Termopile świtem bladym

2010-09-17 04:35

 

Nie sądzę, aby w ciągu ostatnich 2-3-ch miesięcy aż tyle mi przybyło rozumu, żebym musiał pisać od nowa o tym, co sobie wyobrażam w sprawie smoleńsko-krzyżowej.

 

W polskiej polityce mamy ostatnio najwyraźniej do czynienia z konfrontacją pomiędzy tymi, którzy reprezentują zadowolony z siebie i z przemian „elektorat modernizacyjny” oraz tymi, którzy jakimś sposobem reprezentują mimowolne ofiary owych przemian, które to przemiany w wielu miejscach pozostawiły jedynie zgliszcza, a między nimi pogorzelców, powodzian, bezdomnych, wykluczonych, marniejących z dnia na dzień.

 

Smoleńsk i Krzyż jedynie wyostrzają kontrasty, są ich znakomitym „rzutem politycznym”.

 

Zadawałem pytania w dwóch tekstach: To nie musi być prawda, oraz Ostatnie słowo w sprawie (zwracam uwagę na daty tych notek).

 

Przewidywałem ruchy Jarosława Kaczyńskiego w kilku tekstach, chyba najtrafniej w notce Stan ponad stany, ewentualnie Układ.

 

O specyficznym rycie totalitarnym polskiej nawy politycznej pisałem też wielokrotnie, choćby w notce Mega-neo-totalitaryzm.

 

Kiedy zatem widzę wczoraj od rana do nocy, jak drzemiące Termopile dają się śmiesznie podejść, a poniewczasie organizują ruchawkę – robi się smutno. Przecież to nie ja powinienem wymyślać scenariusze i „pod nie” przygotowywać działania…

 

Rozkraczyliśmy polską politykę między MY i ONI według najgorszego z możliwych kryterium, ustawiamy się na jakichś wydumanych biegunach – a to co ważne samo się cichcem przemyka obok Krzyża. na przykład to co się z samorządnością wiąże.

 

 

 

Kontakty

Publications

Termopile świtem bladym

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz