Grzesznicy i szkodnicy

2011-10-06 11:33

 

Nie będę odkrywcą, jeśli ogłoszę następującą tezę: gdyby nie działalność niektórych członków rządu K. Marcinkiewicza oraz J. Kaczyńskiego, a także gdyby nie brak gruboskórności (nadwrażliwość) u Jarosława Kaczyńskiego – dzisiejsze sondaże dawałyby PiS-owi dwa razy więcej wskazań niż obecnie.

 

Gdyby nie dwa lata, które odcisnęły niechcianą pieczęć na polskiej polityce – dzisiejszy wyborca nie miałby większych wątpliwości, zwłaszcza po doświadczeniach platformianych.

 

Poniżej będzie kilka zdań wywołujących z reguły „mieszane uczucia” u moich różnobarwnych politycznie rozmówców w „realu”, niemniej uznałem, że warto je powielić pisemnie.

 

Akapit pierwszy

Z powodów bliżej mi nieznanych, których zresztą znać nie chcę, Zbigniew Ziobro, zakompleksiony młodzian z Krakowa, stał się kiedyś Delfinem. Ten niedojrzały emocjonalnie człowiek umyślił sobie swoistą opryczninę i realizował ją z konsekwencją godną naśladowania, ale w sprawach bardziej godnych. Zorganizował wewnątrz tzw. wymiaru sprawiedliwości grupę nietykalnych funkcjonariuszy z różnych służb i organów, którzy niewątpliwą – choć naiwną – ideowość Ministra przekuli na swoje całkiem przyziemne kariery. Kosztem prawa, kosztem sprawiedliwości, a przede wszystkim kosztem wielu ofiar, których przykład jest dziś skutecznym i zasłużonym straszakiem na wyborców. Zresztą, następcy Ziobry nie zdołali już obalić tego systemu jaczejek. Do dziś trwa – zawsze obecna, ale za Ziobry twórczo rozwinięta – maniera arogancji władzy i pogardy wobec obywatela, a przede wszystkim policyjno-sędziowska zasada domniemania winy, zdecydowanie antykonstytucyjna: typowano osobników i wspólnoty, które obwiniano o jakiś grzech, a następnie tak uformowany pogląd „dokumentowano” na wszelkie sposoby;

 

Akapit drugi

Roman Giertych, człowiek z porządnej rodziny i z nieporządnego środowiska wszechpolaków, zapanował nad systemem edukacji. Nie powstrzymał się przed niczym, co prowadziłoby do „rewolucji kulturalnej”, oznaczających nauczanie i wychowanie młodzieży przygotowujące do absolutyzmu. Asolutyzm - forma ustroju politycznego, polegająca na skupieniu w ręku monarchy całości władzy (monizm): ustawodawczej, co wyrażała zasada: "Quod principi placuit, legis habet vigorem", czyli: "To, co podoba się władcy, ma moc prawa", oraz wykonawczej i sądowniczej (władca był najwyższym sędzią). Całość władzy, tzw. absolutum dominium, polegała na jednoczesnym niepodleganiu żadnemu aparatowi kontrolnemu. Cechami absolutyzmu były: scentralizowany aparat państwowy, składający się z fachowych, przygotowanych do pełnienia funkcji państwowych urzędników, silna jednolita armia, dobrze zorganizowany aparat biurokratyczny, dążenia do uniezależnienia się Kościoła, osłabienie pozycji szlachty i duchowieństwa;

 

Akapit trzeci

Radosław Sikorski, zostając Ministrem RP, i to w dziedzinie strategicznej, był obywatelem Imperium Brytyjskiego. Ważniejsze jest jednak to, że chwalił się on – i nadal chwali – że z bronią w ręku podróżował po Afganistanie. Na świecie nie jest to rzadkość, że ważna postać rządowa strzela na wojnie, ale jakoś tak to jest, że w krajach o uznanych (choć niekoniecznie realnych) demokracjach takie zestawienie jest niemile widziane, chyba że to Ameryka. Dodatkowo Radosław Sikorski ma wielkie problemy z lojalnością: należy do tej grupy „wciąż młodych i wciąż zdolnych”, która ma w nosie wszelkie idee, choć nimi szermuje. Interesuje ich kariera, pozycja towarzyska, ponadprzeciętny przyrost majątku. Czyżby mieli głęboko w pogardzie zarówno swój kraj, jak też jego ludność, zwłaszcza jeśli nie daje on gwarancji dobrego odbicia do kariery międzynarodowej (stąd wolta RS związana z przenosinami do PO)?

 

Akapit czwarty

Rafał Wiechecki umiejętnie – jak jego szef z LPR – łączy(ł) flibustierską działalność antysystemową z zawodową aktywnością w obszarze strzeżenia praworządności oraz ze sprawowaniem funkcji państwowych. W resorcie Gospodarki Morskiej – na której zna się tak jak ja, czyli wcale – po prostu trwał, jak w ciepełku. W tym czasie gospodarka morska padała, padała, padała, zarówno ta wielka, dalekomorska, jak też promowo-pasażerska czy kutrowo-rybacka. Nie wszystkie dramaty w tej dziedzinie można przypisać temu człowiekowi – ale wiele.

 

Akapit piąty

Antoni Macierewicz to człowiek o gorącym sercu, wyposażony w ostre słowa i pozbawiony wyczucia politycznego. Robi swoje, nie bacząc na konsekwencje. Czasem wierzy w coś, w co innym ludziom trudno uwierzyć. Jego pasja rozprawiania się z podłą rzeczywistością w jakiś sposób kształtuje mu – paradoksalnie – wizerunek właśnie podłego człowieka. Znakomity publicysta i przekonujący agitator – jest jednak kiepskim dokumentalistą, choć wykształcenie ma chyba historyczne. Uchodzi za postać mroczną, co przy jego wyrazistości wpływa na „umrocznienie” wizerunku PiS.

 

Akapit szósty

Adam Glapiński ma kilka słabości, do których chyba pasują słowa „sybaryta” i „satyr”. Ja też mam słabość. Do niego. Bo to on wytłumaczył mi klarownie, że mój (i jego) zawód, ekonomista, to sztuka jak najbardziej prestigitatorska, kuglarska, choć ma w sobie coś z medycyny społecznej (istnieje takowa?). Należy do grupy dość licznej, choć pozostającej w swoistym drugim planie, która bez wielkich fajerwerków psuje postrzeganie ugrupowania narodowo-konserwatywnego, jakim jest PiS.

 

Akapit siódmy

Gdyby po stronie patriotyczno-konserwatywnej polskiego życia politycznego znalazł się dziś ktoś taki, jak Józef Piłsudski, Józef Beck, Władysław Sikorski, Wojciech Korfanty czy Wincenty Witos – byłoby dobrze dla polskiej polityki, choć powyżsi raczej nie znieśliby siebie w jednym ugrupowaniu. Powojenna Polska ma poza tym dwóch wielkich patriotów i konserwatystów – Karol Wojtyła i Lech Wałęsa. Obaj z oczywistych powodów nie wspierali i nie wspierają dziś narodowo-konserwatywnej nawy politycznej w Polsce.

 

 

*            *            *

Poniższe nie podważa mojego poglądu, nie raz wyrażanego, że w sensie politycznym polski elektorat jest po równo konserwatywny, prawicowy i lewicowy.

 

PiS jest emanacją polskiego myślenia narodowo-konserwatywnego. Polskę zamieszkuje 60-70% populacja o tym sposobie myślenia. Narodowcami (w wersji patriotycznej, anty-kosmopolitycznej) są w znakomitej większości Polacy, ale też mieszkający w Polsce (w tym sensie polscy) Litwini, Ślązacy, Kaszubi, Niemcy, Białorusini, a nawet odradzający się politycznie Żydzi. Cała Polska jest narodowa, czerpiąc ten ryt polityczny z bogatych doświadczeń historycznych Tej Ziemi.

 

Polska jest na wskroś konserwatywna: Ojczyzna, Wiara, Dom, Rodzina, Praca, Sąsiedztwo, Mała Ojczyzna, ważne to je co je moje, Swojszczyzna, Posłuszeństwo, Tradycja, Postacie, Przywódcy, Gospodarze, Hierarchia, Ofiarność, Służba, Filantropia, bezpieczeństwo dziś i jutro, obcy-swoi, ONI-MY, Zapobiegliwość – te pojęcia są wypychane ze świadomości wyłącznie przez wielkomiejskich cyników, wszyscy pozostali są w nie zanurzeni mentalnie i środowiskowo, nawet jeśli próbują czegoś innego.

 

Konserwatyzm – w swej misyjnej, pomocniczo-oświatowej wersji – jest niezwykle podobny do lewicowości w „komunistycznej” wersji nakazowo-opiekuńczej, obfitej w kulty jednostki, w jedynie-słuszności, w poświęcenie DZIŚ dla JUTRA. Dlatego ludziom lewicy, których mierzi socjaldemokratyczna skłonność liderów do przechodzenia na pozycje liberalne, łatwo jest popaść w retorykę konserwatywną, tak jak wielu misyjnych konserwatystów niechcący używa sformułowań i skojarzeń lewicowych.

 

Wszystko to razem składa się na polski 60-70%-towy elektorat patriotyczno-konserwatywny. Dziś jest on rozrzucony pomiędzy PiS i PSL, połowę SLD oraz kilka ugrupowań pozaparlamentarnych, z czego niektóre są świetne. Z tego PiS zdołał ogromadzić – powiadają sondaże – 25-30%.

 

Gdyby nie PiS-owscy grzesznicy i szkodnicy – kilku z nich podałem powyżej na własną odpowiedzialność, godząc się na każdą reakcję – PiS miałby poparcie sondażowe rzędu 50%.

 

Nie, nie wpadam w zachwyt, bo wiem przynajmniej z literatury, że konserwatyzm ma wielką skłonność do monopolizowania rządu dusz (tak jak liberalizm to sztuka monopolizowania dóbr i majątku pod hasłami wolności i demokracji). Ale jeśli ktoś chciałby dziś winić J. Kaczyńskiego, że jest – spośród żywych i aktywnych – najlepszym reprezentantem polskości (wraz z jej wadami i śmiesznostkami) – to taki ktoś chyba polskości nie rozumie.

 

A ktoś, kto – jak przyjaciel mój, czy choćby dobry kolega – próbuje swoim Czytelnikom obrzydzić postać Jarosława lub konserwatywne portale i wydawnictwa – no, chyba nie ogarnia tego wszystkiego.

 

A może to ja się mylę…?

 

 

Kontakty

Publications

Grzesznicy i szkodnicy

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz