Dobieramy się do Kulczyka?

2015-03-16 12:26

 

Dr Jan Kulczyk budzi emocje. Szczególnie na tle sposobów, których używał, by osiągnąć pozycję ekonomiczną i polityczną, jaką dziś zajmuje.

Jestem po lekturze notki blogera Rosemann’a, TUTAJ. I chcę zabrać w tej sprawie głos. Dodam, że mimo zobowiązań służbowych nie uczestniczyłem w spotkaniu z tym przedsiębiorcą, znajdując jakis pretekst, ale też otwarcie mówiąc o rzeczywistej przyczynie.

Jan Kulczyk otwiera (obecnie) długą listę osób, które przenoszą wprost do dzisiejszej rzeczywistości rozwiązania ustrojowe ubiegłej epoki politycznej, tej sprzed Okrągłego Stołu. Nie mam mu tego za złe, a jeśli trzeba będzie, powtórzę to po stokroć. Mało jest bowiem ludzi, którzy z powodów pryncypialnych odstąpiliby od wykorzystania okazji osiągnięcia własnych (a może korporacyjnych) sukcesów kosztem dobra wspólnego, jeśli taką okazję stwarzają non-stop ludzie tzw. władzy odpowiedzialni za strzeżenie i właściwe wykorzystanie owego publicznego dobra.

Z większej lub mniejszej odległości, niekiedy wyłącznie poprzez media, obserwowałem biznesowe kariery takich ludzi jak Roman Kluska, Jan Kulczyk, Aleksander Guzowaty, Aleksander Gawronik, Zygmunt Solorz, Zbigniew Niemczycki, Tadeusz Rydzyk, Marek Profus, Jerzy Urban, Mariusz Świtalski, Ryszard Krauze, Czesław Ptak. Kilkudziesięcioro innych, większych i mniejszych. Są w tym gronie tacy, którzy zawdzięczają swój sukces łutowi szczęścia, dobremu patentowi, obrotności salonowej, sprawności menedżerskiej, koneksjom politycznym, bandyckim praktykom, szemranym „dilom”.

Jeszcze raz podkreślam: to jest wyłącznie kwestia sumienia, jak bardzo mega-biznes posunie się w przenoszeniu dobra publicznego na swoje własne dobra. W konkwiście. A za sumienie, takie czy inne, nie przewiduje się paragrafów (chociaż...), podobnie jak za jego zupełny brak.

Co innego, kiedy sięgamy do trzewi ustroju gospodarczego. Niejeden raz pisałem o Pentagramie: mega-biznes + mega-służby +mega-politycy + mega-media + mega-gangi. Dziś, w dobie rosnących w siłę ruchów typu Niepokonani, Zmieleni, Oburzeni, w dobie mnożących się takich programów i publikacji jak „Państwo w państwie” czy „Sprawa dla reprtera” – tylko apologeci Transformacji powiedzą, że Pentagram to abstrakcyjna, bzdurna i szkodliwa idee fix.

W Polsce ostatniego ćwierćwiecza nie upilnowano, nie ustrzeżono przed patologiami takich obszarów jak prywatyzacja, partnerstwo publiczno-prywatne, przetargi, parabudżety, parabanki-pożyczkodajnie, a nawet dystrybucja funduszy wsparcia (np. unijnych). U początków III RP mieliśmy aferę FOZZ, dziś do wyjaśnienia jest sprawa Polskich Inwestycji Rozwojowych (chyba że ktoś wierzy, że wymiana Mariusza Grendowicza na kogoś innego zamiecie temat pod dywan). Między obiema mega-aferami – dziesiątki afer ogromnych, setki mniejszych, dziesiątki tysięcy tych „drobnych”. Każda z tych afer – to niezdolność Państwa do upilnowania Nomenklatury, obsadzającej urzędy, służby, organy, niezdolność do zablokowania pazerności i sobiepaństwa urzędników i funkcjonariuszy oraz rwaczy dojutrkowych, ich samych niezdolność do umiaru, do działania w harmonii z dobrem publicznym. W tym sensie III RP okazała się państwem bezsilnym, a nawet bezideowym. Kasa, misiu, kasa...

W dzisiejszym zbiurokratyzowanym i skomercjalizowany świecie – to odrębny temat – o ustroju gospodarczym poszczególnych krajów decydują bonzowie polityczni i biznesowi. Pozostali mogą co najwyżej reagować: rejwachem, emigracją w szarość, przyłączeniem się do praktyk nieuczciwych.

Jan Kulczyk pełni w historii gospodarczej Polski, w kształtowaniu ustroju gospodarczego – rolę szczególną. Jest z wykształcenia prawnikiem i ekonomistą. Doktoryzował się z prawa międzynarodowego. Rozumie niuanse kulturowe i społeczne, podwieszone pod sformułowania konstytucyjno-prawne.

Jest sierpień 1984 (cytuję artykuł Piotra Lisiewicza, https://wiadomosci.onet.pl/prasa/chochla-doktora-kulczyka/y8qev ). Magazyn „Inter-Polcom”, pismo izby zrzeszającej firmy polonijne, prezentuje sylwetki ojca i syna – Henryka i Jana Kulczyków. „Obaj – ojciec i syn – sa nieprzejednanymi wrogami tych wszystkich, którzy przyszli do ruchu jedynie po to, by wykorzystując go jako tarczę robić szybko i bez skrupułów wielkie pieniądze” – pisze miesięcznik, informując, że Jan Kulczyk „uznaje, podobnie jak ojciec, tylko tzw. uczciwy biznes”.

Wolę jadać łyżką przez całe życie aniżeli chochlą przez cały tydzień – mówi młody Kulczyk i pryncypialnie potępia tych, którzy chcą się szybko dorobić: „Ludzi, o których cały czas mówimy, Kościół nie naprawi, resocjalizować ich się nie da. Chodziłoby więc o to, aby przepisy prawa, finansowe zwłaszcza, nie zostawiały furtek umożliwiających bezkarne działanie niebieskim ptakom, którzy, nie ma co ukrywać, ciągną jak ćmy do światła zawsze i wszędzie tam, gdzie są pieniądze. Jeśli im się zamknie te furtki, jesli przepisy dla wszystkich będą mieć jednakową interpretację, preferującą uczciwość i rzetelność, to, zapewniam pana, amatorzy słodkich jabłek zrywanych cudzymi rękami nie we własnym ogródku szybko opuszczą nasz ruch”.

„Prawo musi doprowadzić do takiej sytuacji – co Jan Kulczyk podkreśla ze szczególnym naciskiem – w której uczciwość będzie się opłacać”.

Nie mam wątpliwości, że dr Jan Kulczyk z czystym sumieniem powtórzy tamte słowa dziś, po trzydziestu latach. Jeśli robił coś w tym czasie niezgodnie z literą prawa – nic nam o tym nie wiadomo. A że sumienie ma rozciągliwe – powtarzam, to nie jest karalne, a i ostracyzmu czy anatemy trudno oczekiwać.

Cóż: długa jest lista urzędników, funkcjonariuszy i rozmaitych decydentów różnego szczebla, którzy do tego stopnia podziwiali, szanowali, uważali za wzorową działalnośc biznesową Jana Kulczyka – że gotowi byli ją wesprzeć siłami powierzonymi im w rozmaitych wyborach czy mianowaniach. Nie ma wzoru matematycznego regulującego sympatie i antypatie urzędnicze, tym bardziej nie ma takich przepisów, choć pozorów regulacji prawnych jest niemało. Może warto wniknąć w „międzywiersze” dawnej książki matematyka Tomasza Szapiro (dziś rektora SGH), pt. „Co decyduje o decyzji”. Kilka pouczających i fajnych cytatów z tej książki - TUTAJ.