Friends of Libya

2011-09-02 08:00

 

Libia jest warta kolejnej mszy w Paryżu, postanowiono. To tam Sarkozy i Cameron zwołali wczoraj 4 mendle kierowników organizacji państwowych. Temat: finanse i dyplomacja na rzecz Libii.

 

Skąd 4 mendle?

1.      Mendel pierwszy: azjatycki: kilkudziesięcioletnie rozbijanie formacji arabskiej ma na celu wprowadzenie USA zamiast Arabii jako „czwartej siły” domykającej Azję Centralną (obok Rosji, Chin i Indii), stąd trzy pozostałe „zworniki” są obecne;

2.      Mendel drugi: europejski: świat arabski (i pre-arabski) od Chrystusa, a nawet wcześniej, od Hellady, rozwijał się w kierunku Azji, a „cieleśnie obcował” z Europą, i to nie tylko wtedy, kiedy zakładał kalifaty na Iberii, są zatem Arabia i Europa rodzeństwem;

3.      Mendel trzeci: środkowo-europejski: USA nie dogadawszy się w tej sprawie z Europą używa Europy Środkowej jako rozsadnika gotowego „za interes wasz i nasz” polować dla Amerykanów, a do upolowania jest Iran, na przykład;

4.      Mendel czwarty, doproszony: to Arabowie i kraje „trzymające rękę na pulsie” (np. Brazylia), z tego Arabom pozwala się sądzić, że mają w tej sprawie coś do powiedzenia;

 

Bohaterem dnia było oczywiście NTC (National Transitional Council of Libya (arab:المجلس الوطني الإنتقالي, al-majlis al-waṭanī al-'intiqālī), Narodowy Komitet ds. Przemiany (Tymczasowy Komitet Narodowy?), niemowlę z łoża podejrzanego, które w totalitarnej skądinąd Libii od pierwszych chwil dysponowało bronią rozmaitą, z czołgami włącznie, nie budziło też owo niemowlę wątpliwości NATO (USA), toteż dostało wsparcie w postaci „przyjacielskich” nalotów na rządowe obiekty i siły Kaddafiego i zakazu lotów (nad własnym krajem) samolotom rządowym Libii.

 

Przyjaciele Libii przywieźli niemowlęciu do Paryża podarki: jeśli umiem czytać, to niemal wszyscy dali tłuste sakiewki nie zawsze swojego grosza (o tym poniżej), zaś Polacy serwują plan humanitarny w wysokości 1 mln PLN (szklanka wody dla każdego Libijczyka).  Ogólnie wszystkie kraje, które zablokowały rządowe pieniądze libijskie, gotowe są je teraz odblokować na „pomoc humanitarną”, czyli wspaniałomyślnie deklarują, że to co zabrali, pozwolą wydać według własnych instrukcji.

 

W rzeczywistości miała miejsce kuluarowa dyplomacja (nie po raz pierwszy, 19 marca było podobnie), w której prym wiedli Amerykanie (z chartami w postaci Brytyjczyków i Polaków), Niemcy (tu chorągwie nosili Francuzi, znani z doświadczeń arabskich, bo Niemcy nie wsadzają w te drzwi palców, a Italiani mają swoje mętne interesiki) oraz Rosjanie (bez specjalnych agentów). Z twarzami pełnymi wyrozumiałości przyglądali się temu Chińczycy i Hindusi. Samych zainteresowanych, pozostających w sercu rozgrywki, czyli przedstawicieli Azji Centralnej – chyba nie było.

 

Najśmieszniejsze, że nadal żyje i funkcjonuje legalnie wybrany szef państwa libijskiego, o nazwisku Muammar al. Kaddafi. Oburzonym przypominam, że w około 100 państwach świata szefowie tych państw i „ciała przedstawicielskie” są „wybierani” równie „demokratycznie”.

 

Właśnie: eksperci-arabiści-politolodzy, zapełniający czas antenowy Europy i kolumny prasowe, bardzo się frapują tym, że jeśli NTC (już witające się z gąską) nie zdoła szybko upolować Kaddafiego, to do grona pretendentów do zalegalizowania jako rząd dołączą inne ugrupowania polityczne.

 

Hm…

Kontakty

Publications

Friends of Libya

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz