Mam prawo do Ordynackiej

2010-02-20 22:11

 

MAM PRAWO DO ORDYNACKIEJ

/nieprzeparta jest chęć Ojców-Założycieli, aby każdy członek nowy uznał ich niezbywalne i na wieki prawo właścicielskie, prawo do wyłącznego rozporządzania Ordynacką/

 

Najpierw zostałem przewodniczącym grupy dziekańskiej, czyli takiej klasy uczelnianej (SGPiS, Finanse i Statystyka, kierunek Cybernetyka Ekonomiczna i Informatyka, specjalność: Ekonometria). Chyba dlatego, że na pierwszej integratce nieźle pogrywałem na gitarze. Potem dość szybko następowały po sobie integratki, aż po takiej wyjazdowej do Broku zostałem przewodniczącym Rady Roku. Nie zmuszano nikogo wtedy – na tym etapie – do członkostwa w SZSP, ale wszelkim wyborom patronowali ludzie z SZSP, nawet opiekunem mojego roku był starszy kolega Krzysztof A.

Zimą zorganizowałem obóz zimowy w Wiśle, latem (wrzesień) obóz letni dla roku „0” (świeżo przyjętych). Od czerwca do sierpnia 1980 wiceszefowałem Studenckiej Akcji Naukowej Łomża’80, gdzie za zadanie miałem organizację w wielu miastach wydarzeń artystycznych (zrobiłem kikadziesiąt koncertów, rock, jazz, kraina łagodności, kabaret, muzyka środka). W ciągu roku wahałem się między wydziałową Komisją Nauki (głównie zajmowała się giełdą podręczników i kołami naukowymi oraz samopomocą naukową) i Komisją Turystyki (Klub Turystyczny TRAMP).

W następnym roku (znamienny rok 1980/81) zostałem delegatem na Kongres SZSP, który przemianował się na powrót na ZSP, zostałem też wice-przewodniczącym Rady Wydziałowej ZSP, a na szczeblu uczelnianym wdałem się w Komisję Nauki, Komisję Szkoleń, pisemko Relacjosonda (artykuły o upadku samorządu), Ośrodek Pracy Politycznej DIALOG. Zaprzęgnąłem się do dwóch kół naukowych: ekonometrii oraz planowania. Przeciwstawiałem się strajkom uczelnianym.

Zimą obóz narciarski, który z 40 osób rozrósł się w trakcie naboru do 150. Latem znów Studencka Akcja Naukowa Łomża’81, a potem obóz roku „0”.

Jako student III roku kontynuowałem zajęcia w kołach naukowych, zostałem naczelnym Relacjosondy, szefem OPP Dialog. Współorganizowałem „spontaniczne” kopanie dołów i inne prace proste przy budowie klubu Arlekin, który tuż po zbudowaniu nazwany został bezkonfliktowo PARK. Zostałem szefem Komisji Szkoleń i wiceszefem Rady Uczelnianej ZSP. Zacząłem wygrywać konkursy referatów na ogólnopolskich seminariach ekonomistów, politologów, prawników, socjologów, filozofów.

Zimą organizowałem obóz w górach, latem zostałem szefem tzw. Akcji Lato, we wrześniu – zerówka.

W następnym roku – po nieudanym kandydowaniu na szefa Rady Uczelnianej ZSP – zostałem szefem Komisji Informacji i Wydawnictw Rady Okręgowej. Stamtąd odszedłem do pracy etatowej w Radzie Naczelnej (Kierownik Komórki Kontroli i Instruktażu), równolegle zostałem przewodniczącym Ogólnopolskiej Rady Nauk Społecznych, afiliowanej przy ZSP. Formalnie było to ok. 5000 kół naukowych z 90 uczelni oraz setki młodych uczonych. Impreza goniła imprezę, a jeszcze znać o sobie dawała polityka. Uprzedzając ją współorganizowałem przy ZSMP równoległy ruch naukowy (Akademia Młodych, przewodniczyłem) afiliowany przy wydziale akademickim na Smolnej, zorganizowałem Inicjatywę Naukową Lębork (przedłużenie SAN Łomża), przerwano mi organizację Kongresu Ruchu Naukowego Młodych. Stan wojenny, wiadomo.

Następny Kongres ZSP już przeżyłem jako sztabowiec, aprowizacja baza. Pracę zawodową przeniosłem do Warszawskiego Centrum Studenckiego Ruchu Naukowego, tam w kompetencjach miałem organizację seminariów ruchu naukowego i promocje wydawnictw. Tam przeżyłem apogeum swojej działalności w ruchu naukowym, choć w międzyczasie przestałem być przewodniczącym oby ruchów naukowych (ORNS, AM). Zorganizowałem znaczące seminaria, pośród których najważniejsze to: Socjalizm a Rynek (3 coroczne edycje), Ekologia Człowieka, Język i Struktura Teorii Socjalizmu Realnego, Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze, szereg cyklów seminaryjnych (Własność, Transformacja). Powołałem do życia czasopismo YOUNG SCIENCE (nie ukazał się żaden numer), wspierałem nowatorskie projekty naukowe, m. in. książki J. Grzędzielskiego, działalność ruchów alternatywnych, działalność ludzi Sieci, działalność Kolegium Otryckiego.

Praca w WCSRN i w ogóle działalność w ZSP skończyła się nagle, ze względów politycznych.

 

Intensywna praca społecznikowska, często wbrew politycznym trendom (kanonom poprawności), w moim przekonaniu służyła mi nie tylko do szlifowania własnych poglądów, ale przede wszystkim dochodzeniu – wbrew woli moich politycznych mocodawców (dziś to brzmi śmiesznie) – do jakiegoś racjonalnego modelu nieprofesjonalnej roboty naukowej. Stamtąd wyniosłem przekonanie o konieczności izolowania wszelkich ruchów intelektualnych (nauka, kultura, edukacja) od zakusów polityki i ideologii, stamtąd też wyniosłem potrzebę kształcenia się w kierunku interdyscyplinarnym, jakim są SYSTEMY: poszedłem drogą logistyki, teleinformatyki, stosunków międzynarodowych, czym wzbogaciłem swoją ekonometrię i wcześniejszą epizodyczną elektronikę.

 

Mam prawo do Ordynackiej.