Chruszczow pilnie poszukiwany

2011-10-14 07:50

 

Stalinizm to był taki model państwa, w którym wszyscy dążyli do tego, żeby czuć się bezpiecznie, a nikt tego nie osiągał, przy czym każdy ze starających się o swoje bezpieczeństwo chcąc nie chcąc zagrażał innym. Stalinowskie państwo nie stało obok Ludności (mirnogo naroda): każdy grażdanin był trybikiem w państwie radzieckim, nie było czegoś takiego jak „moja chata z kraja”. Każdy miał jakieś państwowe zadania do wykonania, a jak nie miał – to dostawał. Najpierw baty, potem zadanie.

 

Szarego człowieka mógł dopaść urzędnik, sekretarz, komisarz, milicjant, tajniak. Ale każdy z tych dopadających miał też długą listę takich, którzy mogli go dopaść, a na tej liście byli też zwykli szaracy! Ostatecznie nawet Stalin bał się swoich własnych zauszników, pochlebców i pomagierów. Tyle że Stalin sam sobie winien, bo to on firmował cały ten nieludzki paradoks.

 

W porównaniu ze stalinizmem polskie państwo dalece odstaje od niedoścignionego modelu. Nie, nie piszę o nahajkach, donosicielstwie i łagrach. Państwo polskie, urzeczone własną legendą o swojej demokratyczności, nie dopuszcza nahajki, donosicielstwa(?) czy łagru. Ma instrumenty dużo subtelniejsze.

 

A mimo to co do jakości niewielkie widzę różnice. Polskie państwo chce jak najwięcej wiedzieć o pojedynczym człowieku, jego zajęciach, dochodach, związkach, wspólnotach, planach, przeszłości. Polskie państwo chce z człowieka uczynić posłusznego dostarczyciela i wiernego wyznawcę. Zamiast łagru – na opornych ma odrzucenie i wykluczenie. To gorsze nisz łagr, bo nie gwarantuje się wykluczonemu nic, poza pozorami, za którymi goniąc traci on resztki sił witalnych.

 

Jednym z głównych obowiązków człowieka poddanego polskiemu państwu jest „być zadowolonym”. Kiedy deklarujemy zadowolenie – to jest dobrze, a kiedy marudzimy – padają pytania, co konkretnie uwiera. Nie, nieprawda – pada potem komentarz – mylisz się, twoje niezadowolenie jest zatem nieuzasadnione. Zatem jesteś zadowolony, tylko wydaje ci się, że jesteś niezadowolony. Za karę, jako malkontent i kontestator, zostaniesz dla higieny odsunięty, pozbawiony, nie dopuszczony – aż pojmiesz swoją pomyłkę, oczywistą pomyłkę, rozumiemy się?

 

Czyż nie tak wykuwało się zadowolenie w stalinowskim Kraju Rad?

 

Powiem ci, szaraku, co masz robić, aby być zadowolonym. Zarabiasz mało albo nie masz pracy w ogóle? Myśl pozytywnie, bądź asertywny, wybierz przyszłość, inwestuj w siebie. Skończ jakieś kursy albo studia, zmień wygląd na „zadowolony”, bywaj tam, gdzie bywać należy, przeprowadź się tam, gdzie większe są szanse. Wydałeś wszystkie oszczędności i jeszcze trochę pożyczyłeś? No, to już masz prawie sukces. Co, nie masz? I czujesz, że odciąłeś sobie korzenie, porzuciwszy stare, niedobre życie? Oooo, szkoda. Ale przecież nikt ci nie gwarantował sukcesu, tu jest rynek, trzeba walczyć, a nie zniechęcać się. Nie masz za co żyć, bo wszystko zainwestowałeś w siebie? To tym bardziej walcz, bo co ci innego zostało?

 

Podobno Włodzimierz Sokorski, kiedy przestał być szefem Radiokomitetu, utraciwszy wszelkie przywileje i możliwości (bo jako skromny naczelny jakiegoś pisma nie był zbyt uposażony) – zaczął jeździć tramwajami, kupować w sklepach, czekać w kolejkach, upraszać się w urzędach o drobiazgi. Zaczął żyć szarym PRL-owskim życiem. I po kolejnym drobnym niepowodzeniu, zmożony uciążliwością codzienną, odezwał się do kogoś znajomego, szaraka: jak wy mogliście w takich warunkach funkcjonować tyle lat!?!

 

Podaję ten przykład, abyśmy zrozumieli fanaberię Losu: to nie „oddolni szaracy” przewrócą to państwo ludzi wciąż zadowolonych, chociaż bardzo by chcieli. Państwo transformacyjno-modernizacyjne rozpirzą w drobny mak ci, których poza nawias, ku szarości, wypluje oszczędzająca na wszystkim państwowa machina. Setki firm windykacyjnych i komorników, setki firm wydrwigroszowych, tysiące akwizytorów rozmaitego mgławicowego badziewia. Tysiące kontrolerów. Tysiące drobnych urzędników wpasowanych w jakieś stołki nikomu niepotrzebne, za to po znajomości. Szemrani geszefciarze udający salonowy lobbing.

 

Całe to towarzystwo zaczyna się bać, ale też boją się ci, którym na polecenie „z góry” przyjdzie zwalniać swoich własnych protegowanych, zamykać „swoim” drogi do wygranych w cuglach konkursów i przetargów. Nie ma pieniążków, nie ma miejsca na kręcenie lodów i kumoterstwo. Rozsypie się to wszystko pośród swarów „między swemi”.

 

A na szczeblach najwyższych szlag trafi kogoś kluczowego. Nie chodzi o jego śmierć, wystarczy jakiś blamaż mordujący go jako „ukochanego, wszechwładnego przywódcę”. Wtedy jego doniedawny druh stanie przed ludźmi i wygłosi referat w stylu Chruszczowa. A może coś wstawi na blogu. Właściwie wystarczy twitter, mamy wszak XXI wiek! Puści się jakąś rybkę, resztę załatwią dziennikarskie sępy.

 

Oczywiście, to będzie zwykła żaba a nie żadna tam rewolucja. Uświadomi ludziom, o co chodzi. Wyzwoli kolejną porcję energii do organizowania się przeciw systemowi, przeciw porządkowi konstytucyjnemu czy jak mu tam. I dopiero wtedy zaczną wyrastać prawdziwi „oddolni”, najpierw w formule palikotnej, na koniec w postaci poważnego ruchu zmiatającego cały porządek zwany III RP i tak troskliwie pielęgnowany przez swoich założycieli oraz wszystkich, co chcieliby się ogrzać.

 

Myślicie, że mnie nawiedziło?

 

Oto wczoraj Pan Prezydent powiedział, jak to ma w zwyczaju.

 

Brzmiało to mniej-więcej tak: rządy fachowców powołuje się na czas kryzysów i sytuacji podbramkowych, teraz nie ma takiej potrzeby, jest inna, dobra, rządotwórcza większość.

 

Ileż w tym treści!

 

Ja na przykład usłyszałem w tej wypowiedzi:

1.      Akurat u nas nie ma teraz ani kryzysu, ani sytuacji podbramkowej;

2.      Zatem nie ma potrzeby, by w rządzie byli fachowcy;

3.      Za to rząd musi być pochodną większości (czytaj: ma być polityczny);

 

Kontekstem wypowiedzi Prezydenta było zgłoszenie Palikota, że chętnie wskaże i poprze fachowców spoza jego ugrupowania. Ale w tle - ostra walka o władzę w ugrupowaniu firmującym Modernizację. Politycy mówią do "swoich drużyn", choć udają, że mówią do dziennikarzy.

 

Przeżyłem kilka epokowych polskich wyładowań-rozładowań. Zawsze tak było tuż przed aktem strzelistym, niekontrolowanym przez kogokolwiek.

 

 

UWAGA:

Powyższe uwagi nie stanowią deklaracji politycznej. Wskazują tylko na to, jak skonstruowana jest nasza rzeczywistość i na sposób myślenia (ew. lapsusy) Głowy Państwa.

Kontakty

Publications

Chruszczow pilnie poszukiwany

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz