Państwo: racje i sensy

2012-04-27 05:19

 

W Polsce ożyła dyskusja o Państwie. Jak to w dzikim kraju, dyskusja taka jest możliwa wyłącznie wtedy, kiedy ktoś ją wywoła w formie nieobyczajnej, albo na marginesie jakiejś awantury politycznej o coś bardzo bieżącego. W krajach mniej dzikich, gdzie dojrzałe obywatelstwo jest dziedziczną cechą każdego człowieka, dyskusji o państwie i obywatelskiej czujności nie trzeba wywoływać nadzwyczajnymi środkami.

 

Ten wtórny analfabetyzm obywatelski zawdzięczamy w dużej mierze polityce rządów, najprawdopodobniej świadomej.

 

Ubolewam nad tym, jacy jesteśmy w większości. A jesteśmy z tych, którzy – kiedy coś nie wychodzi – rozglądają się za kimś z „wierchuszki”, aby słowem go jakimś niecodziennnym upomnieć, że spraw nie dopilnował. Zamiast samemu wziąć się ze sprawą za bary.

 

Wierchuszka nie lubi łajania, reaguje tonem mentorskim, a nawet represjami wobec „podskakiewiczów”, ale – paradoksalnie – łajanie jej służy, i to wcale nie dla dobra ogółu. Skoro mnie łajesz – powiada „wierchni” – to daj mi kawałek władzy, również nad tobą, wtedy ja to wszystko poustawiam jak trzeba. I dostają tę władzę, albo nawet sami ją biorą.

 

Słabością człowieka – że się wdam w filozofię – jest nieumiejętność pracy nad sobą i nad swoimi sprawami, pracy uciążliwej, znojnej, powolnej w skutkach, nierzadko błądzącej po meandrach i zakamarkach. Człowiek się niecierpliwi, nuży, zniechęca, odpuszcza sobie trudy, z ulgą przyjmuje ofertę drugiego, a sam „odetchnie”. Niestety, ten drugi najczęściej wykorzysta to dla siebie, a ewentualnie w drugiej i dalszej kolejności dla dobra twojego czy dla dobra powszechnego.

 

W swoim gronie towarzyskim powtarzam kilka „ludowych mądrości”, z tych „graj na innych, a sam zyskasz po wielekroć”:

  1. Jeśli jesteś dobrym sportowcem, to najlepiej zrobisz, jeśli podzielisz się z innymi swoimi umiejętnościami, zachęcisz, by stali się co najmniej tak dobrzy jak ty;
  2. Jeśli jesteś naukowcem, to dobrze byś zrobił, gdybyś swoją wiedzę rozdał innym, by oni ją rozwijali, aż zaczniesz się uczyć od nich;
  3. Jeśli jesteś pobożny, to nie ścigaj się z innymi do Pana Boga, tylko zachęć innych, by równie jak ty zasłużyli na błogosławieństwa;
  4. Jeśli masz talenty przywódcze – to dobrze byłoby, gdybyś nauczył innych, jak mierzyć się ze sprawami, aż przestaną się na ciebie oglądać;
  5. Jeśli jesteś artystą, to nie egzaltuj się sobą i swoimi przeżyciami, tylko spraw, by inni weszli w twój wspaniały świat i doświadczyli tego, co ty;
  6. I tak dalej…

Jednym słowem, budowanie swoich małych i dużych monopoli w oparciu o swoje chwilowe przewagi – jest źródłem największego zła społecznego, jest siedliskiem wszelkich patologii. W tym sensie zło leży u podstaw Państwa, które – jak Historia długa – zbudowane zostało na „oddolnych” wyobrażeniach, że ci najlepsi mają same dobre intencje wobec nich, oraz na „odgórnych” staraniach, by tych „oddolnych” sobie podporządkować dla własnych, egoistycznych dobrodziejstw.

 

Jedyną racją, czyniącą sensownym istnienie Państwa (narodowego i wielo-narodowego) jako powiernika zarządzającego Krajem i Ludnością, jest bezwarunkowa służba na rzecz Ludności (oparta na deontologii, utylitaryzmie i charytonice) oraz gospodarska pielęgnacja wszelkich dóbr, wartości i możliwości Kraju.

 

Jeśli Państwo (1) staje się łupem wewnętrznych koterii i kamaryl, albo jeśli Państwo (2) przedkłada swoje interesy (organów i urzędów) ponad dobro Kraju i interes Ludności, a także jeśli Państwo (3) ulega ochoczo zakusom sił zewnętrznych – to takie Państwo traci jakąkolwiek legitymizację, staje się nielegalne, podobnie jak jego urzędnicy, funkcjonariusze i plenipotenci. Bo o legalności Państwa decyduje interes suwerena, czyli Ludności i jej największego dobra: Kraju.

 

Tymi dwoma akapitami powyżej zastąpiłbym obecną preambułę do Konstytucji. Bo jest ona – ta obecna – może i niezła, jest kompromisem różnych kierunków myślenia politycznego, jest zarazem dobrą wytyczną i wzorcem dla obywateli. Ale pozostaje ona w zupełnej abstrakcji od Państwa i jego służebności wobec ogółu Społeczeństwa oraz wobec Obywateli i ich inicjatyw. Stąd łatwo jest – pozostając w zgodzie z Konstytucją – tworzyć rozmaite monopole zawłaszczające poszczególne prerogatywy Państwa, a nawet łatwo jest samo Państwo „sprywatyzować”, przeciwstawić Obywatelom i Społeczeństwu.

 

Wiele razy powtarzam: Państwo, co do którego większość, a choćby tylko znaczna część Obywateli sądzi, że bez niego żyłoby się lepiej niż z nim – to Państwo nielegalne. Zadaniem Państwa nie jest bowiem regulowanie wszystkiego dla własnej wygody, tylko utrzymywanie ładu i porządku, a przede wszystkim mnożnikowanie tego, co funkcjonalne w społeczeństwie. Nie może być Państwo regulatorem-ciemiężcą ani regulatorem-ciężarem.

 

Skoro zatem mamy już ten gejzer dyskusji o Państwie – to nie dajmy się poprowadzić w krzaki. Nie rozmawiajmy o tym, który świadek koronny jest bardziej wiarygodny (obaj są na pewno przestępcami), nie rozmawiajmy o facetach, dyrektorujących za pensję równoważną wieloletnim zarobkom szaraka (udowadniających nam, że uczciwie zasłużyli na to), nie rozmawiajmy o przykładach bulwersujących albo – z drugiej strony – budujących, które są tylko elementem medialnej ściemy.

 

Weźmy „na ząb” System i Ustrój jako takie. Odkryjmy, skąd się biorą deficyty w budżetach, dlaczego starzeje się Infrastruktura, stająca się wręcz niebezpieczna, dlaczego mamy drożyznę, dlaczego NORMALNA edukacja i opieka zdrowotna stają się luksusem dla wybrańców, dlaczego prawo służy najczęściej bezprawiu, dlaczego banki i ubezpieczenia zdzierają z nas, a nie wspierają, dlaczego politycy rozmaitych szczebli z przyjacielskim uśmiechem wciąż robią nas w konia, dlaczego przeciętny 30-latek nie ma własnego mieszkania i ustabilizowanego miejsca w społeczeństwie i gospodarce, dlaczego wciąż maleje średnia prędkość podróży po drogach i kolejach, dlaczego nie mamy poczucia bezpieczeństwa naszych dochodów, inicjatyw, przedsięwzięć, codziennego życia. Dlaczego wciąż bardziej rozwarstwiamy się na „równych i równiejszych”. I dlaczego mimo wszystko wybieramy do rozmaitych „władz” wciąż tych samych wydrwigroszy i szyderców, choć wycinają tyle numerów, że dawno powinni pójść „na szczaw”.

 

Bez pomyślenia o tych sprawach – nie będziemy obywatelami. W konsekwencji – Państwo będzie nas sobie owijać wokół swoich organów i urzędów, wedle własnych kaprysów, nie oglądając się na nasze pohukiwania.