Przypowieść absurdalna z kluczem

2011-08-19 08:38

 

 

Jestem w oku cyklonu pewnego postępowania, które trwa, wiec nie jest rozstrzygnięte. Z małego „byle-czego”, opisywanego już przeze mnie pod koniec czerwca, zrobiła się afera na pół powiatowego wymiaru sprawiedliwości.

 

W skrócie: ktoś w niedzielne popołudnie wtarabanił mi się na balkon. Wybiegłszy poskromić intruza zobaczyłem, że to strażak, a na dole ekipa z drabiną i tłum gapiów. Gaszą – tak mówią – pożar, którego nie było (dymiła się doniczka). Ochrzaniłem ich za ten cyrk, bo taki „pożar” gasi się szklanką wody, a w ogóle to u drzwi jest dzwonek, trzeba było w ten sposób, a nie wzywać straż. Mój „ochrzan” okazał się wart – jak na razie – kilkaset złotych, zasądzony mi „z automatu”, bez pytania o cokolwiek, na podstawie notatki policyjnej (bo i policję wezwano), moje jedyne przestępstwo w tej notatce to arogancja i niegrzeczność, powtórzone trzy razy. Za to moją skargę i doniesienie gdzie trzeba – ominięto szerokim łukiem. Dość powiedzieć, że w tzw. „zebranych materiałach” prokuratury było tylko moje zeznanie i moje pisma, żadnych świadków, żadnego zapoznania się dokumentami policyjnymi, żadnych dowodów, zaś w postanowieniu – odrzucającym – prokurator stwierdził choćby taką nieprawdę, że nieznana jest osoba zgłaszająca pożar, a ja plotę. Ta zgłaszająca osoba akurat sama z przejęciem się chwaliła, że to ona wezwała straż. Nonszalacja, niechlujstwo i stronniczość. Wątpiącym dodam, że poddałem się przezornie badaniom na trzeźwość tuż po wyjściu wściekłego strażaka i policjanta, do tego jestem zdrowy, mocno pełnoletni, po wojsku, instruktor harcerski (HDOW), więc mniej więcej rozróżniam, kiedy jest pożar, a kiedy zabawa kolesiów kosztem czyjegoś spokoju.

 

Dalszy ciąg tej notki jest „z ostrożności procesowej” zaszyfrowany, oto on:

 

Jakiś mało-ważny żołnierz Mafii dzwoni do kolesiów: słuchajcie, jakiś frajer, jakiś gnojek mi podskakuje, nie mogę mu nic zrobić, bo to nie moja działka, zróbcie coś.

 

I zaczyna się rozliczanie „gnojka” z zachowania.

 

Na „miejsce akcji” przyjeżdża służbowo Mały Ścigacz. Nie widzi nic zdrożnego, ale wie na pewno, że Frajer jest winien, bo przecież wezwał go do pomocy koleś-żołnierz. Obaj pohukują na razie i udają, że ludziom wkoło frajer zagraża, nastaje na mienie, zdrowie i życie okolicznych żyjących i zdrowych oraz majętnych.

 

Potem, kiedy już pohukali sobie, Mały Ścigacz donosi pisemnie Średniemu Ścigaczowi, cytując obficie z żołnierza, bo sam niby widział, ale nic takiego. Jednak jest solidarny z żołnierzem.

 

Średni Ścigacz głaszcze protekcjonalnie Małego po głowie, zleca Grupie Rozstrzygaczy, aby podskakiewicza obłożyła haraczem, co materializuje się szybko.

 

Frajer jednak, zamiast się popłaszczyć, skarży się Oskarżantom, że żołnierz z Małym Ścigaczem go nachodzi i niepokoi, udając, że jest po temu jakiś powód. Ale on jest frajerem tylko, zaś Mały Oskarżant pouczony przez Średniego Oskarżanta, doinformowany przez Średniego Ścigacza, zbywa Podskakiewicza byle czym. Jest przecież tylko trybem, a Maszyna wie, że podskakiewiczów trzeba wydusić jak pluskwy, bo psują zabawę.

 

 

*            *            *

Kluczem do przypowieści jest informacja, że wszyscy poza frajerem pełnią funkcje publiczne, są ze sobą na „ty”, mają niepisaną hierarchię różną od oficjalnych zależności, a w statutach ich organów podkreślana jest służebność wobec Narodu i podobne mało ważne nakazy deontologiczne. Rozstrzygaczom i Oskarżantom obojętne jest, że są funkcjonariuszami czy urzędnikami, że mają obowiązki wobec takich jak Podskakiewicz. Liczy się mafijna solidarność, bo to ona na co dzień ich karmi.

 

Mafia – to zorganizowana grupa przestępcza zespolona sekretnie lub pół-jawnie z organami publicznymi, wybieralnymi i mianowanymi. U nas, w Grodzisku, już jest, taka na miarę powiatową, a u was?

 

Pisząc czerwcową notkę, nie przypuszczałem ciągu dalszego. Ale teraz już zaznaczam: CDN…

Kontakty

Publications

Przypowieść absurdalna z kluczem

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz