Nie żartuję. Albo żelazo Pawlaka , albo wosk Piechocińskiego

2012-11-18 11:44

 

 

Polskie Stronnictwo Ludowe – partia współtworząca obecnie Rząd RP – przez najbliższe tygodnie, może miesiące, będzie się przyzwyczajała do tego, że następuje w nim zmiana tej samej wagi, która doprowadzała do kilkakrotnych rozłamów. To będzie trochę bolało, a może tylko uwierało. A zadaniem kilku dotychczasowych Prezesów będzie ustanowienie swoistego Nowego Ładu w Stronnictwie. W spokoju, z rozwagą, bezkolizyjnie i bezkonfliktowo.

W miejsce sprawnego menedżera, o którym nieżyczliwi powiedzą „aparatczyk” a życzliwi „dobry rozgrywający” – wchodzi człowiek, który swoje przywództwo osiągnął planowo, niemal „logistycznie”, ale mimo to nie ma wizerunku gracza, cynika, wręcz przeciwnie. W jakimś sensie wprowadza do ruchu ludowego nową jakość: oprócz tradycyjnego „serca”, „ducha” i „zręczności” wprowadza „profesjonalizm” (nic nie ujmując poprzednikom: Janusz Piechociński nie tylko jest wysokiej klasy fachowcem w zawodzie wyuczonym, ale jako polityk prezentuje postawę „naucz się, a potem mądruj”, w odróżnieniu od dość powszechnego dziś „orientuj się i płyń z nurtem”). Waldemar Pawlak słynie z „cyborgowatego” temperamentu i z urzeczenia tele-informatyką, Janusz Piechociński jest „pozytywnie wygadany” (elokwentny), a Internet traktuje bez nabożności, jako narzędzie pracy współczesnego menedżera. Dla Pawlaka liczy się biznes (jakkolwiek to brzmi) i drużyna polityczna, dla Piechocińskiego zaś rodzina i profesjonalizm. Pawlaka wszyscy wyobrażają sobie z tabletem, Piechocińskiego – z koszem grzybów.

Jest jeszcze jedna ważna różnica: Pawlak jest od pokoleń gospodarskim wieśniakiem, Piechociński zaś nie-gospodarskim prowincjuszem. To są „rasy” bardzo różniące się od siebie. Zapewne mediaści przeanalizują teraz koleje życiowe nowego Prezesa od urodzin w Studziankach Pancernych do studiów w SGH: tu zaznacza się kilkunastoletnia przerwa publikacyjna. A każdy chciałby wiedzieć, komu dawał ściągać, którą pociągał za warkocze, ile razy wagarował, ile dostał batów za młodociane wybryki.

Tradycje ruchu ludowego w formule zorganizowanego ugrupowania liczącego się politycznie, liczone są od roku 1895 i znaczone są następującymi nazwami: Stronnictwo Ludowe, Polskie Stronnictwo Ludowe, PSL –Zjednoczenie Niezawisłych Ludowców, Polsko-Katolicka Partia Ludowa, PSL „Piast”, PSL „Lewica”, PSL „Roch”, PSL „Wyzwolenie”, PSL „Odrodzenie”, PSL „NW”, PSL „PL”, Polskie Forum Ludowo-Chrześcijańskie „Ojcowizna”, Chłopskie Stronnictwo Radykalne, Niezależna Partia Chłopska, Polski Blok Ludowy, Stronnictwo „Piast”, Stronnictwo Chłopskie, Stronnictwo Ludowe "Ojcowizna", Stronnictwo Ludowe "Wola Ludu", Stronnictwo Ludowe (Śląsk Cieszyński), Stronnictwo Ludowo-Chrześcijańskie, Zjednoczenie Lewicy Chłopskiej Samopomoc, Zjednoczenie Włościan, Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, Związek Słowiański. Warto w tym wykazie umieścić „Samoobronę RP” czy Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe. Nie jestem historykiem, powyższa lista to cytaty.

Do kanonu nazwisk ludowych weszli tacy przywódcy jak Wincenty Witos, Maciej Rataj, Stanisław Mikołajczyk, Franciszek Kamiński, Stefan Ignar, Roman Malinowski, Roman Bartoszcze, Waldemar Pawlak, Andrzej Lepper, Władysław Serafin, zaś na „krótkiej liście” rozpoznawalnych działaczy ludowych są dziś – oprócz W. Pawlaka i J. Piechocińskiego – J. Kalinowski, J. Zych, M. Sawicki, J. Bury, St. Żelichowski, Fr. Stefaniuk, A. Struzik, z młodych – A. Jarubas. Wielu też pamięta Ministra Kultury Zdzisława Podkańskiego, który usłyszawszy o Józefie Czapskim, kazał go umówić na spotkanie, nie wiedząc, że legendarna postać już przeszła do krainy duchów (sąd w tej sprawie stanął po stronie Ministra, który oznajmił, że chodziło o innego, ludowego artystę)

Koncept trój-siły politycznej, jaki zaoferował Janusz Piechociński na Kongresie w Pruszkowie (hufiec rządowy, hufiec parlamentarny, hufiec programowo-ideowy), wydaje się karkołomny: dotąd było niemal oczywiste, że każdy Parlamentarzysta przebiera nogami aby wejść do Rządu. W dodatku pamiętliwi przypominają, że w historii III RP już dwukrotnie sterowano „rządowcami” z „tylnego siedzenia” (Kwaśniewski, Krzaklewski). Nowy Prezes PSL jednak postawił sprawę jasno, klękając przed delegatami: służba „dużych” na rzecz „szeregowych”, a nie przynależność do koterii prezesa, jest podstawowym kryterium, jakie będzie stosował przy ocenie najaktywniejszych kolegów.

Co tu dużo gadać: grube tysiące ludowców zajmuje rozmaite stanowiska i pełni rozmaite funkcje w polskiej gospodarce (zwłaszcza nomenklaturowej), w administracji samorządowej, w organizacjach, instytucjach, funduszach i placówkach zwanych „budżetowymi”. Drugie tyle należy do „równiejszych”, licząc się mocniej niż inni w konkursach, przetargach, transakcjach. Nazywam to „elektoratem żelaznym”: głosując na partię Pawlaka wszyscy ci ludzie oraz ich środowisteczka (niedługo wyjaśnię to pojęcie) „uzyskują prawo” do ubiegania się o tę polityczną rentę. Głosując na partię Piechocińskiego będą musieli – najprawdopodobniej – napisać wcześniej CV złożone nie z listy piastowanych dotąd ról, ale z listy rzeczywistych kompetencji. Czyni to PSL-owski elektorat Piechocińskiego „woskowym” (traci twardość kiedy staje się gorąco), ale za to rozleglejszym: fachowców jest zawsze więcej niż funkcji i stanowisk, nadzieja na uczciwe, nie sterowane zakulisowo konkursy i przetargi uruchomi energię tych, którzy zawsze odpadali, bo nie mieli dobrego „dojścia”.

Mam na to wszystko bardzo osobiste spojrzenie: moją pasją jest zbiór zagadnień zakreślany pojęciami Samorządność, Obywatelstwo, Państwo, Kontrola Społeczna, Demokracja, Przedsiębiorczość (biznesowa, społecznikowska, artystyczna, polityczna). Mam swoje wyobrażenia na temat tego, co warto nazwać Postępem w tych dziedzinach. Nie chwalęcy się, każdy kto chce znajdzie setki stron opublikowanych przeze mnie na te tematy. Polskie Stronnictwo Ludowe, choć ma nienajlepszą markę „obrotowego łowcy posad”, okazuje się w ostatnich latach nie tylko ugrupowaniem dojrzałym do demokratycznych procedur wewnętrznych, ale też do opatrznościowej opieki nad środowiskami szeroko pojętej Prowincji (gospodarskiej wsi i Polski powiatowej), tak wiele tracącej w wyniku Transformacji.

To są tematy, które mogą Janusza Piechocińskiego rzeczywiście ulokować w ludowym panteonie, obok Rataja (którego on przywołuje najsilniej), Witosa czy Mikołajczyka. Ale mogą też okazać się jego grobowcem, jeśli tzw. aparat nie zechce wymienić żelaza na wosk.

Piechociński nie zwiększy od jutra wydajności z hektara i nie poprawi jakości nabiału oraz wędlin. Ale może spowodować, że PSL będzie miał takie znaczenie dla polskiego wyborcy, jak ruch ludowy tuż po wojnie, kiedy to gdyby nie Moskowici, Mikołajczyk zachowywałby ciągłość z II Rzeczpospolitą. Nawet, jeśli przez ostatnie 70 lat świat się zurbanizował.

PSL od lat nie wyszedł z poważną, ustrojową inicjatywą publiczną. Brał i bierze rzeczywistość taką jaka ona jest, choć mógłby ją poprawiać. Całkiem niedawno sformułowałem pogląd, że Polsce targanej rozmaitymi rozedrganiami potrzeba Konstytuanty Obywatelskiej. Może jest czas na to?