Państwo: między ojcem a ojczymem

2011-02-10 05:27

 

Od dziecka wyczuwałem, że Państwo to jest Ktoś, kto z jakichś powodów ma uprawnienia do zarządzania moim Losem.

 

Uprawnienia Tego Kogoś wynikały z prostego przełożenia: skoro Ktoś posiadł-był moją Matkę-Ojczyznę, to mnie, jej Syna, może głaskać lub batożyć, karmić lub trzymać głodem, chwalić lub karać, wspierać lub podpuszczać, dawać lub żądać.

 

Jakakolwiek przynależność, jakakolwiek tożsamość, jakakolwiek wspólnota – opiera się na prostej trójprawdzie: po pierwsze, każde dziecko ma Matkę, i wie całym sobą, że jest dla tej Matki największym skarbem, po drugie, każda Matka ma Mężczyznę, któremu bezgranicznie ufa i na którym się wspiera jak na opoce, po trzecie: dziecko wie, kto jest Mężczyzną jego Matki, komu się ona chętnie oddaje.

 

Ja wiedziałem od zawsze, że dla mojej Matki-Ojczyzny jestem największym skarbem, zaś im byłem starszy, tym bardziej rozumiałem, że Państwo nie zawsze jest dobrym dla mojej Matki-Ojczyzny oparciem, gospodarzem, powiernikiem. Nieraz Matka odmawiała Państwu posłuszeństwa, wyganiała je z domu nawet i przyjmowała w dom, oddawała się w opiekę innego Państwa.

 

Miewałem więc Państwo, któremu – w ślad za Matką – ufałem i było mi Ojcem. Ale miewałem też Państwo-Ojczyma, przeklętego, wrogiego mojej Matce-Ojczyźnie. Czasem okazywał się nim ten, którego wcześniej miałem za Ojca. Okradał taki Ojczym mój dom, gnębił Matkę, trzymał ją jak służkę w sieni, sam wyżerając z lodówki i wywczasowując się do woli kosztem rodziny. Nieraz też dobierał się do mnie. Do mojego dziecięcego talerza, albo do mojego tyłka. Z pasem – albo i bez. Wchodził w moje – najbardziej moje – sprawy i mieszał w nich po swojemu, szukając czegokolwiek, czym mógłby się zadowolić, nasycić kałdun, użyć swojej przewagi.

 

Ojca – kochałem bez granic. Ojczyma – gotów byłem i gotów jestem dusić gołymi rękami.

 

Człowiek dorośleje. I człowiek ma w sobie dobrą wolę oraz – wrodzone każdemu – poczucie Swobody, zdolność obejmowania świata ramionami – ale i ufnego wtulania się w świat. Z wiekiem coraz ważniejsza stała się umiejętność czytania, pisania, poznawania, odkrywania tego co rzeczywiste, odsuwania na bok zasłony z iluzji w kwiatki, dostrzegania tego co istotne.

 

Człowiek wciąż poszukuje Dobra, Piękna i Prawdy. I chce je odnajdywać przede wszystkim we własnym domu. Czasem mu to wszystko nie wychodzi, bo człowiek mały jest i słabostki miewa. I bywa, że w nim zwycięża Brzydota, Nieprawda, Zło. Ale tęsknota za czymś lepszym tkwi niezapomniana w każdej duszy, sumieniu, umyśle i sercu.

 

Dlatego – kiedy Ojciec okazuje się Ojczymem – wtedy nawet ci mali, ze słabostkami, skoczą mu do gardła: Matki krzywdzić nie wolno.

 

Na moje rodzeństwo nie zawsze mogę liczyć: rozbisurmanione to-to, rozchuliganione, a bywa, że nie rozumem i nie sercem, ale cholera wie czym się kieruje. Ale kochać mi ich trzeba wszystkich, zwłaszcza że i sam nie zawsze bywam jak przystało…

 

Niektórych Ojczym zdoła pognębić, i potłuczonych, liżących rany, pozostawić na chłodzie przed progiem.

 

Ze mną mu się to nie uda…

 

 

 

 

Kontakty

Publications

między ojcem a ojczymem

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz