Jam jest ludorzecznik, czerwonomówca, olechotuba (1 odsłona)

2010-05-09 07:37

 

Oto ja, samozwańczy poszukiwacz tego co dobre w kandydaturze ludowej, kandydaturze czerwonej i kandydaturze obywatelskiej.

 

Ja jako Ludorzecznik

 

Waldemar Pawlak reprezentuje ruch ludowy, tę jego gałąź, która jest konstruktywna, pragmatyczna, do spodu zrośnięta z dosłownym, namacalnym, soczystym gospodarowaniem, do cna przerośnięta społecznikowską, klubową, samopomocową działalnością na rzecz społeczności lokalnych, osadzona w ponad stuletniej tradycji ludowej. Za konkurenta miewa ruch ludowy flibustierski, niepohamowany, w pełni amatorski, np. niegdyś Jana Kułaja Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych, a obecnie Samoobronę Andrzeja Leppera . Za sojuszników ma Kółka i Spółdzielnie Rolnicze, państwowe Ogródki Działkowe, Ochotniczą Straż Pożarną, Izby Rolnicze i wiele innych „sieci samoorganizacji”, jego bazą jest najszerzej rozumiana polska Prowincja. W swych szeregach ma Marszałków, Premierów, Ministrów, Posłów, Europosłów, tysiące samorządowców różnych szczebli, urzędników szczebli centralnych i lokalnych. Oraz na sztandarach imię Rataja czy Witosa.

 

Ruch ludowy niejednej już doświadczył ideologii: pośród nich największe znaczenie miały: agraryzm, socjalizm i kooperatywizm, a także – w innym kontekście – społeczna nauka Kościoła Katolickiego. Za Wikipedią: Jednym z prekursorów spółdzielczości na terenach Polski był Stanisław Staszic, który w 1816 roku założył w swoich dobrach Hrubieszowiskie Towarzystwo Rolnicze. Ruch spółdzielczy wywodzi się z okresu zaborów. Był wtedy formą zrzeszania się i edukacji chłopów przez ziemiaństwo. Pozwalał na potrzebną konsolidację poziomą produkcji rolnej będą zaczątkiem zrzeszeń producenckich oraz na polepszenia lokalnego zaopatrzenia przez tworzenie prostego przetwórstwa rolnego i rzemiosła. Ruch spółdzielczy wspierał się na wydawanych gazetkach edukacyjnych i politycznych - działalność ta wiązała się z pozytywistyczną ideą pracy u podstaw prowadzonej przez wyżej wykształcone warstwy społeczne ówczesnej Polski. Ponadto powstałe na terenie Wielkopolski Kasy Stefczyka ułatwiają finansowanie rzemiosła, rolnictwa i drobnego przemysłu. Ocenia się że w okresie międzywojennym w Polsce działało do 16 tys. spółdzielni. W okresie międzywojennym w Polsce zwolennikiem koncepcji spółdzielczości jako alternatywy dla kapitalizmu był m.in. Edward Abramowski. W dwudziestoleciu międzywojennym ruch spółdzielczy blisko współpracował z Polską Partią Socjalistyczną, tworząc m.in. Warszawską Spółdzielnię Mieszkaniową. Jakaż piękna alternatywa dla biznesowo-liberalnego PO!

 

Dalej za Wikipedią: Gminna Spółdzielnia "Samopomoc Chłopska" (popularnie zwana Gie-eS) - spółdzielcze przedsiębiorstwa produkcyjno-handlowo-usługowe, tworzone w większości gmin wiejskich za czasów PRL. Zajmowały się sprzedażą wszelkich artykułów, od spożywczych począwszy, poprzez przemysłowe, aż do sprzedaży materiałów budowlanych i węgla na opał. Zajmowały się również skupem żywca oraz przetwórstwem spożywczym, prowadząc piekarnie, rzeźnie, masarnie, rozlewnie piwa, wytwórnie wód gazowanych, restauracje i bary. Większość Gminnych Spółdzielni przetrwała reformy rynkowe i działa do dziś. A jeszcze centrale nasienne, a jeszcze – niepotrzebnie wyklęta – spółdzielczość rolna (RSP), a jeszcze stacje wynajmu sprzętu rolnego (POM). A jeszcze świetlice wiejskie i szereg podobnych „urządzeń społecznych” na polskiej prowincji! A jeszcze szkolnictwo artystyczne, zespoły folklorystyczne, konkursy, festyny! A jeszcze sieć doradztwa rolnego i szkół rolniczych średniego szczebla!

 

Za Wikipedią znów: Podstawy programu PSL oparte są na zasadach doktryny agraryzmu. PSL opowiada się za interwencjonizmem państwowym (zwłaszcza w rolnictwie) i za zwolnieniem tempa prywatyzacji. Partia popierała wejście Polski do Unii Europejskiej pod warunkiem wynegocjowania korzystnych warunków. Po wejściu Polski do UE partia popiera silną integrację europejską i poszerzanie współpracy z krajami członkowskimi na zasadach partnerskich. (…) Partia postuluje: propozycję rozwiązania Senatu i powołania izby samorządowej; natychmiastowe wycofanie polskich wojsk z Iraku; utrzymanie publicznej edukacji i służby zdrowia; upublicznienie wszystkich teczek peerelowskich służb; poprawienie stosunków z Rosją i Niemcami; odpolitycznienie mechanizmu i procedur wyboru do KRRiT, NBP, Trybunału Stanu, Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, RPO, CBA, ABW; odbiurokratyzowanie i uproszczenie przepisów prawnych utrudniających prowadzenie działalności gospodarczej; wprowadzenie podatku rodzinnego, umożliwiającego wspólne rozliczanie rodzin; wspieranie ekologicznej agroturystyki i działanie dążące do decentralizacji władzy w Polsce.

 

Z dokumentów ostatniego Kongresu PSL: Polskie Stronnictwo Ludowe uznaje, że tylko aktywne społeczeństwo – aktywni w życiu publicznym obywatele, świadomi swoich celów, praw i obowiązków – jest w stanie podźwignąć Polskę do rangi przodujących narodów. PSL, przez swój udział w rożnych sferach życia publicznego, będzie stwarzać warunki, aby ambitni i samodzielni obywatele mogli brać ,,sprawy w swoje ręce’’. Sprawy, które sami postrzegają jako ważne i potrafi ą je skutecznie rozwiązać, a z którymi nie zawsze państwo może sobie poradzić. Uważamy, że tworzenie przez państwo warunków dla realizacji w praktyce zasady pomocniczości jest procesem długotrwałym, a zatem wymaga stałego wsparcia. To zadanie widzimy jako priorytetowe, ponieważ zbyt często obserwujemy sytuację, kiedy wiele osób nie dorasta do działań na rzecz potrzebujących, a demagogicznie domaga się korzystania z coraz większych środków państwowych. Uważamy też, że osłabienie społecznikowskiego etosu nie jest tylko wynikiem zachowań poszczególnych obywateli czy grup społecznych. W wielu obszarach na przeszkodzie rozwoju inicjatyw i działalności obywatelskiej stoi mało precyzyjne prawo, biurokratyczne bariery, zakorzenione nawyki, przeświadczenie, że ktoś to załatwi za zainteresowanych, że trzeba czekać na polecenie.

 

To wszystko jest składa się na tradycję ludową, tę starą i nieco młodszą! A zarazem jest jakże nowoczesne politycznie!

 

Ja jako Czerwonomówca

 

Grzegorz Napieralski reprezentuje dość skomplikowany twór, kojarzony wciąż jeszcze z czerwienią sztandarów: składają się nań związki zawodowe zrzeszone w centrali OPZZ, towarzyskie, pół-oficjalne kręgi skupione wokół luminarzy PRL oraz korporacji studenckiej (ZSP-Ordynacka) i robotniczej (ZSMP-Pokolenia), a także wygasające środowiska tych, którym świat sprzed Transformacji wydaje się milszy i bardziej ludzki niż ten „balcerowiczowski”, którzy wierność ideałom lewicowym i ofercie PRL przedkładają nad wilczą walkę hord biznesowo-politycznych. Tu trzeba wymienić takie nazwiska (niektóre spoza SLD) jak Oleksy, Miller, Borowski, Rosati, Ciosek, Kalisz, Wiatrowie (ojciec i syn), Kurczuk, Guz, (może warto wspomnieć „wyciszonych” Janiku, Jaskierni czy Siemiątkowskim?). Mimo skutecznego wciąż marginalizowania – istnieje kilka inteligencko-redakcyjnych środowisk lekko zdystansowanych, ale zdalnie wspierających SLD (Forum Klubowe, zawieszona – chyba na zawsze – Trybuna, Przegląd Socjalistyczny, Nowy Tygodnik Popularny, Przegląd, NIE, Krytyka Polityczna, portal Lewica.pl albo Racjonalista). Jest też liczna, ale politycznie słaba grupa formacji lewicowych, takich jak Nowa Lewica (Ikonowicz), Ruch Odrodzenia Gospodarczego (Bożyk), KPP (Łachut), Unia Pracy (Witkowski), PPP-Sierpień’80 (Ziętek), Racja (Szyszkowska), Pracownicza Demokracja (Żebrowski), PPS (Gorski), Młodzi Socjaliści (np. Zandberg lub Szumlewicz) i jeszcze sporo innych, w tym feministycznych, mniejszościowo-seksualnych, itd. Czasem na poważnie, a czasem zalotnie i figlarnie odcinają się one od „lewicy koncesjonowanej” Napieralskiego.

 

Elektorat lewicy jest spory, składa się z wielkiej i rosnącej grupy ludzi pracy poddanych ekonomicznej eksterminacji (wykluczenie – to dzisiejsza nazwa), tyle że lewicowa inteligencja porzuciła ów elektorat już dawno, u zarania Transformacji, albo została wypchnięta z pokładu przez polityków lekceważących dobre czy złe rady ekspertów. Dlatego ten elektorat dość łatwo zdaje się uwodzić socjalnym „ukłonom” PiS lub PO, co lepsze rodzynki spośród tego elektoratu są drenowane bezczelnie i przechodzą za srebrniki na wikt tych partii, nieco chyłkiem zresztą. Takie postacie konsekwentnie „nieprzekupne” jak Ordyński (dziennikarz), Kowalik (profesor), Sierakowski (młody inteligent), Dębski (naczelny Trybuny), Dąbrowska (dziennikarka), Michalik (Superstacja), Domański (Przegląd), Łagowski (profesor), Stanosz (profesor, Bez Dogmatu), Urban (NIE) – nie wystarczą, by na powrót i do tego nowocześnie oświecić elektorat, tkwiący w staromodnym, nieco przebrzmiałym języku PRL.

 

A przede wszystkim elektorat ów nie dopuszcza do siebie kilku ważnych prawd: socjalizm zwany realnym był zaledwie socjalizmem domniemanym, lewicowość ma skłonność popadania w konserwatyzm a’rebour (zamiast czekać na jałmużnę – wymusza ją siłą, a spółdzielczość i samorządność są dla niej marginesem i ciężarem), wyzysk utożsamia z biedą, zabezpieczenie społeczne myli z pomocą socjalną i humanitarną, itd.

 

Tego wszystkiego nie rozumie przede wszystkim Napieralski i jego antagonista Olejniczak, ale to nie zmienia faktu, że lewicowość jako uniwersalna idea i takaż skłonność do podmiotowego, autonomicznego, oddolnego czynu na rzecz siebie samych zrzeszonych w kolektywy, mają poważne – potencjalne – wsparcie, jeśli idee te i ich rozumiejący nosiciele zwrócą się do elektoratu we właściwy sposób, z treściami prawdziwymi, nie eklektycznymi.

 

Ze względów chyba tylko kokieteryjnych nie potrafi się odwołać SLD (i w ogóle lewica polska) do takich inicjatyw lewicowych PRL, jak:

  • Centrala Rolnicza Spółdzielni "Samopomoc Chłopska"
  • Centrala Spółdzielni Mleczarsko-Jajczarskich
  • Centrala Spółdzielni Ogrodniczych
  • Centrala Spółdzielni Spożywców "Społem"
  • Centrala Spółdzielni Pracy
  • Centrala Spółdzielni Księgarsko-Wydawniczych
  • Centrala Spółdzielni Mieszkaniowych
  • Centrala Spółdzielni Wytwórczych "Solidarność" (spółdzielczość żydowska)
  • Spółdzielczość Inwalidów

 

Tu przecież nie chodzi o kopiowanie „komunistycznych” sztuczek, tylko o te idee, które przyświecały – literalnie – tym inicjatywom!

 

Z tych samych powodów lewica pewnie wzdraga się przed takim – na przykład – cytatem: Samorządność to piękna, pożyteczna idea warta tego, aby być w demokratycznym państwie propagowana. Nie musimy jej czerpać jedynie z pism francuskiego myśliciela A. de Tocqueville’a (…). W latach 1980-1981, podczas pierwszej Solidarności problem samorządności, głównie w kontekście samorządności pracowniczej (bo inna, polityczna była w czasach PRL zupełnie nie do pomyślenia), stał się jednym z najgoręcej dyskutowanych tematów. My dzisiaj musimy sobie poradzić ze spuścizną komunizmu, który porozrywał społeczną tkankę na wielu poziomach. (…) Dodatkowo samorządność musi od samego początku borykać się z wyraźną niechęcią, by nie powiedzieć wrogością państwa – i to pomimo wszelkich słodkich deklaracji kolejnych premierów na temat znaczenia samorządu dla demokracji. Samorządności w Polsce ewidentnie szkodzi również rozwijająca się kultura partyjno-polityczna, w której interes partii lub kliki jest zawsze ważniejszy od interesu publicznego. Zanim więc postawimy pod pręgierzem leniwego, apatycznego Polaka i uczynimy go głównym odpowiedzialnym za mizerny stan polskiej demokracji lokalnej, weźmy wpierw pod uwagę wszystkie wymienione problemy, z którymi samorządność musi się zmierzyć. I pamiętajmy, że demokracja lokalna nie będzie dobrze funkcjonować, jeżeli nie przyniesie obywatelowi poczucia szczególnej godności, jeśli nie będzie na nią pieniędzy i jeśli nie zostanie ona osadzona w tradycji. Powyższe – to cytat z Marka Cichockiego „Polak pod pręgierzem”, autora wszak wcale nie lewicowego!

 

Lewica polska, która umiałaby powyższe zagadnienia przekazać w kampaniach wyborczych „swoimi słowami” – w cuglach zagospodaruje 1/3 polskiego elektoratu. Założymy się?

 

Ja jako Olechotuba

 

Andrzej Olechowski reprezentuje – w dość nieodgadniony sposób – drobną przedsiębiorczość małych, średnich i wielkich miast, a także niedowartościowany odłam inteligencji. Jest to pakiet środowisk oderwany od wielkich ideologii i zamaszystej polityki, za to trzymający się twardo ekonomicznej tu-teraz codzienności, rozumiejący gdzie co rano mogą pojawić się frukty i dający swoją zapobiegliwość na rzecz ich (fruktów) pozyskania. Reprezentuje też w szczególny sposób – chyba jednak na takim meta-poziomie (żeby nie powiedzieć: wirtualnie) – ruch spółdzielczo-samorządowy. Rywalizuje na tym polu z ruchem ludowym.

 

Olechowski jest autorem kilku politycznych prawd, pośród których najważniejsza jest taka, iż Prezydent nie powinien reprezentować świata polityki partyjnej, tylko świat polityki obywatelskiej i samorządnej. W programie ugrupowania o nazwie Stronnictwo Demokratyczne, wspierającego Andrzeja Olechowskiego, widnieje też sformułowanie (ba, rozdział!) „stan średni”, którego używałem dużo wcześniej, zanim się tam znalazło. Właśnie „stan” a nie „klasa średnia”. Nie „społeczeństwo obywatelskie” tylko „korporacje obywateli”. I to tych, którym nieobca jest praca na własny rachunek w tym sensie, że na każde swoje dzieło powinieneś znaleźć chętnego nabywcę, a nie wciskać klientom metodami marketingowymi tego, co sam sobie dla zysku umyśliłeś (zgrabnie nazywa się to modelowaniem rynku albo kształtowaniem-formowaniem modelu konsumpcyjnego).

 

Z deklaracji politycznej SD:

 

1.      Źródłem myśli politycznej Stronnictwa Demokratycznego jest humanizm, wyrosły z tradycji Odrodzenia, wyrażający troskę o godność, honor, szczęście i swobodny rozwój istoty ludzkiej, jej związki ze wspólnotą i przyrodą. Humanizm wzbogacony o wpisane na trwałe w polską kulturę idee chrześcijańskie i patriotyczne, mający swe korzenie w historycznych doświadczeniach społeczeństwa polskiego, jego porażkach, dążeniach i pragnieniach, które najpełniej zostały określone w Konstytucji 3 Maja.

 

2.      Opowiadamy się za umacnianiem polskiej demokracji, realizowanej przy szerokim zaangażowaniu społeczeństwa, w ustroju demokratycznym, w ustroju szanującym godność jednostki i podkreślającym jej związki ze wspólnotą, ustroju uznającym tożsamość i odrębność kulturową różnych grup etnicznych, ustroju w którym wszelka władza ma źródło w akcie wolnego wyboru ogółu obywateli i opiera się na jej trójpodziale na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą.

 

3.      Uznajemy demokrację za formę ustroju politycznego, która gwarantuje wolność polityczną, gospodarczą i osobistą. Uważamy, że każdy członek wspólnoty winien mieć rzeczywiste prawo i możliwość rozwoju zarówno pod względem materialnym jak i duchowym. Wolność człowieka musi uwzględniać prawa przynależne innym członkom wspólnoty, w tym prawo do przedsiębiorczości, własności, pracy, godnego życia, bezpieczeństwa, publicznego wyrażania własnych poglądów i ochrony moralności,.

 

4.      Silna i konkurencyjna gospodarka rynkowa gwarantuje ekonomiczne przesłanki realizacji ogólnospołecznych celów: zagwarantowania bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, tworzenia efektywnego systemu opieki społecznej, rozwoju nauki i kultury. Wspierać będziemy wszelkie inicjatywy zmierzające do rozwoju przedsiębiorczości we wszystkich sektorach gospodarczych.

 

5.      Własność jest nienaruszalna, nie może być ona jednak używana w celach moralnie niegodnych. Drobna i średnia własność i przedsiębiorczość muszą mieć warunki do swobodnego i nieskrępowanego rozwoju, natomiast duża własność i przedsiębiorstwa, zwłaszcza państwowe, zatrudniające dużą rzeszę pracowników najemnych winny być poddane kontroli łącznie przez pracodawców i pracowników, aby nie dochodziło do wynaturzeń i łamania praw ludzkich i obywatelskich.

 

6.      Z idei solidaryzmu społecznego, do którego zasad odwołuje się Stronnictwo Demokratyczne, wynika szczególna odpowiedzialność wspólnoty za jej najsłabszych członków: dzieci, emerytów, ludzi chorych, niepełnosprawnych oraz żyjących w nędzy. Należy dążyć do zapewnienia im prawo do godnego życia, a dzieciom i młodzieży dodatkowo jak najlepszych warunków do rozwoju i edukacji.

 

7.      Uczestnictwo w politycznych, gospodarczych i militarnych strukturach międzynarodowych jest historyczną szansą na przyśpieszenie cywilizacyjnego rozwoju Polski, dlatego akceptujemy przystąpienie Polski do Unii Europejskiej. W tym kontekście uznając prymat interesu państwa i społeczeństwa polskiego nad interesem globalnym, opowiadamy się za partnerską współpracą między państwami, narodami i społeczeństwami. Obecnie obowiązkiem państwa i wszystkich podmiotów życia publicznego jest właściwe przygotowanie wszystkich warstw społeczeństwa polskiego, zwłaszcza środowisk gospodarczych do skutecznego funkcjonowania w strukturach Unii Europejskiej.

 

8.      Chcemy być Stronnictwem nowoczesnym i pragmatycznym w działaniu, skupiającym członków i sympatyków na płaszczyźnie programu politycznego i gospodarczego w ramach demokracji prawa: wolnego państwa, wolnej jednostki w jej związku ze wspólnotą, wolnego rynku, poszanowania własności, przedsiębiorczości i pracy oraz solidaryzmu społecznego. Nasze Stronnictwo deklaruje wolę współpracy ze wszystkimi siłami politycznymi i społecznymi, organizacjami samorządu gospodarczego, terytorialnego i zawodowego oraz z obywatelskimi inicjatywami, opowiadającymi się za powyższymi wartościami, potrafiącymi identyfikować cele perspektywiczne i określać skuteczne środki realizacji.

 

Czegóż chcieć więcej?

 

 

*          *          *

 

Przyglądam się temu co napisałem i widzę, że różni się ilość tekstu, jaką poświęciłem poszczególnym postaciom, których samozwańczym rzecznikiem tu się obwołuję. Nie jest to aż tak ważne. Bo widzę, że gdyby owi trzej kandydaci umieli nazwać po imieniu aspiracje i oczekiwania elektoratu, do którego się odwołują, a także zazębić między sobą powyższe idee (o co wszak nietrudno) – to razem stanowią potęgę nad potęgi polityczne!

 

Przy tych trzech źródłach idei, jakie reprezentują, świadomie lub nie, lepiej lub gorzej, Pawlak, Olechowski i Napieralski – rozdarcie między Polskę Solidarną i Polskę Liberalną jest sztuczne i nijakie, nadmuchane, zwodnicze. Ale może w tym celu należałoby – nie dziś, w następnych wyborach – zastąpić tę trójkę jakimś pojedynczym egzemplarzem?

 

Nie, kochani, nie nawołuję ich do zjednoczenia wyborczego. Raczej do tego, by rzeczywiście nauczyli się pisać i głosić programy dla swoich elektoratów, a nie dla jakiejś enigmy wyborczej, którą sobie wyobrażają.

 

I wskazuję – kto chętny – alternatywę dla pary kandydatów preferowanej „na wyłączność” przez media.

 

Kontakty

Publications

ludorzecznik, czerwonomówca, olechotuba (1 odsłona)

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz