Pogarda

2012-05-24 08:20

 

Aby być dobrym, nie wystarczy przemilczeć pewnych prawd. Trzeba jeszcze mówić pewne kłamstwa.
— Victor Marie Hugo

 

Trudno znaleźć dziś na świecie polityka, który nie przywoływałby „demokratycznej” (wyborczej) legitymizacji swojej władzy, jakkolwiek tę władzę rozumieć, jakkolwiek tę władzę sprawuje.

Przez wszystkie kontynenty – poza Antarktydą – płynie niegasnąca fala kampanii wyborczych, odbywają się festyny przy urnach, powstają nowe profesje żyjące z tego, że potrafią z konia zrobić senatora. Sondażownie odgrywają swoje teatry, z których część jest „zamówiona”, a część „podrasowana”, nikt poważny nie zwraca uwagi na ich obwieszczenia – tyle że powagi w takiej wyborczej polityce coraz mniej uświadczysz.

Najważniejszą kategorią polityczną świata jest dziś POGARDA.

Rzecz w tym, że na skutek regulacji oraz „sterowanej” opinii publicznej mało co jest dziś poza-polityczne. Sfera prywatności i intymności – nie mówiąc o obszarze samorządności – są dziś takimi tylko z nazwy, intensywność regulacji formalno-prawnych (a wraz z nimi interwencji urzędniczych, interwencji służb i organów) jest tam równa tym, które dotyczą sfer stricte publicznych. W taki sposób polityka wkracza do biur, mieszkań, klubów, sąsiedzkich wspólnot, a nawet przenika do towarzyskich spotkań.

Ogrom szkód społecznych stąd się biorących niech nam uświadomi fakt, że polityka – to pozycjonowanie osób i grup wobec innych osób i grup, a wyniku czego „ustanawia się” rozmaite hierarchie ważności, które zastępują wcześniejsze hierarchie merytoryczne: nie to się liczy, co jest uzasadnione logicznie, tylko to się liczy, co służy ważniejszemu z nas.

Oto więc mamy znakomite podglebie dla Pogardy. Bierze się ona najpierw z lekceważenia dla wszelkich racji, poglądów, starań, interesów, za którymi nie stoi siła polityczna – a następnie z bezpośredniej człowiek-do człowieka pogardy osobistej: skoro jesteś małoważny i małolepszy – nie szarp się, jesteś nikim i nic nie zdziałasz.

Pogarda tak zagnieżdżona w sercach, umysłach, duszach i sumieniach zmierza do takiego uformowania „nowego człowieka”, aby reagował on w zasadzie wyłącznie dwukierunkowo, jak w rzeczywistej polityce: albo on kimś gardzi z wyższością, albo to on jest poniżany czyjąś pogardą. Wszelkie inne relacje międzyludzkie stają się nieważkie.

Powyższe polecam wszystkim, którzy wybierają się do pracy, szkoły, urzędu, sądu, uczelni – albo na uroczystość rodzinna czy towarzyską.