Proszę o wpisanie mnie na listę TIDE

2013-04-28 17:30

 

Terrorist Identities Datamart Environment (TIDE) – Sieciowa Witryna Osobników Terrorystycznych – to rządowy (USA) centralny rejestr osób WIADOMYCH lub PODEJRZEWANYCH o terroryzm międzynarodowy, zawierający „wysoce prawdopodobne” informacje generowane przez Środowisko Wywiadu, np. CIA, DIA, FBI, NSA i szereg podobnych.

W tej dającej do myślenia pod każdym względem bazie jest około 745 000 nazwisk, a w międzyczasie usunięto z tej listy około 27 tysięcy, kiedy „wygasły powody” umieszczenia na tej liście. Już sam fakt, że 27 tysięcy osób otarło się o śmierć, a przynajmniej o inwigilację i nękanie z powodu podejrzeń jakichś nieznanych sobie służb – źle świadczy o tej liście. Opieram ten pogląd na tym, że raczej trudno wyobrazić sobie, nie myśląc o fizycznej „likwidacji”, że ktoś „był” terrorystą”, a później „przestał być”, co oznacza, że małe miasteczko osób z całego świata niesłusznie podejrzewano (może część zlikwidowano?).

Pamiętajmy, że TIDE współpracuje z wszelkimi amerykańskimi ośrodkami-służbami-rejestrami, a co to oznacza, niech uświadomi Czytelnikom fakt,  że przeciętny Amerykanin posługuje się wyłącznie tzw.”security’ (ubezpieczenie): wpisując numer tego ubezpieczenia w sieć komputerową policjant wie o kontrolowanym wszystko: adres, zatrudnienie, niezapłacone mandaty, pobrane kredyty, awantury domowe i sąsiedzkie, wesoła przeszłość studencka,itd., itp.

Warto też zauważyć, że jest to baza danych typu OLAP (patrz takie pojęcia, jak: Business intelligence, Multidimensional Expressions, Hurtownia danych). Jeśli ten typ scharakteryzować niewinnie – to oznacza on wielokryteriowość danych, ułatwiających błyskawiczne operowanie nimi (sam kiedyś złożyłem w Ministerstwie Skarbu taki projekt). Na przykład możliwe jest przy pomocy prostego „wywołania” rozpoznanie po 10 sekundach, ile kobiet w wieku 18-25 lat, inżynierów, o śniadej cerze, niezamężnych, bezdzietnych, z krajów poza-arabskich, unikających internetu – odwiedziło Europę w roku 2012 w celach turystycznych. Uwaga: przed chwilą podałem aż 10 kryteriów, choć szara mysz nie zauważa takiego zabiegu! Na tym polega działanie baz OLAP, a ich diaboliczność polega na tym, że jeśli w bazie, pod konkretną „osobą”, brakuje danych w jakimś wymiarze-kryterium – to system „wymusza” uzupełnienie (czyli każe inwigilować), a nawet potrafi „aproksymować” (czyli wirtualnie wpisywać”) nieistniejące informacje jako wysoce prawdopodobne.

Jak to działa w praktyce? 41-letni Bernhard Torsch z Klagenfurtu jest dziennikarzem, pracuje jako wolny strzelec, a od 2007 roku prowadzi poczytny blog. Któregoś dnia, mając parę piw w czubie, wystukał nad ranem na klawiaturze: ”Może coś się zmieni, jeśli i ja odbiorę sobie życie?” (chodziło mu o rosnącą liczbę samobójstw w Grecji i Hiszpanii). Następnego ranka, kiedy alkohol wywietrzał mu z głowy, doszedł do wniosku, że napisane w nocy zdanie jest głupie i bardzo dwuznaczne. Szybko usunął komentarz w nadziei, że nie przeczytało go zbyt wiele osób. Nie miał pojęcia, że lada moment wyląduje w psychiatryku z powodu jednego, nieprzemyślanego zdania wrzuconego do sieci. Wprawdzie policjanci działali w dobrej wierze i zgodnie z regulaminem, ale wpakowali Bernharda Torscha w poważne tarapaty. Doprowadzili go pod przymusem do lekarza. Pięć minut po rozmowie z biegłym lekarzem funkcjonariusze wsadzili dziennikarza do karetki pogotowia i zawieźli na oddział psychiatryczny do jednego ze szpitali w Klagenfurcie. Tam  lekarz postawił go przed alternatywą: albo wyrazi zgodę na obserwację albo szpital zwróci się do sądu o zgodę na ”przymusową hospitalizację w trybie nagłym”.  I tak dalej, przez 5 następnych dni, tyleż groteskowych, co dramatycznych (zacytowałem poprzez polski portal Christiana Rohm’a  z Süddeutsche Zeitung). Jak w najgorszych opowieściach o stalinizmie.

Pokazuje to, że rozmaite – nieznane szarakom – procedury włączają się nieoczekiwanie i nagle człowiek, nie wiedząc właściwie dlaczego – zostaje wrzucony w wir zdarzeń niezależnych od niego, ale przewracających mu życie do góry nogami. Czytelnik rozumie, że Christian wywinął się z psychiatryka jakimś szczęśliwym zbiegiem okoliczności (ktoś zaczął myśleć mózgiem, a nie procedurami-algorytmami), ale gdyby podstawą interwencji policji był terroryzm – już nie poszłoby tak łatwo.

No, to jeszcze raz powtórzę, aby właściwi ludzie potwierdzili w rejestrach: ja akurat dążę do obalenia narzuconego Polsce porządku konstytucyjnego, kreującego fatalny system-ustrój, szkodliwy dla Kraju i Ludności. Niech mnie zamkną, jeśli nie mają nic lepszego do roboty.

Ciekaw jestem, ile osób ukatrupiły amerykańskie drony z wykorzystaniem TIDE albo Echelon (globalna sieć wywiadu elektronicznego – system powstał przy udziale państw: USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii i Nowej Zelandii w ramach porozumienia AUSCANNZUKUS i jest zarządzany przez amerykańską służbę wywiadu NSA, Echelon posiada w całym świecie urządzenia techniczne do przechwytywania /podsłuchiwania wiadomości w kanałach telekomunikacji), przy czym najczęściej ataki dronów kwitowane sa w statystykach jako „zejścia w okolicznościach niewyjaśnionych”. Ciekaw też jestem, dlaczego państwo polskie przymierza się do wyposażenia swoich służb w takie drony, niezmiennie przywołując argument „bezpieczeństwa publicznego”.

Więcej: jeśli czyjeś służby „namierzą-wytypują” kogoś, to nawet jeśli nie popełni on żadnego błędu, możliwe są, w dobie przestępstw informatycznych, ataki typu SQL-Injection (coś jak podłożenie komuś przez policję narkotyków podczas przeszukania), i zapuszkowanie człowieka zupełnie bezpodstawnie, „że niby napisał głupotę”. W języku potocznym nazywa się to nękanie obywatela przez państwo. I to nie tylko tak prymitywne, jak to robił lowelas zwany agentem Tomkiem.

Były akcje, kiedy w obywatelskim odruchu – na podobieństwo flash-mob – skrzykiwał się ruch obrońców CZEGOŚ ISTOTNEGO i gromady ludzi pojawiały się w miejscach zagrożonych atakiem państwowo-terrorystycznym (bo terrorystą bywają nie tylko frustraci, ale też państwa lub komórki aparatu państwowego). Nie mówię o typowych dowcipach, tylko o obywatelskich żywych tarczach, podobnych do tego, co w Polsce nazywa się „blokowaniem niesłusznych eksmisji” (komornik nie może się dostać do rekwirowanego mieszkania, bo ma przeszkodę w postaci zdeterminowanego tłumu). Czytelniku! Kiedy znajdę w internecie odpowiednie notki – przytoczę: nie wiem dlaczego, nie udaje mi się znaleźć zapisów o akcjach, które kiedyś się odbywały w konwencji „obywatele świata przeciw państwom”.

Kiedy wpisuję do googlarki równoważnik zdania „obywatele przeciw państwom” – na pierwszym miejscu ukazuje się pojęcie „zdrada stanu”. Spróbujcie, może to tylko mój komputer płata mi figle.

„Myślę, że przede wszystkim powinniśmy być ludźmi, a dopiero później obywatelami. Kształtowanie szacunku dla dobra i słuszności ważniejsze jest od kultywowania respektu dla prawa. Jedynym ważnym obowiązkiem pozostaje zatem czynienie tego, co uważam za dobre i słuszne. Prawo nigdy nie uczyniło ludzi ani odrobinę bardziej sprawiedliwymi, a z powodu respektu dla prawa nawet dobrze usposobieni stają się codziennie reprezentantami niesprawiedliwości". Te niepokorne zdania napisał 150 lat temu amerykański myśliciel i pisarz Henry David Thoreau w proteście przeciwko władzy i złemu prawu. Prawu, które z piedestału rzymskiej "sztuki dobra i słuszności" spadło do roli narzędzia samowoli i opresji (cytuję za Lechem Falandyszem, internetowy Wprost, Numer: 50/2000 (941).

Obywatelskie nieposłuszeństwo (civil disobedience) – to celowe działanie łamiące konkretne przepisy prawne w imię przekonania, że owe przepisy rażąco naruszają wartości istotne dla stosującego nieposłuszeństwo obywatelskie – połączone ze świadomością możliwości poniesienia negatywnych konsekwencji prawnych.

A oto naukowe definicje obywatelskiego nieposłuszeństwa, przedstawione w cytowanej notce, które można określić jako:

  1. akt naruszenia prawa;
  2. stanowiący zamierzony protest przeciwko jakiemuś prawu, instytucji społecznej lub politycznej, oficjalnej polityce państwa, zwyczajowi lub praktyce społecznej popieranej przez państwo, uważanej przez naruszyciela prawa za niezgodne z konstytucją, niesprawiedliwe lub niezgodne z elementarnymi, powszechnie akceptowanymi zasadami moralnymi;
  3. dokonywany jawnie i publicznie;
  4. w celu poprawienia (a nie obalenia) porządku prawnego;
  5. bez użycia przemocy i z gotowością poddania się karze;

Moim zdaniem, tych 5 punktów to przepis na potulne popiskiwanie, a nie na rekonkwistę praw obywatelskich.

Pedia przytacza skróconą listę „obywateli nieposłusznych”:

Henry David Thoreau (1817-1862) – odmówił płacenia podatków na wojnę, protestując przeciw niewolnictwu, szykanowaniu Indian w Stanach Zjednoczonych i przeciw amerykańskiej inwazji na Meksyk.

Karol Marks (1818-1883) – próbował nakłaniać obywateli niemieckich do niepłacenia podatku wojennego podczas Wiosny Ludów w 1848.

Emil Zola - sprzeciwił się publicznie wyrokowi sądu wojskowego w sprawie Alfreda Dreyfusa (artykuł J'accuse! – Oskarżam) i w konsekwencji doprowadził do rewizji procesu i uniewinnienia oskarżonego.

Lew Tołstoj (1828-1910) – w szeregu traktatów społeczno-politycznych poddawał ostrej krytyce państwo i jego instytucje. W pamflecie "Nie mogę milczeć" (1908), opowiedział się przeciwko represjom i karze śmierci.

Mahatma Gandhi (1869-1948) – kierował kampanią na rzecz praw robotników i chłopów, bojkotu towarów angielskich i zachodniego sposobu ubierania się. W 1930 zorganizował tzw. marsz soli. Metody walki o niepodległość Indii ograniczał do demonstracji, pochodów, odmowy posłuszeństwa władzom, np. w sprawie płacenia podatków, wykonywania zarządzeń, podejmowania pracy, głosowania w wyborach, czy bojkotu państwowych instytucji.

Charles de Gaulle – wezwał obywateli Francji do odmowy posłuszeństwa rządowi Vichy i odmowy kolaboracji z III Rzeszą.

Martin Luther King jr. (1929-1968) – walczył o równouprawnienie czarnoskórych mieszkańców USA. Stworzył filozofię wywierania nacisku zgodną z zasadami niestosowania przemocy, poprzez takie środki jak bojkot czy strajk okupacyjny, zajmowanie miejsc przeznaczonych dla białych (tzw. sit-ins) i marsze.

A w Polsce:

Tadeusz Reytan (1742-1780) – w 1773 r. jako poseł nowogrodzki wzbraniając się przed uznaniem konfederacji wraz z garstką przyjaciół posłów okupował salę sejmową i starał się nagłośnić sprawę na forum opinii publicznej. Próbował także akcji bezpośredniej zagradzając przejście własnym ciałem.

Edward Abramowski (1868-1918) – za niezbywalne składniki indywidualnej wolności człowieka uznawał m.in. nieograniczoną wolność słowa, druku, zebrań, strajków, stowarzyszeń, sumienia i religii, nietykalność osoby i domu oraz wolność nauczania – wzywał do walki z naruszającym te wolności rządem carskim.

Jacek Kuroń (1934-2004) wielokrotnie aresztowany przez Służbę Bezpieczeństwa PRL za działalność polityczno-społeczną. Współautor "Listu otwartego do partii", organizator strajków studenckich, jeden z założycieli KOR-u, internowany podczas stanu wojennego, autor wielu tekstów projektujących i wyjaśniających formy działania i cele opozycji demokratycznej.

Gene Sharp w książce "Od dyktatury do demokracji. Drogi do wolności" wyróżnił 198 typów akcji z zastosowaniem obywatelskiego nieposłuszeństwa. Lista ta jest z pewnością inspirującym bankiem pomysłów, jednak dana forma oporu może mieć szczególne znaczenie w danym społeczeństwie i zupełnie inne w innych miejscach.

Bo nie obywatelskie nieposłuszeństwo powinno być obarczone „świadomością poniesienie kary”, tylko działalność państwowa (służby, organy, urzędy), jeśli tylko zawiera ta działalność pierwiastek sprzeniewierzenia się dobru powszechnemu. Tu jednak daleko, coraz dalej światu od tego, co pożądane. Bo świat służb, organów i urzędów tworzy takie bazy jak TIDE, do których trafiają frustraci i zbrodniarze, ale w większości – obywatele niezadowoleni z rządów.