Pilastry obywatelskie

2014-09-17 16:40

 

Amerykański (urodzony w Niemczech) znawca zagadnień architektury, historyk sztuki, Rudolf „Rudi” Wittkower napisał w swoim dziełku "Architectural Principles in the Age of Humanism” (1962): “Pilaster[1] jest logicznym przekształceniem kolumny dekorującym ścianę. Można go zdefiniować jako wygniecioną (ze ściany, niczym w plastelinie – JH) kolumnę, która utraciła swoją trójwymiarowość i "wartość dotykową".

Użyję tego seksownego pojęcia architektonicznego  do opisu taktyki obywateli, którzy chcieliby „przenieść” się z obszaru państwowego w obszar alternatywny, który nazywam l'Etat parallèle, ale który nie musi być państwem w rozumieniu podręcznikowym, nie musi też być „jednym-jedynym”.

Wyobraźmy sobie przestrzeń prerogatyw, czyli trwałych uprawnień kierowniczo-władczych, opartych na instytucjach, obyczaju, prawie. To przestrzeń współczesnego, cieleśnie doświadczanego przez nas na co dzień.

Równoległość polityczna, zainicjowana przez obywateli świadomych „procederu”, którego się podejmują, polega na odmowie Państwu jakiejś prerogatywy i zawłaszczeniu jej przez społeczność obywatelską. Chodzi o to, że kiedy ta prerogatywa jest w ręku Państwa – jest „kanciasta”, nie odpowiada obywatelom. Odbierając ją Państwu – obywatele czynią ją „obłą”, przywracają jej społeczną utylitarność.

Przykładem może być sąd-arbitraż: zamiast chodzić „do wójta” (czyli do sądu, policji, prokuratury, inspekcji, kontrolerów) w sprawach konfliktowych, obywatele umawiają się, że swoje spory oddadzą osobie z okolicy, współ-obywatelowi, któremu ufają bardziej niż sądom. Podobnie, na przykład, z rozmaitymi sprawami komunalnymi: zamiast szukać urzędu – obywatele sami się organizują, a jeśli trzeba, organizują zbiórkę (public collection).

W ten sposób wiele spraw, którymi „bo tak się robi” zaprzątamy głowę urzędom, organom i służbom, mimo to nie będąc zadowolonymi ze sposobu ich załatwiania – obywatele przejmują sami. Oczywiście, są takie sprawy, których nie można przejąć od Państwa: to są sprawy, które Państwo samo inicjuje. Albo pozostają w gestii urzędów, służb i organów ze względu na taka a ni inną „delegację formalną”. Budowa budynku, wodociągu, komina, drogi – wymaga zezwoleń, projektów i podobnych dokumentów ustanowionych przez Państwo i strzeżonych przezeń. Są też sprawy, których nie warto Państwu odbierać, jak np. kodeks drogowy.

Niemniej wyobrażalna jest sytuacja, w której połowa dotychczas załatwianych przez Państwo spraw – nagle znika, obywatele nic od Państwa nie chcą w tych sprawach, załatwiają je sami ze sobą.

Nie ma takiego Państwa, które w podobnej sytuacji zadowoliłoby się uszczupleniem obowiązków przy tych samych dochodach. Bo możliwość załatwiania spraw dla obywateli – to jest też legitymizacja Państwa, powód dla trwania i mnożenia regulacji, urzędów, organów, służb, komórek, kontroli, nadzorów, koncesji, licencji, przetargów, ingerencji „ręcznych”. Dlatego, natychmiast po zauważeniu „procederu” wycofywania prerogatyw z przestrzeni państwowej – Państwo zareaguje regulacjami nakazującymi „powrót”. Będzie walczyło z obywatelami, ujawniając przy tym swoją istotę, zgoła niepodręcznikową. Wykopie tym samym sobie grób, bo nawet najmniej zorientowani zauważą, że Państwo chce „rządzić” nawet tam, gdzie go nikt o to nie prosi. A plecie, że to wszystko „w imieniu i na rzecz” Ludności, dla dobra i pomyślności Kraju.

Tu więc wkraczam z konceptem PILASTRÓW. Mam przed oczami obraz filmowy, często powtarzający się w przygodowych filmach SF: z głębi lustra, albo z litej ściany, ze skały czy dowolnej innej opoki – wyłania się nagle jakiś kształt, którego nikt nie domyślałby się wcześniej. Tak jakby lustro, ściana, opoka – były płynne. Tak jakbyśmy ten nowy kształt wyciągali z gęstej mazi, a nie ze skalistej opoki.

Ten obraz trzeba mieć wciąż „z tyłu głowy”, kiedy rejestrujemy spółdzielnie komunarne[2], fundacje, stowarzyszenia, a potem spółki komandytowe tych spółdzielni, fundacji i stowarzyszeń z obywatelami – to działając w zgodzie z państwowym prawem – właśnie „wygniatamy” ze ściany państwowej swoje obywatelskie kolumny, pilastry. Im więcej w tych pilastrach nagromadzimy spraw, z którymi nie będziemy chodzić do Państwa, a załatwiać je będziemy sami – tym bardziej wyraziste będą te nasze pilastry, aż zupełnie „wyjdą” ze ściany państwowej i staną się pełnowymiarowymi, odrębnymi kolumnami, obywatelską kolumnadą, perystazą[3], pergolą[4], portykiem[5], konstelacją filarów podtrzymujących już nie to co państwowe, tylko to co obywatelskie.

/Partenon, klasyczny perypter/

 

Niełatwo jest to wykonać (potrzeba wielkiej kompetencji i zarazem determinacji obywatelskiej), ale łatwo jest sobie wyobrazić „perypter”[6] (cały czas obracamy się w pojęciach architektonicznych): pośrodku Państwo, wyposażone wyłącznie w prerogatywy, które samo sobie reprodukuje, a wokół kolumnada obywatelskich pilastrów, którym obywatele powierzają, na mocy rzeczywistej umowy społecznej, swoje sprawy. I – co ważne – pilastrów jest wiele, nie budujemy „państwa alternatywnego”, tylko l'Etat parallèle, nie-anarchiczną anarchię.

 



[1]  Pilaster – lokalne pogrubienie ściany w formie płaskiego filara ustawionego przy ścianie, nieznacznie występującego przed lico ściany. Pełni on zarówno funkcję konstrukcyjną, jak też dekoracyjną (rozczłonkowuje ścianę);

[2] Spółdzielnia komunarna – dziś forma nieznana w prawie – łącząca w sobie formułę, wzajemnictwa, pomocniczości, gromadnictwa, mikrobankowości, spółdzielczości, skautingu, samopomocy, kibuców, ogrodów działkowych, itd., itp.;

[3] Perystaza - rząd (lub kilka rzędów) kolumn połączonych ze sobą belkowaniem lub łukami arkadowymi. Kolumnada może pełnić funkcję konstrukcyjną lub dekoracyjną, najczęściej jednak stanowi wyodrębniony, mocno zaakcentowany element w obrębie budowli lub też budowlę wolno stojącą;

[4] Pergola – budowla ogrodowa w postaci zacienionej alei lub element budynku w architekturze. Składa się z dwóch rzędów podpór (słupków) i ułożonej na nich lekkiej kratownicy lub układu belek podtrzymujących rośliny, najczęściej pnące;

[5] Portyk – część budynku na planie prostokąta z jednym lub kilkoma rzędami kolumn, które wspierają dach, otwarta co najmniej z jednej strony, najczęściej jedno- lub dwukondygnacyjna;

[6] Perypter, perypteros – świątynia (czasami inny budynek), którą otacza pojedyncza kolumnada. Najsłynniejszym przykładem perypteru jest Partenon na ateńskim Akropolu albo ateński Héphaïstéion czy w Koryncie świątynia Apolla. Perypter okrągły – świątynia na planie koła, z cellą otoczoną pojedynczą kolumnadą;