Dorzeźbianie demokracji

2011-02-03 04:51

 

Polski wyborca – niekoniecznie mylić z obywatelem – ma już dość dobre doświadczenie co do takiej oto okoliczności: etsablishment nie musi fałszować wyborów, aby przebiegały one po jego myśli. Wystarczy, że poda wyborcy potrawy wedle własnej „kuchni”, wcześniej doprowadziwszy go na skraj politycznego "głodu".

 

Na początku Transformacji Lud poszukiwał drużyny, która najlepiej spełni jego oczekiwania: dostatek w przewidywalnym terminie, stabilizacja oznaczająca bezpieczeństwo i przewidywalność, ogólnie rozumiana nowoczesność i postęp.

 

Dość szybko jednak okazało się, że polskie wybory stały się raczej kampaniami ucieczek, takich typowo mojżeszowych, z „domu niewoli, ku ziemi obiecanej”:

 

- byle nie nędza siermiężna;

- byle nie postkomuna;

- byle nie Balcerowicz;

- byle nie oszołomy;

- byle nie aferały;

- byle nie mumie;

- byle do Europy;

- byle nie moher;

- byle nie wszechpolacy;

- byle nie lepperiada;

- byle nie kaczory;

 

W ten łatwy sposób zaganiano wyborców jak owce, w atmosferze strachu na przemian z entuzjazmem. Tymczasem jakość tzw. elit malała tak bardzo, że oczywista stawała się racja „taka władza, jaki naród”, racja fałszywa, ale usprawiedliwiająca jakoś upadek etosów, norm, moralności, fachowości, zwykłej pracowitości i zaangażowania.

 

Najbliższe wybory zapowiadają się pod hasłem „byle dotrwać”, nic nie ruszając, . Najlepiej dotrwać nie dopuszczając do władzy „tych od Smoleńska”, ale jednocześnie wziąć w podrygi „piłkarzy”, pogroziwszy im paluszkiem. Dziennie kilkaset medialnych komentarzy i notek internetowych idzie w tym właśnie dwu-kierunku.

 

Wyjątki spośród publicystów rozprawiają o konieczności zmian ustrojowych. O tym, że kraj zarządzany w ten sposób, że wszystko co ważne jest w rękach Nomenklatury, która nic nie umie poza grami koteryjnymi, jest leniwa i lubi się satrapić – taki kraj popada w nic-nie-znaczenie i w nieuchronną zapaść. Objawy satrapii i jednocześnie objawy zapaści są coraz jaskrawsze, coraz bardziej uwierają – ale od czego są media: tu najważniejszy jest smoleńsk-antysmoleńsk i demokracja-antydemokracja. Pojmowane w taki sposób, że może czasem są potknięcia, ale perspektywa wymiany kadrowej to czarna rozpacz.

 

Pojęcie Demokracji (podobnie jak Wolnego Rynku, Samorządności, Obywatelstwa, Wolności i Swobód, Praw Człowieka) – staje się coraz bardziej wypróżnioną z treści wydmuszką, w kolorze dziś akurat modnym, żeby się podobało jak najliczniejszym. Jeśli wolne wybory prowadzą do tego, że może wygrać jakaś zmora (a kto to jest zmora, wytłumaczymy durnej ludności) – to może trzeba trochę tę demokrację podrasować, żeby zmora nie straszyła?

 

Dla mnie demokracja polska staje się coraz bardziej podejrzana. Gdzieś w komentarzu zapowiedziałem dłuższą notkę, w której wypunktuję:

 

1.       Konstytucja - ustawia Państwo przeciw Obywatelom (alienacja?)

2.       Patrymonializm - obyczajowo sprzeczny z demokracją, ale za to dominujący

3.       Nomenklatura - domeną establishmentowej gry politycznej, a nie obywatelską

4.       Samorząd - wyklucza obywatelskie wspólnoty prymarne, a nie wspiera ich

5.       Swoboda inicjatyw publicznych przedsiębiorczości gospodarczej i społecznej – iluzoryczna

6.       Prawa człowieka - tylko wtedy, kiedy on sam o nie zadba wielkim kosztem

 

Powyższe 6 punktów składa się na ustrój „obowiązujący” w Rzeczpospolitej.

 

To nie jest dobry ustrój.

 

 





 

 

Kontakty

Publications

Dorzeźbianie demokracji

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz