Dzielni i zawzięci

2010-12-13 09:55

 

Za mojego akademikowego życia radioodbiornik grał u nas non-stop, przez całą noc. To ja terroryzowałem współ-spaczy, bo jakiś taki ciekawy byłem wszystkiego.

 

Tego ranka jednak to Krzysiek, największy śpioch, zaczął mnie szarpać tuż po 6-tej: Janek, wstawaj, wojna!

 

Z eteru snuł się ponury głos, ciemnych okularów nie widziałem, bo i jak!?

 

Zgłupiał do reszty ten Krzysiek, późniejszy dyrektor zakładów mięsnych, a wtedy pół-zdolny szkicer samochodów i gołych panienek (szkicer, bo rysował sobie pod sztancę rozkładówek w kolorowych pismach: myśmy w tym czasie mieli inne studenckie zabawy). Jaka wojna!?!

 

Wojna to była, kiedy w dzieciństwie, w moim sielskim zadupiu, całymi hektarami ciąłem kijem pokrzywy porastające opodal domostwa, których jedyną było winą, że pokrzywami się nazywały. Nic mnie nie obchodziło, że pełnią wyznaczoną dla siebie rolę w Przyrodzie, sumiennie i należycie. Nie każdy może być różą albo fiołkiem czy choćby wiejską niezapominajką, niektórzy muszą być hubą, pokrzywą albo jemiołą.

 

Kiedy wreszcie, przy drugim powtórzeniu, dotarło do mnie, co ten Jaruzelski rzeźbi, serce zaczęło mi walić. W odróżnieniu od swoich kolegów-współ-wspaczy ja miałem już za sobą służbę wojskową, zatem nadawałem się „w kamasze” jak ta lala! Tego się bałem, że moje Państwo przyjdzie do mnie w kopercie i każe strzec Ojczyzny przed zamieszkami. To wtedy znienawidziłem służbę wojskową i każdą wyobrażalną wojnę, choć wcześniej sam chciałem być oficerem, naukowcem w mundurze, jak głosiła reklama skierowywana do przed-maturzystów.

 

Przez cały stan wojenny, w bezpiecznej odległości od koksowników (ostatecznie armia się o mnie nie upomniała), uprawialiśmy studenckie naiwne dysydenctwo, rozprawiając po mieszkaniach na Solcu i Woli o Demokracji, polityce globalnej, istocie Solidarności, Socjalizmu i Wolności rodem z Zachodu. Na wschodzie – tu byliśmy zgodni – chyba z tą wolnością było tak bardziej po radziecku.

 

Oj, dostało się wtedy od nas, durnych konspirantów, WRON-ie i służbie ds. łajania pod nazwą IRCh-a. Jak w tej piosence Okudżawy o zakompleksionym wojsku:

И только нам нужна одна победа

Одна на всех мы за ценой не постоим

Dziś jestem starym wyleniałym weteranem rozmaitych niemedialnych i niepolitycznych wojen i wojenek życiowych, mam w kolekcji grube setki przegranych spraw i chude dziesiątki sukcesiątek. Ostatnio wygrałem s komornikiem, który w wolnej Polsce, bez stanu wojennego, lekce sobie ważąc wszelkie prawo chciał zedrzeć ze mnie 153 tysiące nie mojego długu, dwukrotnie zawyżonego, fałszując przy tym dokumenty. Jednym z moich większych sukcesów jest z trudem nabyta umiejętność  kasowania rachunków związanych z krzywdami: wybaczam tym, którzy sami dostali łupnia od życia, więc chyba rozumieją coś z własnych czynów. Wybaczam tym, których życiowa droga ziemska dobiega końca: niech w spokoju przygotowują się do rejsu na drugą stronę, a jeśli myślą, że tam nie ma nic – tym bardziej niech się w spokoju wyciszą. I wybaczam tym nielicznym, którzy jakimiś meandrami doszli do tego, że ślą ku mnie sygnały na zgodę.

 

Może i mnie będzie wybaczone, a jest za co!

 

Bez emocji co roku słucham o młodzieży, która sama jeszcze nie wie, jak długą sobie nagrabi listę spraw wymagających wybaczenia, ale sama bez cienia skłonności do wybaczenia staje karnie przy tabliczkach z imieniem Ikara. W tym roku – więcej ich, bo w odpowiedzi na ruch Prezydenta wezwał wszystkich pod generalską willę sam Marszałek, zwany Trzecim Bliźniakiem.

 

Chciałbym mieć kiedyś takie czyste i szlachetne poczucie upoważnienia, które mnie posyła na odprawianie „dziadów” pod domem starca. Nie mam, zbyt „ciekawe” miałem swoje własne życie, zbyt przyciężkie jest moje własne sumienie, bym chodził znęcać się nad kimś, kto w studenckiej młodości napędził mi stracha.

 

Jasne: zbrodniczy komunizm, współpraca z WSI, czystki antysemickie w wojsku, Czechosłowacja’68, Wydarzenia Gdańskie. Oby zdechł!

 

A jak zdechnie, to co? Kto następny?

 

 

…………………………

Stary już jest Generał, traumy tamtej sprawca

My zaś jeszcze nie wiemy: zbrodniarz to czy zbawca

(…)

Znakomici krętacze głowy dumnie noszą

Że kraj w wała zrobili, o repetę proszą

Tylko człowiek co przeszedł do Historii żywcem

Będzie do śmierci sądzon i pochowan cichcem

(…)

Ten Generał się będzie o niewinność starał

Nie przed Trybunałami, nie jak człowiek godny

Tylko jak dożywotni i zwykły podsądny

 

On-to dzieli Polaków co krzywd swoich pomni

Czy raczej dla niektórych stanowi odgromnik?

On-to kraj przepołowił w czas sztormu i burzy

Czy tylko żądnych pastwy poniektórych wkurzył?

 

Prawda o nas Polakach z tej sprawy wynika

Nie umiemy szanować swego przeciwnika

My Polacy nie chcemy swej miary pokazać:

Nie umiemy z godnością choćby na sznur skazać…

……………………..

 

Cały ten rym – tutaj, w tomiku „Socrealia”.

 

Nie, nie każdy musi się zgadzać. Nikt nie musi. Zwłaszcza ci, którym Transformacja połamała gnaty tak, że już nigdy się nie wyliżą.

 

Chrześcijaństwo wszak nie jest obowiązkowe.

 

 

 

 

PS

 

Ten wiersz A. Waligórskiego już przytaczałem (Olek Grotowski znakomicie go opatrzył melodyjką):

 

Raz rycerz Dreptak z Ciążyna po niebezpiecznej wyprawie
Wrócił do zamku i kazał upiec natychmiast dwa pawie,
A zanim się dranie upieką, rozkazał podawać kiełbasę
Z musztardą sarepską lub z chrzanem, atoli koniecznie z półbasem.
Następnie skrzyżował na piersiach obydwie mocarne pięście,
Przeciągnął się i pomyślał, że tak właśnie wygląda szczęście.
I przeszedł się wolnym krokiem przed rozpalony kominek,
I wtedy mu przyniesiono wyzwanie na pojedynek.
A w owym wyzwaniu pisało, iż Dreptak jest świntuch stary,
Bo splamił był cześć dziewiczą wojewodzianki Barbary.
Uszczypnął ją bowiem boleśnie, i to, broń Boże nie w liczko,
A przy tym mruknął lubieżnie: - Ciao, synogarliczko!
Więc narzeczony panienki czeka na niego przed borem
Z kopią, koncerzem, pancerzem, toporem i semaforem,
I mają się tam potykać godzinę lub nawet i dwie,
Do ostatniego oddechu, względnie do nagłej krwie.
...no, chyba żeby ten Dreptak, jak każe rycerska opinia,
Oznajmił całemu światu, iże jest podlec i świnia!
Przeczytał Dreptak wyzwanie, przez chwilę się zastanawiał,
A tu już tymczasem wnoszą pachnącą pieczeń z pawia,
I Zuzia, ponętna dwórka, kusząco oczkiem doń mruga,
Natomiast na dworze słota, wiatr i w ogóle szaruga...
...więc rycerz gotyckie okno otworzył szerokim gestem,
Wychylił się i zahuczał: - W porządku! Świnia jestem!!!
Zaczym nałożył bambosze i legł na niedźwiedziej skórce
Przy polędwicy z pawicy, denaturacie, bandurce i dwórce.
Zaś okrzyk z wieży poleciał po górach i po dolinach,
I każdy, kto go usłyszał, powiadał: - Też mi nowina!
Wiadomo, że Dreptak jest świntuch, co gwałci, szachruje i łupi!
...a narzeczony Barbary rdzewiał na deszczu jak głupi...

 

Kontakty

Publications

Dzielni i zawzięci

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz