A gdzie brawa?

2011-10-20 07:46

Jak dzieci, daliśmy się i dajemy wkręcić w gigantyczną grę pozorów. Zamiast, mając świeżo w pamięci konkretne obietnice, tupać, gwizdać i buczeć domagając się ich wypełniania – klaszczemy po kolejnych ekwilibrystycznych wygibasach, z lubością sprawozdawanych, a nawet prowokowanych przez mediastów. Oto ich skrócona lista:

 

1.      Wewnętrzne napięcia kadrowe w PO (aktualnie ponoć na linii Schetyna-Tusk);

2.      Wewnętrzne napięcia kadrowe w PiS (aktualnie ponoć na linii Ziobro-Kurski-Kaczyński);

3.      Wewnętrzne napięcia kadrowe w SLD (aktualnie ponoć na linii Miller-Kalisz);

4.      Prestigitatorstwo iluzjonisty Palikota (podbieranie posłów, wojenki wizerunkowe );

5.      Obrona PSL przed zmarginalizowaniem;

6.      Wojna Prezydenta z wizerunkiem żyrandolowca;

7.      Udawanki oburzeniowe w wykonaniu zblazowanej młodzieży;

8.      Sensacyjki kryminalne (np. najazd celników na urodziny połączone z pokerem);

9.      Plotki o celebrytach i tzw. byłych, którzy nie mogą jakoś przejść na emeryturę;

10.  Nieśmiertelne rozgrywki zwane sportowymi, z „drukowaniem” wyników w tle;

11.  Sukcesy kultury masowej w tresowaniu następnego stłumionego pokolenia;

 

Na okrasę mamy ciekawostki ze świata: płeć dziecka Sarkozy’ego, demokracja po rosyjsku, okupacja Wall-Street, oburzenia europejskie, niedola Julii Tymoszenko, euro-waluta, euro-mistrzostwa, euro-unia w destabilizacji.

 

Szanowni!

 

Mam jasność, że polskie igrzyska pt. wybory parlamentarne niczego nie zmieniły (bo i jak mogły), za to stały się pretekstem do WIELKIEJ FALI NIC-NIE-ROBIENIA, już ostatniej przed dużym przegrupowaniem politycznym.

 

Nic-nie-robienie polega na zastosowaniu technik taczkowych (stary dowcip: mnóstwo ludzi biega po budowie z pustymi taczkami, a któryś z nich zapytany dyszy w odpowiedzi: taki zapieprz mamy, że nie ma kiedy taczek załadować). Serwisy pękają od setek notatek na dobę, a wszystkie są zasłoną na to, że sprawy poważne i dla nas istotne – leżą coraz bardziej zakurzone. Ewentualnie są przekładane w inne miejsce, gdzie poleżą jak leżały przedtem.

 

Zapowiadane przeze mnie duże przegrupowanie polityczne oznacza jedno:

 

1.      W pierwszej fali podniosą głos „przedsiębiorcy”, którym kończy się rezerwa rwactwa dojutrkowego: windykatorzy, kontrolerzy, geszefciarze, pieczeniarze, akwizytorzy „na procencie” zaczynają odczuwać malejące zyski, bo nie ma z kogo już skubać zaskórniaków, nie ma komu odbierać resztek majątku. Zaczną najpierw wobec nieszczęśników (osób i firemek) zachowywać się jak łupieżcy i bandyci (co już dawno jest powszechną praktyką, ale dopiero wchodzi w intensywną masowość), a następnie zaczną domagać się „ochrony i opieki” od Państwa dla swojej przedsiębiorczości, bo przecież mają na utrzymaniu rodziny i tworzą miejsca pracy oraz płacą podatki…;

2.      W drugiej fali nastąpi oddolny, samorządny spazm Przedsiębiorców właściwych, czyli Kreatorów, którzy muszą coś uczynić, jeśli chcą dalej funkcjonować gdzieś w pobliżu normalności: warunki działania biznesu, społecznikostwa i twórczości artystycznej definiowane są przez monopol Państwa i „zaprzyjaźnionych” z Nomenklaturą monopoli „prywatnych”, a także przez „rynek”, na którym pożywią się wyłącznie bezwzględni drapieżcy i gamblerzy;

3.      W trzeciej fali nastąpi wyłonienie środowisk społecznych, które obejmą rolę przywódczą w społeczeństwie, to na nich skupi się uwaga ogółu Ludności i to one będą „decydować”, co z robić z fantem w postaci zapaści gospodarczej i atawizmów politycznych (polityka stała się komercyjnym sposobem na życie, odeszła od wszelkich wartości, które ją legitymizowały społecznie, zatem obrała formułę bezpardonowej gry wszystkich ze wszystkimi o wszystko);

4.    Oczekiwanym (niekoniecznie uświadomionym) finałem tego procesu (odbędzie się on niechybnie podczas tej kadencji, ale niejako bez jej wpływu) będzie ponowne zespolenie dwóch światów: świata oderwanych od rzeczywistości gier Państwa i Nomenklatury ponad głowami, poza plecami tzw. elektoratu-publiczności, na koszt Ludności i kreatywnej przedsiębiorczości, z wykorzystaniem zastrzyków dotacyjnych z Europy – oraz świata naturalnej żywotności ekonomicznej, rugowanej poza normalność, poza szanse jakiegokolwiek dostatku, choćby pozornego;

5.    Zespolenie (zapewne w dramatycznych okolicznościach) nie będzie oznaczało rozwiązania problemów, choć tak będzie odczuwane: proces przywracania normalności (oby skuteczny) będzie trwał ładnych kilka lat. Jeśli się nie powiedzie – powstanie nowe rozdanie starego, i proces będzie powtórzony, najpierw wyczekawszy zapłonu;

 

Na razie ani morderca zatrudniony w charakterze szefa więzienia, ani samopodpalający się nieszczęśnik, ani inne spektakularne zdarzenie nie uruchamia powyższego procesu, ale bomba społeczna jest już uzbrojona. W dawnych czasach wystarczyłaby fala strajków, ale w czasach, kiedy 20% siły roboczej pozostaje poza zatrudnieniem etatowym, a duża, choć nieznana bliżej część społeczeństwa pozostaje w nędzy – tylko wtórny analfabetyzm obywatelski (największe osiągnięcie Transformacji) trzyma nas w zaledwie pół-gotowości.

 

Tymczasem zaś – widowisko. Tylko nikt braw nie bije, bo każdemu ugrupowaniu ubyło stołków, jakimi może obłaskawiać żelazny elektorat. A publiczność na razie popadła w obywatelską drzemkę. Wybory ją znużyły…

 

 

PS:

Dziś przekaziory wykryły geszefciarską aferę: szemrane fundacje i inne podmioty podpisują lipne umowy z niepełnosprawnymi, po czym skubią forsę z PFRON, połowę kasując dla siebie. Typowi wydrwigrosze.  Wiadomo: będzie kontrola, utnie się „przedsiębiorczość” w tym miejscu. Patrz: powyżej, przegrupowania polityczne, pkt 1.

 
 
 

Kontakty

Publications

A gdzie brawa?

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz