O terroryzmie, bo się jeszcze na nim nie znam

2011-05-03 09:27

 

Jest taki dowcip: gość zachwala jakiś kurort światowej sławy, jak tam jest bosko, och i ach, i tak dalej, trwa to długo, aż któryś ze słuchających pyta: zazdroszczę ci, że tam byłeś. A ten odpowiada ze swadą: nie byłem, ale mojego szwagra znajomego szef o mało tam nie pojechał, stąd wiem!

 

Mniej-więcej tak wyglądają te mądrzejsze komentarze związane z zabójstwem na zlecenie, jakiego dokonano w Pakistanie.

 

Najpierw formalia: tak zwana społeczność międzynarodowa (czyli salon około 1000 rozmaitych przywódców grających w politycznej ekstraklasie globalnej) od kilkudziesięciu lat, z naciskiem na ostatnich kilkanaście, uzurpowała sobie tytuł do wyrokowania, kto z tego grona (i spoza grona) jest winien lub nie, kogo należy karać, z kim się przyjaźnić. W okresie od II Wojny Światowej wytypowano już kilkudziesięciu osobników, których „należy eksterminować”, z tego 90% ogłoszono „orbi”, a pozostałych poprzez „głuchy telefon”. Ostatnio byli to Saddam Hussajn Abd al-Madżid al-Tikriti, Osama bin Mohammed bin Awad bin Laden, Muammar al-Kaddafi, „cichcem” Julian Assange, Dżohar Dudajew (cz. Dudi Dƶoxar, ros. Джохар Дудаев), Asłan Maschadow (Масхадан Али кант Аслан / Masxadan Ali kant Aslan), „cichcem” Wiktor Janukowycz (pomarańczowa rewolucja contra „niebiescy”), Jörg Haider (austriacki narodowiec), Slobodan Milošević, Radovan Karadzić, „cichcem” Augusto Pinochet, Jean-Claude Duvalier oraz Jean Bertrand Aristide: Salon Uzurpatorów według sobie tylko znanych kryteriów, nie pytając „przypadkowych społeczeństw”, uruchamiał wojny, pucze, przewroty, przygarnia(ł) lub odpycha(ł) „nominowanych”, zezwala(ł) na spiski wewnątrz-krajowe (rozpad ZSRR w Białowieży), nawet na porwania i akcje w obcych krajach.

 

Przez dość długi okres monopol (koncesję) na „każdy rodzaj interwencji” miały ZSRR i USA („cichcem” Chiny i Izrael), teraz się to wszystko „rozdemokratyzowało” i „legalizuje” się akcje poprzez NATO, ONZ, UE.

 

Kraje, których przedstawiciele są „prominentami Salonu Uzurpatorów” są przez „swoich” uzurpatorów zarządzane niekoniecznie demokratycznie i „ładnie”: Ameryka (Stany Zjednoczone), Rosja, Chiny, Izrael – to obszary zarządzane przez państwa dopuszczające się jawnych i tajnych zbrodni, i to nie pojedynczo oraz przypadkiem, tylko w sposób planowy, z przygotowaniem logistycznym i „formalno-prawnym”. Nie tylko „u siebie”, ale też na całym świecie. Wynika to między innymi z tego, że – absolutnie lekceważąc „rodzimy elektorat” – wolą lwią część budżetu przeznaczać na przygotowania wojenne i konkretne „misje”, niż tym samym kosztem załatwiać sprawy gospodarcze i społeczne uwierające ich „bazę społeczną”, sprawy „nudne” i mało efektowne.

 

Kiedy jakaś wąska, fundamentalistyczna, zapiekła w swej frustracji grupa wybiera bandytyzm zamiast metod mniej radykalnych – wszyscy rozumieją o co chodzi. Kiedy tę samą formę wybierają funkcjonariusze i urzędnicy państwowi, uruchamiając służby i wywiady oraz biurokrację – wtedy już wszystko jest mniej jasne. A już najmniej wiadomo, co jest grane, kiedy wielkie społeczności przeciwstawiają się „legalnej” władzy. Czyż strajk nie jest formą terroryzmu?

 

Na tym tle MUSZĄ wyrastać projekty terrorystyczne głęboko uzasadnione ideologicznie i społecznie: dla mnie przykładem takiego projektu jest to, co tworzy Antonio Negri, autor (wspólnie z Michaelem Hardtem) książki wartej przeczytania choćby.

 

Imperium jest czymś więcej niż filozoficzną rozprawą (powtarzam za Wikipedią). To propozycja kompletnej interpretacji świata w XXI wieku. Zdaniem autorów nadszedł czas Imperium – nowego, ekspansywnego ładu o strukturze sieci. W nowym imperium nie ma centrum władzy ani terytorialnych granic. Jego istnienie przejawia się w globalnych procesach ekonomicznych, kulturowych i politycznych. Autorzy książki piszą w niej o społeczeństwie kontroli, procesie emancypacji Trzeciego Świata i metamorfozie imperializmu w czasach postkolonialnych i postsowieckich.

 

Polecam zresztą krótką notkę Przyszłość terroryzmu autorstwa Michała Narojka i tegoż Terroryzm jako…, lub choćby zupełnie inną notkę internetową pt. Terroryzm. A może też materiały z konferencji Terroryzm wczoraj i dziś.

 

 

A od siebie dodam tylko, że wcale nie jest odległa taka oto przyszłość, że zamiast na Lewicę, Prawicę i Konserwatyzm będziemy nasze oczekiwania, nadzieje, i poglądy rozpościerać na Woluntaryzm, Terroryzm i Alterglobalizm. Terroryzm stanie się jednym z trzech „pełnoprawnych” fenomenów obecnych w naszej świadomości, w naszej codzienności i w politycznych praktykach. Ten „oddolny” na równi z tym „państwowym” – o czym piszę nie od wczoraj.

 

Kontakty

Publications

O terroryzmie, bo się jeszcze na nim nie znam

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz