Reprodukcja myszkująca

2012-03-03 07:37

 

Państwo jako fenomen zagnieżdżony w Ultragospodarce jest „głównym oskarżonym” o to, że Człowiek został wypchnięty z harmonijnej ścieżki rozwoju.

 

Elementy państwowości – rozumianej jako formalnie usankcjonowany aparat władzy wyposażony w instytucjonalne prerogatywy – obserwujemy „od zawsze”. Frazier, Malinowski, Humboldt, Grąbczewski, Dybowscy Jean i Benedykt, Czerski, Czekanowski, Domeyko, Livingstone, Siemiradzki, Strzelecki, Rogoziński, Gumilow, Pytiasz, Marco Polo, de Legaspi, Kubary, Krusiński, Waldec – to niektórzy z tych, którzy upewnili nas, że Władza i Rządy są odwieczne. Mogłoby to przeczyć poglądowi wyrażonemu w powyższych schematach, że Państwo zagnieżdża się dopiero w obszarze Polityki, czyli na dość wysokim poziomie ucywilizowania. Jeśli jednak rozróżnimy pojęcia „państwowość” i „państwo” – nasz koncept zostanie zachowany: fenomen Państwa jest emanacją i „ciągiem dalszym” rozmaitych form państwowości, stanowiących podglebie państwa kultywowane metodą „prób i błędów”.

 

Każda kolejna forma państwowości, uruchamiana w rozmaitych miejscach na Ziemi i w przeróżnych czasach – pojawiała się w odpowiedzi na konkretną społeczną potrzebę, najczęściej jako reakcja na antagonizmy zrodzone w grze interesów. Następnym krokiem jednak było samoutrwalenie i rozszerzanie prerogatyw, wbrew intencjom społecznym i ku zaskoczeniu (poniewczasie) Ludności.

 

Uprzednia legitymizacja nowego elementu państwowości gubi się w narastających prerogatywach, w narastających atrybutach Władzy.

 

Zróżnicowane interesy społeczne są zagrożeniem (dezintegracja, dekompozycja, degeneracja) dla „palików cywilizacyjnych” w postaci Administracji, Infrastruktury, Walorów i Polityki. Gdyby władzę sprawowali wyłącznie Mężowie Opatrznościowi i Mężowie Stanu – możnaby mieć nadzieję, że zdołają oni tak zarządzać zróżnicowanymi interesami, aby całość społeczną utrzymać na ścieżce harmonijnej, zrównoważonej. Rzecz jednak w tym, że Państwo (a wcześniej państwowość) ma skłonność do stronniczości, ta zaś wynika wprost nie z altruistycznego zainteresowania dobrem ogółu (dobrem publicznym), tylko Budżetem, czyli interesem własnym Władzy. Stawia więc zawsze władza na te interesy „oddolne”, które pomnożą jej Budżet (oczywiście, propagandowo Budżet jest opisywany jako powszechne dobrodziejstwo ogółu).

 

W zmieniającej się, pulsującej wciąż, tyglącej się gospodarce pojawiają się wciąż nowe interesy atrakcyjne dla Państwa, stąd owo „myszkowanie”. Jeśli Państwo uzyska monopol absolutny i petryfikuje swoje kreacje – odchylenia równowagi kumulują się, namnażają, wpędzają Kraj i Ludność w rozmaite ciemne zaułki społeczno-gospodarcze.

 

Modernizacja Gospodarki, modernizacja obywatelska, modernizacja polityczna

Demokracja to ustawiczna emancypacja gospodarcza i polityczna. Tu nie talenty, naturalne przewagi i monopole, ale deontologia, utylitaryzm i charytonika są pożądanym budulcem etosów opartych na wrażliwości społecznej.

 

Modernizujące się Państwo – to Państwo dążące do powrotu na ścieżkę zrównoważoną społecznie. To Państwo wycofujące się na tyle z przestrzeni publicznej (politycznej i gospodarczej), aby w obszarze psycho-mentalnym zostać zaimplementowanym. Ale też jednocześnie Państwo takie robić powinno wszystko, by „naród dojrzał do demokracji”, co oznacza wspieranie rzeczywistej (nie-fasadowej) samorządności i spółdzielczości.

 

Takie Państwo przywraca mnożnikującą i uspołeczniającą funkcjonalność poszczególnym elementom Ultragospodarki (Administracja, Infrastruktura, Walory) – aby korzystające z tych dobrodziejstw społeczeństwo stało się obywatelskie, aby obszar Polityki został zaludniony i zawiadowany przez Samorządy, zaś obszar Gospodarki przez – na przykład – Spółdzielnie, a nie przez Organy, Urzędy i podobne kreacje państwowe.

 

Tymczasem Państwo, którego doświadczamy w Polsce – swoją siłę zdaje się czerpać z tego, że spycha wstecz Ludność w obu omawianych wymiarach (umiejętność kreowania rzeczywistości, umiejętność namnażania i korzystania z dostatku). Obserwujemy to w prosty sposób, śledząc choćby kategorię „obywatelstwo”. Każdy chyba badacz społeczny utożsamia Obywatelstwo z:

 

a)     Możliwie największym zorientowaniem jednostek i grup interesów w sprawach publicznych, w sprawach ogółu;

b)     Bezwarunkowe ich zaangażowanie w to, aby sprawy publiczne miały się wciąż lepiej (ubogacajmy Kraj, a wtedy Ludność na tym skorzysta);

 

A tu niespodzianka: Państwo rozmyślnie, z wyrachowaniem woli spektakularnie realizować zbójecką formułę „bogaćmy się, a Kraj będzie bogaty naszym dostatkiem”, zaś obywatelstwo sprowadzane jest do kilku prostych „manuali”:

 

a)     Płać zobowiązania narzucone przez Władzę – pod rygorem…;

b)     Sprawozdawaj o tym, ile czego i w jakiej formie masz – pod rygorem…;

c)      Pielęgnuj swoje posłuszeństwo, stul uszy, nie podskakuj – pod rygorem…;

d)     Wkomponuj się z uświęcone przez Władzę Sieci, Struktury i Systemy – pod rygorem…;

e)     Głosuj wedle zarządzonych przez Władzę ordynacji – pod rygorem…;

f)      Nie zaglądaj Władzy za kulisy – pod rygorem…;

 

Jako, że mam pogląd (i umiem go bronić), że Państwo ze swej obiektywnej natury jest pasożytem (podszywającym się pod ultragospodarcze elementy charytoniczne, utylitarne i deontologiczne, a w rzeczywistości zarażające je chorobą monopolistyczną) – niezbyt wierzę w to, że Modernizacja oparta na wszechstronnych emancypacjach oraz na harmonijnym dojrzewaniu w trybiesociety-forming activities (Vergesellschaftung ) jest możliwa w Polsce