Jeszcze raz o zatrzaskach

2012-04-06 15:09
 

/wesołych świąt/

 

Z całkiem bliska, na sobie obserwuję, jak powiatowo-gminne sitwiarstwo powala człowieka, czyni go ogłupiałym i bezbronnym, spręża się całe przeciw niemu w drobnej sprawie, byle tylko paru z nich mogło powiedzieć: zawsze wyjdzie na nasze. Bez zdania racji, bo oczywista jest zła wola, niekompetencja i niepraworządność sitwiarstwa.

Uważam – i potrafię tego dowieść, że w sprawie wydającej się drobnym nieporozumieniem strażaka z obywatelem, ma miejsce emanacja Zatrzasku Lokalnego, stąd mimo jej „nieważkości” staje się ona zawikłana, z „automatu” skierowana przeciw obywatelowi oraz pełna „wyrozumiałości” dla niezliczonych „przypadkowych” błędów i pomyłek oraz prywaty, jakie pojawiają się co i rusz w dokumentach, zeznaniach, zachowaniach, postanowieniach.

Zatrzask Lokalny – to niepisane, a nawet niezorganizowane porozumienie miejscowych organów, urzędów, służb, agend, funkcjonariuszy, urzędników, plenipotentów, itd., itp., polegające na tym, że w wyniku współpracy codziennej oraz podobnego usytuowania w strukturze polityczno-samorządowo-państwowej w konkretnych sprawach rozumieją się one „w lot”, bez wdawania się w szczegóły i bez konieczności werbalizowania intencji oraz ocen. Profesor Andrzej Zybertowicz definiuje to w swoich pracach jako Układ, Profesor Jadwiga Staniszkis zaś – jako Dyktat Mocy (inercja władzy). Ja, podstawiając w tej zacnej kuźni swoją żabią nóżkę – nazywam to Pentagramem.

Nawet zakładając, że system prawny w Polsce jest klarowny i spójny (a wcale tak nie jest, począwszy od Konstytucji, skończywszy na radosnej twórczości normotwórczej na „samych dołach” i na prawie powielaczowym) – to jest on tylko powierzchownością, fasadą nie ujmującym w żadne ramy życia pozaformalnego, kipiącego pod „suknem” prawa.

Przypomnę: System społeczno-ekonomiczno-polityczny, jaki mamy w Polsce, to Mętny System, który jest trychotomiczny:

1.      Państwo (Urzędy, Organy, Agendy, Służby, Funkcjonariusze, Urzędnicy, Plenipotenci) oraz Nomenklatura (Administracja, Infrastruktura, Walory, Polityka), wraz z władykami i janczarami – zajęte jest prowadzeniem własnego, wydzielonego gospodarstwa, izolowanego od reszty tajemnicą państwową i służbową oraz wtajemniczeniem kastowym, wyzbywającego się wszelkiej odpowiedzialności za nawę publiczną, wyposażonego w takie prerogatywy jak władza, prawo do stosowania przemocy i przymusu, prawo ustanawiania Prawa, monopol na działalność w wielu dziedzinach gospodarczych i politycznych oraz w dyplomacji, karmiące się z Budżetu zasilanego (mocą dyspozycji prawnych) z tego, co złupi z zasobów i dochodów Kraju i Ludności;

2.      Szara masa (publiczność, elektorat, doły, itp., itd.) zajęte są żywą, soczystą pracą dającą codzienne, konkretne owoce, wszystko to oparte jest na naturalnej ludzkiej żywotności ekonomicznej, która popycha Ludzkość do przodu niezależnie od tego, jakie ma Państwo, Nomenklaturę, janczarów i władyków – i czy w ogóle je ma. W Polsce Szara Masa ma szczególne przymioty: na skutek mega-neo-totalitarnych zabiegów Władzy postępuje wtórny analfabetyzm obywatelski, obywatelstwo rzeczywiste (rozeznanie w sprawach publicznych i gotowość wspólnego ich poprawiania) przeistacza się w obywatelstwo rejestrowe (płać, głosuj i sprawozdawaj o swoich dochodach);

3.      Pomiędzy nimi mamy najbardziej „dynamiczną” warstwę Mętniaków (funkcjonariusze publiczni wykonujący zadania państwowe oraz ich drużynnicy i „dupochroniarze”: komornicy, kontrolerzy, strażnicy, spisywacze, agenci, windykatorzy, sądownicy, radcy i podręczni szemrani prawnicy na pensji bądź z immunitetem, wydawacze zaświadczeń, zezwoleń i opinii oraz kluczy, pilnowacze przepisów, pieczęci i druków, egzaminatorzy, krawężnicy -cokolwiek to oznacza - agitatorzy polityczni udający dziennikarzy, pijawki udające usłużny serwis i obsługę, i całe zastępy takich darmozjadów), którzy „reprezentują” Polskę w spisach, badaniach opinii publicznej, sondażach – w obszarze poza „żelaznymi elektoratami”;

Mętniacy trzymają System w stabilności. Dlatego nazywam go Mętnym Systemem Trychotomicznym. Taki System opiera się niewątpliwie na Układzie (ja go nazwałem Pentagramem: Biznes, Polityka, Gangi, Służby, Media), na kamarylach, koteriach, układzikach lokalnych, na wszelkich monopolach, w tym na zatęchłych Zatrzaskach Lokalnych.

Zatrzask Lokalny – powtórzmy – to skamieniała, obezwładniająca, dusząca atmosfera z tych „wszystko już poustawiane, wszystkie fuchy porozdawane, wszystkie szemrane interesy zaklepane”, która przydusza lokalne społeczności do ziemi. Przeciętny mieszkaniec dzielnicy, gminy, powiatu – doskonale się orientuje, po nazwiskach i nazwach, kto w czym „miesza”, z kim coś można załatwić, komu nie należy się narażać, do kogo iść ze sprawą i z „kieszonkowym”. Jest to układ (zatrzask) tak przemożny, tak alienujący, że nawet ci, którzy zachowują się naturalnie, czyli „podskakują”, są przez wykastrowany z obywatelstwa „ogół” traktowani z dystansem, jako ci, którzy mogą „na nas” sprowadzić niebezpieczeństwo.

Zatrzask Lokalny sam z siebie nie jest wadą życia publicznego (choć wskazany nie jest): to dobrze, że osoby „oddelegowane i upoważnione” do funkcjonowania w aparacie zarządzającym Krajem i Ludnością umieją zespolić się duchowo i funkcjonalnie, własną zapobiegliwością i aktywnością nienormowaną zapełniając luki systemu prawnego i wyrównując jego nierówności. Kiedy jednak ważnym elementem zespalającym Zatrzask Lokalny jest Pogarda wobec Ludności, objawiająca się arbitralnością, „gestami władzy”, poczuciem wyższości, lekceważeniem „szaraków”, stronniczością, skłonnością do „skrótów” naruszających zasady sprawiedliwości, pozwalającą „zawiesić na kołku” deontologię, utylitaryzm i charytonikę, dającą „swoim” bezwarunkowe „fory”, wyzwalającą niezdrowy solidaryzm środowisk „odgórnych”, dającą „swoim” ciche przyzwolenie na sobiepaństwo, a nawet wyzysk (nie tylko materialny), przyznającą „z automatu” rację „swoim” w dowolnym konflikcie, sprzyjającą „okopywaniu” się tak pojętej Władzy przed jakimikolwiek „pretensjami” obywateli, sprzyjającą pozaprawnemu pacyfikowaniu odruchów obywatelskich poprzez dobierane nieuczciwie tajemnice, procedury, normy, standardy, interpretacje, przepisy – wtedy Zatrzask Lokalny okazuje się ewidentnym złem.

To właśnie dlatego Zatrzask Lokalny – choć sam z siebie mógłby nawet stanowić „wartość dodaną” np. Administracji – jest nosicielem patologii, jest zatem niepożądany.

W drobnych sprawach, których jedyną „istotną cechą” jest konflikt „swojego” z obywatelem, okazuje się, że nie wystarczy „naiwnie” odwołać się do sytuacyjnych oczywistości dotyczących zdarzeń i decyzji, tylko trzeba od razu nastawić się na to, że w owej drobnej sprawie Władza użyje całej potęgi Zatrzasku Lokalnego.

Tylko w ten sposób umiem logicznie wytłumaczyć liczne absurdy mające miejsce przy drobnych nieporozumieniach „szaraka” z NIMI, w których to nieporozumieniach „szarak pojawia się nawet niechcący i od razu w roli „winnego z góry”: strażak zaskoczony moją obecnością w miejscu akcji (założył, że tu nikogo nie ma, więc ma swobodę działania) w pierwszych słowach rozpoczął nasze kontakty od pogróżek, wezwana policja „trzyma” ze strażakiem zamiast wyjaśnić o co chodzi, opuszczając miejsce zdarzenia strażak z policjantem zapowiadają „niezawistny” sąd, policja wzywa mnie na przesłuchanie w charakterze „sprawcy” (jakby znała końcowy efekt całej zabawy), ta sama policja składa niechlujny, niezgodny z ustawą wniosek o ukaranie (bez kopii dla mnie, abym nie wychwycił w porę niechlujstwa), kierownictwo sądu doprowadza do kuriozalnej konwalidacji wniosku nie dającego podstaw do wszczęcia postępowania, sąd w trybie nakazowym skazuje mnie nie mając wątpliwości co do winy i okoliczności zdarzenia (choć w materiałach nie ma faktów, choć nawet nie wskazano rzekomych czynów karalnych), postępowanie skargowe w policji z mojej skargi jest na siłę „gaszone” w krypto-sposób (nie mam wglądu, nie jestem proszony o wyjaśnienia), prokurator nie wnikając nawet w sprawę odmawia wszczęcia śledztwa z mojego zawiadomienia, a kiedy sąd odwoławczy (zażalenie) z wyraźną niechęcią, pod ciśnieniem ewidentnych zaniedbań zwraca akta prokuraturze – oddaje ona całość dotychczasowemu skompromitowanemu właśnie prokuratorowi (asesorowi), ten zaś całe śledztwo przekazuje (sic!) policjantom, którzy całą sprawę przeciwko mnie uruchomili „w solidarności” ze strażakiem, co to okazał się niekompetentny i skłonny do łamania prawa.

Oczywiście, istnienia Zatrzasku Lokalnego nie sposób udowodnić, choć „gołym okiem” jest on widoczny dla „poliszynela” oraz dla samych „aktywistów” Zatrzasku.

Mimo, że „nie udowodniony” – Zatrzask Lokalny ma znaczący, najczęściej decydujący wpływ na wynik dziesiątek, setek, tysięcy sporów na linii obywatel-„nasi”. Jego skutek społeczny jest łatwy do przewidzenia: wtórny analfabetyzm obywatelski, serwilizm, klientyzm, oportunizm, korupcja, atmosfera przyzwolenia i „wyrozumiałości” dla wielu niezasłużonych ludzkich krzywd, dla wielu „przekrętów”, dla rozmaitych mikro-monopoli, nie tylko biznesowych, dla rozmaitych jawnych i sekretnych zmów, dla „zglajchszaltowania”.

I to dlatego niejednokrotnie małe wydarzenie jest „pompowane” przez Zatrzask Lokalny, poddawane bywa licznym niepotrzebnym procedurom, zanurzone w mętnej plugawej substancji urzędów i organów.

Oczywiście, można tego wszystkiego uniknąć, gdyby w dowolnym momencie „ugiąć” się przed „kulturą uległości”. Wina „szaraka” właśnie na tej nieugiętości polega. I najprawdopodobniej ostatecznie zostanie ukarana.

Mając świadomość jak powyżej – warto zachowywać się w konfliktach z NIMI nie jak „naiwny” broniący się przed karą za wątpliwy czyn i zdumiony, że to się niesłychanie plącze, tylko jak ktoś, kto docenia „przeciwnika”, tym zaś nie jest strażak czy policjant albo sędzia czy prokurator – ale Zatrzask Lokalny, czyli to co jest „zawieszone” pomiędzy tymi osobami niejako bezwiednie, bez ich szczególnych starań, jako swoista, patologiczna RACJA.

Już zdążyłem doświadczyć, że ten sposób rozumowania sprawdza się, znaczy – moja „teoria” prawidłowo objaśnia rzeczywistość, na powierzchni której każdy z nas może niechcący zaistniałem w dniu rzekomego pożaru na balkonie.

 

*            *            *

Mętniacy – środowisko wylęgnięte niewątpliwie w Zatrzaskach Lokalnych – funkcjonują w najszybciej poszerzającym się „rynku”: komornicy już nie są przywiązani do rewirów, prawo wciąż bardziej sprzyja kontrolerom i windykatorom, we wszelkich postępowaniach formalnych (przed Państwem) Mętniacy są bardziej wiarygodni niż szaracy (słowo przeciw słowu), potężnieje i nie do przebicia staje się środowiskowa solidarność, czyniąca Mętniaków bezkarnymi.

W tym sensie cały System gnije i próchnieje jak Infrastruktura czy Administracja, albo „sępi” jak Polityka i Walory (bankowość, ubezpieczenia, fundusze, budżety, itd.). Nikt o Kraj czy Ludność nie raczy dbać, każdy tylko „patrzy swego”. Ale dzięki Mętniakom wszelkie przejawy buntu są wygaszane, tłumione, poddawane represjom. Państwo – z całą swoją „mocą” czerpaną z prerogatyw (władza, prawo do stosowania przemocy i przymusu, prawo ustanawiania Prawa, monopol na działalność w wielu dziedzinach, w tym na ustanawianie podatków i taryf, norm i standardów) – jest instynktownie po stronie Mętniaków, zresztą, coraz częściej są oni „pośrednikami” w zasilaniu Budżetu Właściwego (ustawa budżetowa) lub Budżetu Wirtualnego (z ręki Mętniaka do ręki Funkcjonariusza, patrz: afery znane od 20 lat).

Więcej: Państwo „uczy się” od Mętniaków tej patologicznej skuteczności: w wielu działaniach Państwa, Nomenklatury, janczarów i władyków widać wyraźnie „mętną szkołę”, polegającą na iście gangsterskim nękaniu, zastraszaniu, mobbingowaniu, oskubywaniu, wrabianiu – na nic oddolne odruchy obywatelskie.

 

*            *            *

Jako, że taki system jest ewidentnie mniej efektywny, niż „socjalizm realny” (dla mnie zresztą był to socjalizm nie-realny, domniemany) – należy spodziewać się, że to wszystko ruchnie. Rzecz w tym, że kiedy ruchnie – nie będzie dojrzałej siły gotowej zaprowadzić obywatelski ład.

Będzie zatem nowy ład mętny.

 

PS

/fragmenty niniejszego tekstu już raz publikowałem pt. „Mętniaki contra Obywatele”/