Żydokwestia

2018-02-22 17:43

 

Przyznam się Szanownym do niemocy. Związanej z drobną sprawą, która urosła do nie-wiadomo-jakiego-problemu.

Wzięli się fachowcy za obronę dobrego imienia Polski i Polaków. Zaczynając od oczywistości, że Ostateczne Rozwiązanie Kwestii Żydowskiej to pomysł rodem hitlerowski i tam zosał przeistoczony w projekt, a robotę rozsiano pomiędzy hunwejbinów, urzędników i „placówki specjalne”.

Wszystko to racja. I nie zmienia to takiej osobliwości w kulturach „białych”, że ilekroć pada słowo „żyd” – czujemy się w obowiązku „wytłumaczyć nasz sposób myślenia”. Jakiś cywilizacyjny kompleks.

Nie mniej niż połowa Polaków „niebieskookich” używa słowa „żyd” z domieszką emocji i zakłopotania zarazem – kiedy tylko odrośnie od przedszkola. A przecież mało jest krain w Europie, gdzie Żydzi byli tak liczni i różnorodni, jak w przedwojennej Polsce. Było ich tu miliony i oczywiste, że – tak jak Ukraińcom, Białorusinom, Litwinom, Cyganom – i tak jak rodakom – spuszczaliśmy niektórym łomot, a z innymi konie kradliśmy. Nie narodowość czy wiara były problemem, choć takich przezwisk tez się używało.

Poczym przjechały – nieproszone – „fryce” i to, co dotąd było zwykłym sąsiedzkim układaniem sobie codzienności (sercem i pięścią) – okazało się „polityczne”. Nagle żydofilia i żydofobia stały się w ogóle problemem, choć wcześniej były jedynie kłótniami i przyjaźniami, sympatiami i „kosami”.

Przeszła wojna, Żydów jakby mniej, Polaków też ubyło. Holokaust jednoznacznie pozostał w pamięci powszechnej jako projekt hitlerowski. Znano – i nie chwalono się nimi – wojenne przypadki załatwiania spraw sąsiedzkich metodami „politycznymi”: tu szmalcownictwo, tu ukrywanie z narażeniem wszystkiego, tu zawistne donosicielstwo. Nie ma nacji, która wyszła z wojny czysta kryształowo, nawet Żydzi sami sobie mogą wiele zarzucić.

I kiedy przejęzyczenia „zachodnie” zaczęły Polaków drażnić – to „zachodnicy” zaczęli „polaczkom” grać na nerwach. No, to my się spieniaczyliśmy. Ustawowe wymuszanie szacunku i poprawności – to rzecz mało poważna, a że Polacy to znani przerysowywacze – to Europa ma używanie.

I doigraliśmy się. Zagrywka Państwa Izrael jest czytelna i nie budzi wątpliwości. Moja zaś niemoc  polega na tym, że nie umiem nazwać powodu, dla którego podniesiono temat do rangi „pytania globalnego”. Szmalec? Szantaż? Geopolityka? Wybory do Knesetu?

Tego właśnie nie wiem i to mnie gryzie. Bo cokolwiek teraz RP zrobi – wyjdzie, że tyłek zawsze z tylu, teraz dodatkowo goły.

Niemam ochoty się tym kłopotać – ale chyba spróbuję i kiedyś dam znać, co wymyśliłem