Жар-птица, ptak ognisty

2018-06-14 06:11

 

Wczoraj różnymi sztuczkami bardzo starałem się odczarować „zajęczego słupka” jaki nas dotknął w związku z nadchodzącym referendum prezydenckim, na przykład przytoczyłem fragmenty exposé najnowszego Premiera Włoch, Giuseppe Conte, w którym raczył on wyrażać poglądy i zamierzenia niemal takie, jak te z doświadczeń międzywojennych PPS, choć „zmodernizowane” (minimalny dochód gwarantowany).

Nie udało się, publika jest odporna na wszelkie próby odczarowania nas z owego zajęczego słupka, i choćby nas miał rozjechać walec Historii (też o tym pisałem przy okazji Singapuru) – to wolimy pyszczyć w sprawie błahej, niż zająć się sprawami poważnymi.

Jeden z „moich” komentatorów, widząc sprawy z dalekiego kraju, zauważył, że wspomniane przez Conte’ego rosyjskie „społeczeństwo obywatelskie – to taki Ptak Ognisty z ichnich  bajek ludowych.  Niby się obśmiałem, ale po chwili…

Rzeczywistość rosyjska (mowa o tych ponad 100 etnosach objętych rosyjską państwowością) – to rzeczywistość PIONIERSKA. Czytelnik wybaczy chwile „teoryzmów”. Wiem coś o tym z praktyki, byłem w Rosji wszędzie, podobnie jak w innych krajach b. ZSRR. Turystycznie, za swoje, czasem naukowo – dodam z ostrożności procesowej.

Rosja i Arabia – to dwa wielkie dziś żywioły cywilizacyjne typu pionierskiego, innego niż typ techniczny (Europa), duchowy (Chiny, Indie), wegetarny (Brazylia, Indonezja). Typ techniczny jest nastawiony na eksploatację „bliskiej zagranicy”, ale też „wewnętrzną” oraz „eko-środowiskową”. Mając do wyboru żmudne zaspokajanie potrzeb w drodze poświęcenia modernizacyjno-inwestycyjnego – skupia siły na wypatrywaniu tego co osiągają inni i przewłaszczaniu tegoż. Dodajmy, wygaszając emocje „antykremlowskie”, że dużo z tego ma też Ameryka (USA), która wynarowiła się z żywiołu europejskiego.

Żywioł pionierski rodzi zupełnie inne formuły państwowe niż np. techniczny czy duchowy. „Kreml” czy „Porta” to osobliwości państwowe oparte na kulcie przywódcy, na przywództwie „bohatera” (baatar, baghatur), na patrymonialnej opiece „władzy” nad Ludem, na satrapii wewnątrz-elitarnej.

Ptak ognisty z bajek rosyjskich – to czarodziejskie stworzenie, którego „bohater” szuka tak jak u nas szuka się świętego Graala czy kamienia filozoficznego: on rozwiąże wszystkie zagadki, a przynajmniej wesprze w codziennym trudzie.

Zatem „mój” komentator, Stary Wiarus, przyglądający się wszystkiemu z antypodów, chytrze zauważa, że Giuseppe Conte chce poprzez ulgi w sankcjach wobec Rosji ulżyć nie tyle „społeczeństwu obywatelskiemu” Rosji (nazywając je celnie „żar-ptakiem”), ile wskazać na bezsens podchodów rosyjsko-europejskich pod dyktando amerykańskie.

Tu możemy spokojnie przenieść się w obszar debaty referendalnej na temat przyszłej redakcji Konstytucji.

Polska inteligencja bowiem również ma coś wspólnego ze stworzeniem nazwanym „жар-птица”, tyle że to ona, inteligencja chce występować w tej właśnie roli. Wyrazicielem tego pragnienia są takie tuzy jak Adam Michnik, Sławomir Sierakowski, Stefan Bratkowski, kilka osób zacnych, ale już nieżyjących (Józef Tischner, Wojciech Młynarski). Ustawianie się w roli „nad-oświeconej” nie jest niczym zdrożnym choć niekiedy prowadzi do sytuacji kosmicznie komicznych. Na przykład uświęca się wypowiedzi (cytaty) osób wybitnie niedouczonych (choćby Józefa Piłsudskiego), podając je jako prawdy objawione, bez krytycznego ogarnięcia tła samej wypowiedzi i w ogóle cytowanej „sylwetki”.

Takie pragnienie polskiej inteligencji (dajmy szansę niektórym: nie całej) – to wyraz jej „pionierskości”, ciągotek carskich, nie mających nic wspólnego z arystotelesową „arystokracją”, tym bardziej z „politeją”, ale raczej z carską „anty-tezą” w postaci „bojarów”.

Tak jak w Rosji „bojarzy” są alternatywą dla „gubernatorów”, tak w Polsce (której wciąż cywilizacyjnie jest bliżej do Moskwy niż do Paryża) alternatywą dla autorytaryzmu Decydentury jest rozwichrzona Nomenklatura „państw w państwie”, najlepiej aby stała okoniem wobec Decydentury, czyli żądała upoważnień i zarazem immunitetów, ale odmawiała posłuszeństwa. Odwrotność Powiernictwa, ot-co.

Krócej i dosadniej: pytam Prezydenta – patrząc na 15-punktowy referat – „kto ci to chłopie napisał”. Nie wnikam w szczegóły, bo nie widzę, by ktoś chciał rozliczyć kogokolwiek za to, że od czasu wprowadzenia obowiązującej wciąż Konstytucji nikt nie raczył zająć się wdrożeniem art. 20 (społeczna gospodarka rynkowa), co dla mnie oznacza Trybunał Stanu dla tuzów politycznych tego okresu, za to widzę, że najlepiej się ma art. 104 (poseł nie jest związany instrukcjami wyborców). Bo widzę, że samorządem wciąż nazywa się administrację lokalną, a nie podmiotowe wspólnoty obywatelskie, np. sąsiedzkie czy środowiskowe.

Wciąż też widzę, Prezydencie, że nikomu nie przeszkadza chytra zmiana w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym (wprowadzona pospiesznie przez B. Komorowskiego latem, już po przegranych głosowaniach 2015), która w artykule 3 pkt 6/3 stanowi:

„Trybunał na wniosek Marszałka Sejmu rozstrzyga w sprawie stwierdzenia przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej, gdy Prezydent nie jest w stanie zawiadomić Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Trybunał powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej”.

Pan – Prezydencie – nadal wierzy, że ten punkt będzie wiecznie martwy…?