Patologie władzy

2012-05-13 07:34

 

Na tytułowe hasło najczęściej reagujemy wyobrażeniami o korupcji, aferach, totumfactwie, nepotyzmie, arogancji, przestępcach w białych kołnierzykach, albo nawet w mundurach, o sądach kapturowych, o „samorządności swojaków”, o okropnościach dziejących się bezgłośnie za murami koszar, przedsiębiorstw, szkół, sądów, więzień, obiektów kościelnych, a nawet obiektów socjalnych czy domów zwanych rodzinnymi.

 

Prawda, daleko niecała.

 

Mam prawo. Jak każdy obywatel i podatnik, jak każdy poddany władzy, jak każdy podległy państwowym prerogatywom – mam prawo wymagać od Państwa i jego rycerzy oraz pachołków, aby zabezpieczyli mnie przed wrogim, podstępnym działaniem innych obywateli, z niskich pobudek stosujących na mnie swoje sztuczki dla zaspokojenia swoich prymitywnych żądz. I że zabezpieczy mnie przed zwykłym złodziejstwem i bandytyzmem. A jeśli – nie daj boże – sztuczki, złodziejstwo i bandytyzm zagnieździłyby się w urzędach, organach, służbach, miejscach publicznych – mam prawo żądać ukarania winnych funkcjonariuszy, urzędników i plenipotentów, tak jak oni mnie karzą mandatami i opłatami za różne „naruszenia” nawet bez sądu, tylko dlatego, że tak sobie umyślili, takie mają wyobrażenie, taką ocenę sytuacji.

 

Nie jest moim prawem, że „może się pan odwołać, może pan złożyć zażalenie, może pan zawiadomić o podejrzeniu”. Moim rzeczywistym prawem jest „być chronionym przed przestępstwami wykorzystującymi moją bezbronność, nieświadomość”. Moim prawem jest „poduszka profilaktyczna”, a nie „leczenie poprzez ukaranie”.

 

A już szczególnie mam prawo być wyczulony na to samo, jeśli dotyczy „samej góry”, czyli tych, którzy – jako moi samozwańczy powiernicy – zarządzają Krajem i Ludnością, decydują o naszym zbiorowym losie w długiej perspektywie, którzy – co najważniejsze – stanowią prawo!

 

A tu figa!

 

Jedyne, co „im mogę”, to podobno nie wybrać ich w następnym głosowaniu zwanym szyderczo wyborami! Towarzystwo to – w liczbie kilkunastu tysięcy „immunitetowców” oraz kilkuset tysięcy nomenklaturszczyków, a także kilkunastu tysięcy „tajno-sekretnych” – kpi sobie w żywe oczy ze mnie. Obudowało się immunitetami, certyfikatami, dopuszczeniami, na skutek których moje ewentualne obywatelskie pretensje nie mają szans na zadośćuczynienie, nawet jeśli są w oczywisty i jawny sposób uzasadnione i prawdziwe!

 

A na koniec poddany jestem całej gamie manipulacji, które są czystej wody przestępstwami, a nawet zbrodniami!

 

Prawie 10 lat temu Gdańskie Towarzystwo Psychologiczne wydało po polsku książkę Rogera R. Hocka „40 prac badawczych, które zmieniły oblicze psychologii”.  Napotkamy tu nazwiska takich klasyków i prekursorów jak: S. E. Asch, A. Bandura, P. Ekman, E. F. Loftus, W. H. Masters i V. E. Johnson, S. Milgram, H. A. Murray, I. P. Pawłow, J. Piaget, H. Rorschach, D. L. Rosenhan, B. F. Skinner. Nie ma w tej książce kilkunastu innych nazwisk, jak P. Zombardo, znanych partyjnym i rządowym doradcom od manipulacji, socjotechnik, Pi-aR. Czytamy o „odruchach warunkowych”, o „zgadzaniu się dla świętego spokoju”, o „zarażaniu agresją”, o „kształtowaniu postaw”, o „posłuszeństwie wobec podstawionego autorytetu”, o „wyuczonej bezradności”, o „wywoływaniu znieczulicy”, o „pobudzaniu do konkretnych zachowań”, o „wywoływaniu nieuzasadnionych emocji”, o „przemieszaniu rzeczywistości z urojeniami”, itd., itp. Zombardo w swoim eksperymencie wręcz „przerysował”: ludzie przypadkowo podzieleni na „więźniów” i „strażników” do tego stopnia wchodzili w swoje role, że – nawet wiedząc, że to zabawa – jedni znęcali się patologicznie nad drugimi, inni zaś organizowali nieopanowane „bunty i zemsty”. Eksperymenty – ten i inne – wielokrotnie należało przerywać „odgórnie”, by zapobiec tragediom.

 

Świat psychologii i socjologii zna kilkaset większych i drobnych sposobów na szalbierstwo polityczne, na wyzysk naiwnych, na tłumienie krytyki, na fałszowanie rzeczywistości, na wciąganie ludzi i całych zbiorowości w sprawy, którymi w innych warunkach nigdy by się nie zajęli, tak są obrzydliwie wstrętne i godne pogardy.

 

W moim największym przekonaniu, każda potwierdzona naukowo możliwość manipulacji szeroko pojętej Władzy (politycznej, biznesowej, duchowej) nad Szarym Człowiekiem – natychmiast powinna być penalizowana odpowiednim prawem zakazującym praktyk wrogich wobec Obywateli i Przedsiębiorców. A dzieje się odwrotnie: szemrani i podli doradcy od wizerunku i od propagandy stosują tę iluzjonistykę na nieświadomym tego społeczeństwie, czynią to bezkarnie, wykorzystując niewiedzę, zresztą, jedną ze sztuczek jest dbałość o to, by tej wiedzy szaracy nie posiedli.

 

Wprasowuje się w powszechną świadomość rozmaite kalki – i operuje się nimi nad wyraz zręcznie, nie bacząc na to, że dokonuje się swoistego holokaustu! Dla zysku, dla politycznej dominacji, dla artystycznej chwały.

 

Profesjonalizm polityczny – na szczytach i na lokalnych pagórkach – coraz bardziej przypomina laboratoryjne „obrabianie” obywateli. Ci zaś wciąż głosują na swoich oprawców (bo sztuczki), płacą nie swoje długi (bo sztuczki), poddają się opresji (bo sztuczki), nawet zagryzają się sami między sobą (bo sztuczki), zezwalają na postępującą inwigilację (bo sztuczki), godzą się na rozmaite „koszarowe” dyscypliny (bo sztuczki). Krytyka czy protesty – są wyciszane, obśmiewane, wyszydzane, przedstawiane jako przestępstwa (sic!). Świadomi rzeczy buntownicy są poddawani specjalnym „procedurom”.

 

A poza tym – miłej lektury gazet, wesołej zabawy przed telewizorem!