Ekonomiczny zamach stanu

2011-01-12 13:20

 

Proponuję poświęcić chwilę uwagi następującemu rozumowaniu, które być może wiele wyjaśni z tego, co się gospodarczo i politycznie wokół nas dzieje (chętnie skoryguję, jeśli ktoś podpowie):

 

1.       Zadłużenie publiczne – to pożyczka, jaką zaciąga Państwo na rachunek Obywateli i Gospodarki, wypełniając jakieś formalne, pozorne i bez znaczenia, kryteria limitujące, w rzeczywistości robiąc to dla interesów nieznanych szerokiemu ogółowi, lub czyniąc to pod przymusem, również bliżej ogółowi nieznanym;

2.       Zadłużenie publiczne powstaje, jeśli Państwo i kontrolowany przezeń obszar polityczno-biurokratyczno-gospodarczy (Nomenklatura) nie umieją zarządzać dobrem publicznym w sposób „mnożnikowy”, tylko wciąż „wychodzą na minus”: w Polsce ten stan trwa z przerwami około 30 lat, a próby poprawienia tego stanu – przynoszą skutek odwrotny, im dalej, tym gorzej (za Gierka przynajmniej powstawały jakieś obiekty, choć tzw. przemysł unowocześniał się z jednoczesnym „uwiązaniem” importowo-walutowym);

3.       Dług publiczny Polski wynosi (wg „zegara”) – ponad 793 mld PLN, zaś jego obsługa niecałe 40 mld PLN (29,8 wewnętrzny i 8,8 zagraniczny);

4.       Budżet Państwa na rok 2011 wynosi 273,3 mld PLN (wpływy planowane) albo 313,5 mld (wydatki planowane), co oznacza, że dług publiczny przekracza budżet ponad 2,5-krotnie, a jego obsługa (spłacamy odsetki, dług się nie zmienia) – stanowi około 13% budżetu, w praktyce jest tożsama z przewidywanym co roku deficytem budżetowym (nie mylić z deficytem sektora finansów publicznych);

5.       Aby się nie zadłużać dalej i jednocześnie zachować poziom wydatków przy zrównoważonym budżecie – Polska musiałaby znaleźć sposób na to, by nagle przestać spłacać odsetki, czyli nie obsługiwać długu publicznego – to jest niemożliwe z wielu względów natury politycznej;

6.       Budżet na rok 2011 nie zawiera praktycznie żadnych elementów dynamizujących, mnożnikujących gospodarkę, w tym sensie jedyny sposób poprawiania stanu budżetu – to cięcia wydatków albo radykalne łupiestwo dochodów obywateli i firm;

7.       W tym sensie Polska jest bankrutem, którego Administracja, Infrastruktura, Walory (fundusze, bankowość, ubezpieczenia, budżety, itp.) oraz Polityka (zarządzanie nawą publiczną) są jedynie pozycjami wydatkowymi, nie „mnożnikują” gospodarki, nie ułatwiają i nie polepszają standardów codziennego funkcjonowania obywateli, firm, placówek, organizacji, itd., itp.;

8.       Po ostatnim życzliwym potraktowaniu naszych problemów finansowo-budżetowych przez Unię Europejską – Polska stoi pod murem ograniczającym ruchy, w pewnym momencie będzie musiała zakończyć wypuszczanie nowych obligacji Skarbu Państwa, a nawet zabronić ich wypuszczania przez „niezależne” podmioty pozostające pod nadzorem Skarbu Państwa i administracji samorządowej;

9.       Oznacza to, że np. OFE, banki i wielomilionowi (wielomiliardowi) spekulanci stracą pewne lokaty, łatwe źródła dochodów, zaczną myśleć o wycofywaniu się z rynku polskiego, a to zatrzyma inwestorów krajowych i zagranicznych z prostego powodu, że zabraknie płynności: efekt będzie podobny do tego, jakbyśmy spod mostu wyciągali kolejne filary z nadzieją, że most dalej będzie stał;

10.   Sytuację może ratować NBP, które może przejąć na siebie ciężar utrzymania płynności finansowej kosztem rezerw, poprzez rozmaite rozwiązania poza-komercyjne, ale witaminizujące obszar Walorów (i tylko ten obszar): myślę, że ten wariant jest sekretnie rozważany, a może nawet przygotowywany;

11.   Sytuacji tej nie weźmie na siebie Europa, bowiem wtedy musiałaby wziąć na siebie polskie zadłużenie publiczne (793 mld PLN lub znacząca część tej kwoty), zatem wejście Polski do strefy Euro oznaczałoby ogłoszenie „od jutra” bankructwa albo gwałtowne, z dnia na dzień, pogorszenie warunków dostępności Nomenklatury dla Obywateli, firm, podmiotów, organizacji: to oznaczałoby, że Administracja (w tym nie tylko „zwykli” urzędnicy, ale też służby specjalne, policyjne, edukacyjne, obronne, fiskalne, graniczne, itd.), Infrastruktura, Walory i Polityka działają dwa-trzy razy drożej (np. drakońskie opłaty za poszczególne akty obsługi czy interwencje, dwukrotne podwyższenie podatków, dwukrotne obniżenie dostępności – itd., itp.);

12.   Z globalnych podmiotów, które mogłyby wziąć na siebie „polski ciężar” można sobie wyobrazić nie tyle Bank Światowy czy MFW (te już mają nas dość, poza tym są nieruchawe i działają „analogowo”), ale Chiny czy Japonię (mają potężne nadwyżki i rezerwy, mogłyby mieć interes w obecności wewnątrz UE);

13.   „Obcy” nie będą ratować średniego kraju prowincjonalnej Europy na bezdurno, tylko w zamian za przejęcie kontroli nad gospodarką (wypchnięcie tych sił, które Polskę dziś już niemal kontrolują, czyli – generalnie – Zachodu): na użytek mediów oznaczałoby to ciche, ale intensywne zmiany kadrowe na stanowiskach rządowych i w kluczowych punktach gospodarki oraz polityki, a Premier staczałby się do roli Majordomusa;

 

W dwóch słowach: Polska, jak w jakimś zwolnionym szyderczo filmie, pogrąża się w długach i niemrawości, staje się coraz bardziej uciążliwa dla Obywateli i Gospodarki, należy też do tej grupy gospodarek, które ryzykownie „huśtają” Europą i wprowadzają element ekonomicznej niepewności. Polska nie wyjdzie z tego własnymi siłami, chyba że kosztem poważnego (30-50%) obniżenia realnych dochodów ludności. Zagranica zaś – i to nie każda – za każdą pomoc zażąda „służby” dla siebie, w dodatku zechce kontrolować wszystko istotne, co się dzieje w kraju. Uprzywilejowana ustrojowa pozycja Premiera pozwala na to, że w sekrecie przed Obywatelami, a nawet parlamentem i samorządami może on w kilkanaście-kilkadziesiąt osób przygotowywać jakiś manewr i uprzedzające go „fakty dokonane”.

 

Około 240-220 lat temu Polska była w identycznej sytuacji, co oznacza, że nie umiemy się uczyć nawet na własnym doświadczeniu.

 

Jeśli zastosować to rozumowanie do tego, co widać gołym albo medialnym okiem – to wiele dziwnych albo oburzających spraw staje się w miarę jasnych. Ale warto dopytać.

 

Pytania:

A.      Co politycznego obiecał polski rząd Europie, że tak łatwo zgodziła się na (karalną) kreatywną księgowość w postaci niewpisywania części zobowiązań budżetowych do sumy długu publicznego?

B.      Nad czym deliberują bez kamer i mikrofonów fachowcy ogromadzani wokół NBP?

C.      W którym momencie Państwo ogłosi, że „od jutra” nie wypuszcza już obligacji i innych papierów dłużnych gwarantowanych przez Skarb Państwa?

D.      Czy młody Tusk wykonywał w Chinach ostatnio wyłącznie obowiązki eksperckie, a odwiedzający EXPO Schetyna – wyłącznie marszałkowskie? Dlaczego „nie do ruszenia” są w rządzie ministrowie siłowi i infrastrukturalni oraz budżetowi? Czym zajmuje się w rzeczywistości dyplomacja polska?

E.       Dlaczego – mimo ewidentnej zapaści i potrzeby wzmożonego wysiłku – rząd Tuska obrał kurs na nic-nie-robienie, jakby czekał na instrukcje nie-wiadomo-skąd?

F.       Ile i co zrobi obecny układ rządzący, aby pozostać przy władzy, w ten sposób ew. zagraniczni „negocjatorzy” będą mieli do czynienia wciąż z tym samym partnerem (trzeba wiedzieć, że wrogie albo ratownicze przejęcie 40-milionowej Gospodarki, do tego rozklekotanej, to nie jest operacja do wynegocjowania w miesiąc czy rok, vide: inne regiony świata)?

 

Posłowie:

Może i mnie interesują rozmaite spektakularne wydarzenia i nowinki, którymi mnie karmią media, ale bardziej jestem ciekaw tego, co dzieje się „pod powierzchnią” w sprawach najważniejszych: jeśli tam się nic nie dzieje – to jest to kryminalna bezczynność, ale raczej sądzę, że tam aż się gotuje. Wolałbym wiedzieć, w jakim kraju obudzę się jutro.

 

 

Kontakty

Publications

zamach stanu

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz