomiczną (imperatyw przetrwania skupiony na Metabolizmie i Prokreacji). Jest jednak część ludzi bardziej kreatywna, układająca sobie stosunki z otoczeniem na zasadzie przedsiębiorczości, czyli na własny rachunek i własne ryzyko zaspokajania potrzeb innych ludzi w oczekiwaniu lepszego pozycjonowania na osi Dostatek-Dobrobyt. Ludzie ci instalują w środowisku gospodarczym „swoje” podmioty gospodarujące, te zaś poprzez niezliczone relacje wzajemne (interakcje) definiują system-ustrój gospodarczy.

Przestrzeń społeczna „ab ovo”, w której powyższe pozwala w niezakłócony sposób zaspokajać swoje potrzeby jednostkom i ich konstelacjom (rodzina, sąsiedztwo, wspólnota, grupa, społeczność, środowisko, firma, zrzeszenie, zbiorowość) – to przestrzeń gospodarki roztropnej.

Ab pullum

Na każdym poziomie rozwoju kulturowo-cywilizacyjnego występują innego rodzaju (rozmaitej dojrzałości) mnożniki ludzkiej pracy, stanowiące fundament systemu-ustroju, które współcześnie można pogrupować na Administrację (informacja, bazy danych, optymalizacja działań, normy, standardy, certyfikaty, reguły, przepisy), Infrastrukturę (publiczne instalacje i obiekty przeistaczające działania jednostkowe, indywidualne w działania masowe, zbiorowe, społeczne), Walory (bankowość, ubezpieczenia, finanse, fundusze, gwarancje, budżety – upłynniające i uelastyczniające pracę poprzez zastosowania form Pieniądza), Politykę (przełożenie interesów jednostkowych i grupowych, wspólnotowych, zbiorowych, społecznych – na wyważone-uśrednione alokacje zaspokajające wszystkich proporcjonalnie do wkładu z uwzględnieniem humanitarnych wyjątków – dzieci, starcy, chorzy, inwalidzi).

Na każdym z poziomów rozwoju, na każdej ścieżce kulturowo-cywilizacyjnej, pracując kilka godzin dziennie – każdy (nawet najsłabszy) człowiek jest w stanie u szczytu swoich możliwości psycho-fizycznych (dziś około 40 lat) dysponować tzw. Dostatkiem (nie mylić z dobrobytem) oraz poprzez społeczną-zbiorową kulturę (Administracja, Infrastruktura, Walory, Polityka) podwyższać na rzecz swoich następców „punkt wyjścia” (wyznaczniki poziomu Dostatku). Dostatek można rozumieć jako pełne zaspokojenie potrzeb elementarnych, 75% zaspokojenia potrzeb społecznych, 50% zaspokojenia potrzeb kulturowych (liczby 100%, 75%, 50% podaję jako umowne). Obrazowo, choć nieprecyzyjnie: każdy człowiek pracujący jest w stanie miesięcznie „odłożyć” (poza codzienną reprodukcją sił i możliwości) 30 cegieł albo jeden bal ciesielski. Po 10 latach (3600 cegieł, 120 bali) jest w stanie zbudować Dom, czyli miejsce, gdzie ukorzeni się z Rodziną pośród Sąsiedztwa, pielęgnując instytucje Swojszczyzny, gdzie odkładać będzie dwój Dorobek. Po następnych 10 latach jest w stanie ów Dom wyposażyć w dobra materialne i walory kulturowe. Uporządkowany kulturowo-cywilizacyjnie zbiór takich Domów stanowi Kolonię (ew. Urbium).

Ktokolwiek zamierza doświadczyć czegoś więcej niż Dostatek i zbliżyć się do Dobrobytu (stan w którym można swobodnie wybierać między stopniami zaspokojenia potrzeb elementarnych, społecznych i kulturowych) – daje z siebie więcej Naturalnej Żywotności Ekonomicznej lub Przedsiębiorczości, najczęściej chwilowo kosztem bieżącej Reprodukcji (dotyczy to nie tylko przedsiębiorców). Imperatyw przetrwania skupiony na Metabolizmie i Prokreacji bywa przeistaczany w imperatyw postępu, skupiony dodatkowo na Polityce (pozycjonowaniu własnych dóbr, wartości i możliwości wyżej, mocniej wobec innych). Jeśli Polityka przerasta Metabolizm i Prokreację, jeśli staje się pretekstem do przechwytywania pracy z Metabolizmu i Prokreacji ku sobie – uruchamiane są patologie społeczne, oparte na sztucznym wnoszeniu do przestrzeni społecznej i gospodarczej instytucji monopolizujących, zakłócających rozwój naturalny, a także na sztucznym wnoszeniu do obrotu gospodarczego dóbr, wartości i możliwości niepotrzebnych, w tym sensie sztucznych-syntetycznych.

Przestrzeń społeczna „ab pullum”, w której system-ustrój sprawiedliwie obdziela ludzi i ich konstelacje Dostatkiem i Dobrobytem, z uwzględnieniem humanitaryzmu (dzieci, starcy, chorzy, inwalidzi) – to przestrzeń gospodarki roztropnej.

Ab „fundum”

System-ustrój ma przemożne „pragnienie” monopolizowania przestrzeni społeczno-gospodarczej, czyli stwarzania rozregulowanej sytuacji, w której nieliczni za pośrednictwem instytucji i innych „dobrodziejstw” społecznych otrzymują gratyfikację za nie-swój trud, a liczni są zmuszani do dzielenia się swoją zasłużoną gratyfikacją z tymi nielicznymi. Mamy do czynienia z alienacją, mającą cztery napiętrzające się wymiary: wyobcowanie (coś „naszego” staje się „nie nasze”, niepojęte), przeciwstawienie (coś dotąd „przyjazne” staje się „wrogie”), przemożność (coś „mutualne” staje się „nieuchronne”), powodowanie (coś co „kontrolowaliśmy” zaczyna nas „kontrolować”).

Alienacje są tym bardziej agresywne, plenne – im łatwiej w systemie-ustroju jest przenieść własną pracę z Metabolizmu i Prokreacji na Politykę. „Politycy” (każdy w tym sensie może być politykiem) trudzą się nierzadko bardziej niż „przeciętnie”, ale ich trud nie jest społecznie użyteczny, bo skupiony jest na budowaniu monopoli, w zupełnej abstrakcji od wkładu do społecznej puli dostatku-dobrobytu. Proceder ten jest trudny do uchwycenia, bo każdy „polityk” ma bogatą argumentację dowodzącą, że właśnie jego trud służy powszechnemu dostatkowi-dobrobytowi, a że buduje monopole – ma w konsekwencji władzę nad innymi (przymus, przemoc, uprawnienia, cesje, powiernictwo) oraz sprawuje rząd nad duszami (media, idee, światopogląd).

Tak opisana przestrzeń społeczno-gospodarcza uzależniona jest już tylko od stanu sumienia monopolistów, ich dobrej woli i zapatrywań humanitarno-etycznych, te zaś mają „skłonność” do ulegania tzw. racjonalizmowi gospodarczemu, który Europa od 1000 lat rozprzestrzenia po świecie poprzez Komercjalizm. Wyjaśnijmy: Komercjalizm nie jest jedyną, a na pewno nie najlepszą formułą gospodarowania. Jest za to najbardziej poręcznym narzędziem monopolizacji nakierowanej na Wyzysk i Dehumanizację.

Przestrzeń społeczna „ab fundum”, w której system-ustrój strzeże zasad sprawiedliwości społecznej (przed wyzyskiem i dehumanizacją) – to przestrzeń gospodarki roztropnej.

 

*             *             *

Bez żadnego wyjątku, każda znana od 1000 lat kultura, każdy znany system-ustrój, nosi w sobie wirusa Komercjalizmu w wymiarze „ab fundum”, który zabija roztropność w wymiarze „ab ovo” i w wymiarze „ab pullum”. W konsekwencji przeciętny człowiek nie jest w stanie ani osiągać czy reprodukować swojego Dostatku (100%, 75%, 50%), ani nawet uzyskać bezwarunkowy dostęp do przestrzeni społeczno-gospodarczej (patrz: bezrobocie, bezdomność i inne wykluczenia). W coraz większym stopniu – poprzez alienacje – zmuszani jesteśmy na całym świecie odkładać konsumowanie swojego dostatku na bliżej nieokreśloną przyszłość, najczęściej na przyszłe pokolenia. Bardziej brutalnie: mamy „przykazane” żyć całe życie w niedostatku, a zarazem pracować ponad ludzką „normę”. Dostatku i Dobrobytu doświadczają nieliczni, zarządzający monopolami, ale i oni są poddani alienacjom (wyobcowanie, przeciwstawienie, przemożność, powodowanie). Ze względu na to, że monopole funkcjonują zarówno w sferze gratyfikacji (dostępu do społecznej puli dostatku-dobrobytu), jak też w sferze władzy i rządu dusz – mamy do czynienia z powszechną orphanizacją, czyli „ucieraniem” człowieka pod sztance zaprojektowane w monopolach, poza którymi „utarty” człowiek jest nikim, jest bezradny jak porzucone pisklę.