Niepewna krytyka pewnego programu (1)

2011-04-11 06:13

 

Oto subiektywny rys historyczny programów społeczno-gospodarczych Polski powojennej. Ich najbardziej ogólnym przesłaniem – charakterystycznym dla wszystkich bez wyjątku – było przeniesienie Polski z obszaru zacofania do obszaru dobrobytu (tylko niekiedy utożsamianego z nowoczesnością rozumianą „po zachodniemu”):

 

1.       Polska – Republiką Rad (czasowo: okolice Referendum): wdzięczność PRL wobec ZSRR za pogonienie kota hitleryzmowi manifestowała się naśladownictwem ustroju zwanego z grubsza Dyktaturą Proletariatu: ustrój ten to dyscyplina społeczna (przywracana krwawą rozprawą z opozycją oraz terrorem policyjnym) oraz zachęta do intensywnej odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych – to wszystko wsparte gwarancjami nie do pogardzenia: pełne zatrudnienie, raczkujące państwo opiekuńcze, rozdawnictwo ziemi poobszarniczej, rozrost sektora komunalnego, kolektywizm „wzdłuż i wszerz”, ład publiczny;

 

2.       Polska wykorzystanych rezerw (czasowo: okolice Planu Sześcioletniego): jak kraj długi i szeroki następowała z jednej strony planowa, intensywna industrializacja (powstawały setki i tysiące fabrycznych punktów wytwarzania i produkcji), z drugiej strony wyciąganie kraju z topieli zacofania: elektryfikacja, rozwój oświaty, upowszechnienie prasy, radia a wkrótce też telewizji, doprecyzowanie „dynamizującej” roli budżetu centralnego (kreowanie nowych miejsc pracy i punktów wytwarzania dóbr deficytowych – ale za cenę braku rentowności przedsiębiorstw);

 

3.       Polska stabilizacji w roli znaczącego podmiotu RWPG-owskiego (czasowo: okolice późnego Gomułki): kraj stał się podstawowym partnerem gospodarczym ZSRR w ramach „bloku wschodniego”, powierzano jej wiele zadań RWPG-owskich, a jednocześnie zezwalano na „nietypowy socjalizm”, z silnym sektorem prywatno-rolniczym (i rybackim), prywatno-rzemieślniczym (i usługowym), z pozycją samorządu terytorialnego silniejszą nić choćby dziś, do tego Polacy (wraz z Węgrami) mieli stosunkowo najwięcej „do czynienia” z „zachodem” poprzez podróże i programy edukacji wyższej;

 

4.       Polska otwarta na światowe trendy (czasowo: okolice Gierka): z jednej strony pozyskiwanie (z oczywistym ryzykiem uzależnienia ekonomicznego) technologii „zachodnich” i takichż porozumień handlowo-kooperacyjnych, z drugiej strony rozluźnienie okowów kolektywizmu w kierunku „bogaćcie się kto jak potrafi”, do tego największa w „obozie socjalistycznym” swoboda społecznej dysputy na tematy ustrojowe i swoboda podróży po świecie. Wszystko to kosztem deklaracji silnego przywiązania do ZSRR (wpis do Konstytucji), łamania karku czynnej, antypaństwowej opozycji, oddawania części „renty z postępu” suwerenowi moskiewskiemu („eksport” dóbr konsumpcyjnych i zakamuflowane dzielenie się korzyściami technologicznymi);

 

5.       Polska Samorządna contra Polska Stabilna (czasowo: okolice Wałęsy przeciw Jaruzelskiemu): festiwal Solidarności i „strażacki” charakter stanu wojennego (obróconego przeciw rozhasanej swawoli „obywatelskiej” ale też przeciw pętli uzależnienia od Zachodu) ścierały się dopóty, dopóki nie powstała w kraju i na świecie koncepcja ustąpienia w Polsce Państwa na rzecz Ludu na kanwie dezintegracji Bloku Wschodniego (te dwie sprawy MUSIAŁY się spotkać). W efekcie Polska stała się królikiem doświadczalnym pokojowego ostatecznego odejścia od formuły Kraju Rad do formuły Rynku: Polska też zapłaciła za to największą cenę spośród krajów RWPG.

 

6.       Polska Entuzjastycznie Wolno-rynkowa (czasowo: ostatnia dekada XX wieku i przełom Tysiącleci): odrzuciwszy ostatecznie próby socjalistyczne, podstępem odrzuciwszy program samorządowy Solidarności, Państwo przejęło kontrolę nad procesami społeczno-gospodarczymi, ustawiając Kraj w roli pioniera przemian (znów królik doświadczalny), a Lud w roli płatnika Transformacji: kosztem suwerenności gospodarczej (na rzecz światowych „mieszaczy”), kosztem ostatecznej utraty podmiotowości politycznej oraz wielkich ofiar gospodarstw domowych, kosztem trzecioświatowej korupcji i „amerykańskiej” przestępczości, Polska osiągnęła „zadowalający” poziom formalnych wskaźników gospodarczych przy jednoczesnej zapaści Infrastruktury, centralizacji Administracji (z pozorami, że jest odwrotnie), przekazaniu „zagranicy” kontroli nad najistotniejszymi „karmnikami” gospodarczymi. Pociechą jest długa lista iluzorycznych swobód obywatelskich  (podróże, konsumpcja, przedsiębiorczość, działalność publiczna) oraz rzeczywiste kariery międzynarodowe przedstawicieli elit krajowych;

 

7.       Z litości nie opiszę szczegółów Polski Zreformowanej (czasowo: okolice Buzka): system emerytalny, system oświaty, system samorządów terytorialnych, system opieki zdrowotnej (słowo „system” użyte tu wielce umownie). Okres ten uważam za czas wbijania gwoździ do mebla, na który dla Polski jest zdecydowanie za wcześnie. Jednocześnie był to okres tuż-po instalacji w Polsce ostatniej Konstytucji (fatalnej pod każdym względem) i ostatecznej rezygnacji z podmiotowej polityki rolnej;

 

8.       Polska Ludowa a’rebours (czasowo: okolice Braci Kaczyńskich, nie mylić z jakąś iteracją PRL): wychodząc z jak najbardziej słusznej krytyki przemian transformacyjnych, równie słusznie zakładając  istnienie UKŁAD-u żeniącego w jedną sitwę „staro-ustrojowe” i „nowo-ustrojowe” elity, stworzono emocjonalny projekt IV Rzeczpospolitej, z założeniem odzyskania przez Lud szans (nadziei) na rzeczywiście lepsze jutro a przez Polskę rzeczywistej podmiotowości – stworzono Anty-Układ, uprawiający pragmatykę rodem z czasów francuskiego Terroru: wydaje się, że ideowi autorzy konceptu IV Rzeczpospolitej stracili kontrolę nad wykonawcami, ze szkodą dla niezłego konceptu, poza tym w sferze stricte gospodarczej jakościowe zmiany pozostały niezauważalne (może ze względu na krótkotrwałą polityczną dominację tego projektu);

 

9.       Polska modernizowana tip-topem (czasowo: Miller-Belka-Tusk): określenie „tip-top” przyjęło się jako odmierzanie mikro-kroczków w jakimś kierunku. W rzeczywistości – wobec wcale nie tip-topkowej zapaści Finansów (w tym budżetów), kolosalnego trzęsienia ziemi w Infrastrukturze (dopiero odczuwamy pierwsze tąpnięcia, a już jest przerażająco), totalnej niewydolności Administracji i ogólnej kapitulacji Państwa przed wyzwaniami i problemami bieżącymi – uprawianie polityki tip-topkowej jest samobójstwem. Niejako „na boku”, w tle rosnącej przepaści między Ludem a Państwem, w „naturalny” sposób wyrasta Mega-neo-totalitaryzm, w którym osławiony Układ (nieco transformowany) odradza się w najlepsze;

 

Przedmiotem mojej tytułowej krytyki jest rozdźwięk między jak najbardziej uzasadnioną niezgodą na doświadczany przez Polskę model Transformacji-Modernizacji a programem alternatywnym: w rzeczywistości do opinii publicznej nie przedostają się zamierzenia społeczno-ekonomiczne Polski Ludowej, tylko na wpół ideologiczna, na wpół emocjonalna gotowość do ostatecznej rozprawy z „winowajcami” Transformacji-Modernizacji. Jeśli jest to element taktyczny – to widać niebezpieczne społecznie (w tym świadomościowo) przesłanki ugruntowania się atmosfery nienawiści do Państwa w ogóle (bez rzeczowej jego analizy i krytyki) oraz rosnąca gotowość do „rewolucyjnych” rozliczeń z Władzą, co po ewentualnym sukcesie politycznym stanie się przeszkodą w racjonalnej, wyciszonej pracy nad odbudową Kraju (patrz: los projektu Solidarności).

 

Każdą próbę obalenia w Polsce mega-neo-totalitaryzmu uważam za wysoce pożądaną. A za obywatelskiego suwerena ewentualnych przemian uważam środowiska swobodnej przedsiębiorczości (działające na rzecz stanu średniego), środowiska aktywności inicjatorskiej (poza zdemoralizowaną warstwą klienckich NGO) oraz środowiska samorządności oddolnej (tylko w części pokrywającej się z samorządnością terytorialną.

 

CDN…