A kiedy przeczytałes ostatnią książkę?

2010-02-20 22:58

 

OSTATNIA KSIĄŻKA, TO KIEDY, HĘ?

/w domu inteligenta podstawowym meblem, zajmującym niekiedy więcej miejsca niż cokolwiek innego, jest biblioteczka. Przynajmniej za mojej pamięci tak było/

 

Ordynacka – to klub inteligencji. Cokolwiek można powiedzieć o ludziach z tej firmy, to nie można im odmówić ich życiorysu, który obejmuje zarówno ładnych parę egzaminów zaliczanych podczas sesji semestralnych, kilka poważnych książek rocznie zaliczanych w cyklu „rozdział na tydzień”, a na dodatek obywatelskie zajmowanie się sprawami publicznymi w przerwach pomiędzy nauką (niekiedy odwrotnie: zajmowanie się nauką w przerwach między przedsięwzięciami społecznikowskimi).

Co prawda, znakomita większość ludzi z Ordynackiej przeszła długą i żmudną drogę ewolucji osobistej, społecznikostwo zastępując zawodowym urzędowaniem, edukację zaś – kolekcjonowaniem raportów eksperckich, ale nadal mają się oni za elitę, ludzi wykształconych, awangardę społeczną, osoby godne stanowisk i honorów, a przede wszystkim za tę warstwę społeczną, która upoważniona jest do światłego decydowania o losach innych, co nierzadko przenosi się u nich z nawy publicznej do sfery osobistej, czyli na kontakty z rodziną, kolegami i innymi ludźmi pozostającymi w bezpośrednim zasięgu.

Ustawiając się w roli Demiurgów ludzie z Ordynackiej widzą w sobie tę Światłość, która ich samych może onieśmiela, ale też osłabia intelektualny opór rządzonych, którym ręce opadają na widok aż tak bezceremonialnego samozadowolenia z własnej elokwencji. Rządzony bowiem ma to do siebie, że kiedy widzi intelektualny tupet swojego szefa czy innego luminarza, to nabiera wątpliwości co do własnych racji, nawet jeśli jeszcze przed chwilą był ich pewien jak nigdy. Popada w Syndrom Własnego Poglądu: jest to taka jednostka chorobowa, w wyniku której człowiek ma dwa różne rodzaje poglądów:

-                           poglądy własne, do których doszedł własnym przemysłem, rozumie je jako wynik autorskiego procesu intelektualnego i doświadczeń;

-                           poglądy, z którymi się zgadza, które akurat nie są jego poglądami, ale jawią się jako słuszniejsze, choć może na pierwszy rzut oka wydają się banalne, może nawet idiotyczne;

Przemożna siła tych drugich poglądów powoduje, że poglądy własne są usuwane w cień, maskowane z zażenowaniem, pokrywane lukrem poparcia dla tych drugich poglądów, z którymi wypada się zgadzać i tym chętniej się zgadzamy.

No, właśnie. Ordynacka pełna jest ludzi Jaśnie Oświeconych, mających poglądy słuszne z urzędu, choć nie poparte jakąś szczególną lekturą, a tym bardziej nielimitowaną dyskusją, uczciwą intelektualnie fermentacją mózgową. Pełna jest też osób dysponujących własnymi poglądami, ale przeżywających Syndrom Własnego Poglądu, a przede wszystkim pełna jest Poszukiwaczy Jakiegokolwiek Poglądu, których cały spryt sprowadza się do uruchomienia wewnętrznego kompasu, mającego ich bezpiecznie i z sukcesem przeprowadzić pośród meandrów i zakoli układów organizacyjnych, aby na koniec być blisko rozdawaczy.

Inteligencja ludzi z Ordynackiej nie podlega weryfikacji, jest wielka, przodująca i rozległa przez sam fakt jej nazwania, że ona jest. Nikt jej nie sprawdza, bo wobec niektórych nie wypada, wobec innych umownie nie ma potrzeby, a wobec pozostałych – strach. Powiada się: inteligencja, jaka jest, każdy widzi. Wtedy ci, co nie widzą, krępują się o tym poinformować szersze grono, bo nie chcą uchodzić za ślepych, choć są okularnikami, jak na inteligentów przystało. I tak telepie się ten inteligencki kontredans na kwadratowych kołach, Ordynacka samopotwierdza się na kolejnych spędach kierowniczych lub okolicznościowych, nasyca się własną światłością i potęgą własnej Racji, głuszy swoim tupetem wszelkie wątpliwości, zanim zrodzą się w dociekliwych, bardziej wytrenowanych umysłach.

I tylko czasem – zawsze po ciężkim piwie – kiedy czyjaś Mądrość i Jasność oraz Oświeconość przestaje być znośna, uwiera nawet najdalsze zakątki poczucia rytmu, rozwala wszelkie wyobrażenia o proporcjach - wtedy ktoś wolno, ze wstrętem i z tym straceńczym zdecydowaniem zapyta takiego mądralę: ty, inteligencie za dychę, a ostatnio to kiedy przeczytałeś jakąś książkę, hę?

Kiedyś mój kolega za takie pytanie dostał zwyczajnie w mordę. Od inteligenta.