ZAUFANIE (nie) DO WŁADZY, (nie) DO PAŃSTWA

2010-11-26 18:02

 

Otwartym tekstem

 

Skoro nie słuchacie, to będę otwartym tekstem gadał. Piszę Stan ponad Stany (tutaj), piszę Stan ponad Stany (2) (o, tutaj), poprawiam jeszcze Stan ponad Stany (3) Kuchnia (to tutaj), na koniec piszę pół-otwarcie o Spisku w kuchni (tym razem tutaj) – i nie ma chętnych, by to zauważyć. Pomijam całe mnóstwo tekstów nt. TuskenKampfu czy Mega-neo-totalitaryzmu albo terroru państwowego w RP. Wrzućcie sobie te hasła w googlarkę, bo już nie mam zdrowia linkować.

 

Bo się nam wydaje, że Donaldy, Vincenty, Rychy, mordy wy moje – są głupie nieroby i leniwce. Prawda jest groźniejsza.

 

Zacznę od przykładu, który od wczoraj biega po internecie, na przykład w poniższych przykładach:

 

  1. Co miał dziś przykryć duet JJ ? - ewaryst fedorowicz: "private ...
    1. TK uznał, że ustawa o emeryturach pomostowych jest zgodna z ...
    2. Polskie Radio Gdańsk - serwis informacyjny, wiadomości: Trójmiasto ...
    3. Trybunał Konstytucyjny - emerytury pomostowe - orzeczenie - Stooq

     

 

Co tam jest tematem głównym? Ano, wypowiedź Sędziego Trybunału Konstytucyjnego:

„W uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca Andrzej Rzepliński odniósł się do dwóch spraw podniesionych przez OPZZ: do zasady ochrony praw nabytych i zaufania do państwa jako elementu państwa prawnego. Sędzia powiedział, że ani zasada praw nabytych, ani zasada zaufania do państwa jako element państwa prawnego nie mają charakteru absolutnego, jest dopuszczalne odstąpienie od nich w szczególnych sytuacjach. Jest to konstytucyjnie uzasadnione, gdyż chodzi o ochronę innego bardzo ważnego interesu społecznego”. !?!?!?!?!?!

 

Szanowni Państwo!

 

Ogłaszam: jeśli nasz kraj odmówi gospodarczego posłuszeństwa – jak stary przechodzony gruchot – na przykład 25 marca 2011 roku – to 20 marca zostanie wprowadzony w Polsce prewencyjnie jakiś rodzaj stanu wyjątkowego, pod jakimś sprowokowanym pretekstem. Jeśli jednak wszystko się zawali dopiero w wakacje – to stan ponad stany się wprowadzi na przykład na Noc Świętojańską. Ale jeśli kraj pierdyknąć ma na najbliższe święta – to stan ów się wprowadzi nawet 13 grudnia, czemu nie?

 

Najpierw: skąd mi to do głowy przyszło?

 

Ano, bo w normalnej gospodarce, w normalnym kraju Administracja „mnożnikuje” efekt działania realnej gospodarki, nasyca ją logistyką, co daje w efekcie więcej, niż byłoby bez Administracji.

 

Ano, bo w normalnej gospodarce, w normalnym kraju Infrastruktura ułatwia i usprawnia wszelką działalność, człowiek może się zająć konkretami, a nie sprawami obocznymi.

 

Ano, bo w normalnej gospodarce, w normalnym kraju Finanse tak przegrupowują i rozprowadzają zasoby finansowe, aby gospodarka rozwijała się równomiernie, harmonijnie.

 

Ano, bo w normalnej gospodarce, w normalnym kraju Polityka podejmuje takie strategiczne decyzje, aby rozkład obowiązków i korzyści, uciążliwości i zadowolenia nie powodował przepaści i nierówności, wtedy kraj staje się mieszkaniem dla wspólnoty kulturowej, cywilizacyjnej, politycznej choćby.

 

O mnożnikowaniu – czytaj w moich Rachunkach uproszczonych (tutaj).

 

Ale nasz kraj nie jest normalny: Administracja podstawia nogę gdzie tylko może, „przyuważa” obywateli i pomiata nimi, uciska i wyzyskuje, chyba że zostanie odrębnie „uhonorowana”, Infrastruktura jest, ale jakoby jej nie było, nie tylko jest niesprawna, ale coraz częściej okazuje się groźna, no, chyba że się ją skomercjalizuje, wtedy po nieludzkich cenach nieliczni maja wszystko cacy, Finanse nie zachęcają do rozwiązań dynamizujących rozwój, tylko drenują ludzkie oszczędności, przechwytują owoce ludzkiej pracy, dając jedną ręką – drugą zabierają dwa razy więcej, Polityka zajmuje się sama sobą, odkroiła sobie sytą, zieloną wyspę od reszty kraju, i tę resztę spycha w nędzę, karmiąc nędzniejące Masy papką medialną i czarusiami-lalusiami z bilboardów.

 

Te cztery obszary wymienione wyżej, zamiast z 10-ciu robić 12, 15, 19, a może 100 – robią 7. Obniżają efektywność gospodarki, zamiast ją witaminizować i dynamizować. Naród ma coraz jaśniejsze przekonanie, ze gdyby nie te cztery obszary, ludziom, społecznikom, przedsiębiorcom, rolnikom, uczonym, chorym, uczniom, samorządom żyłoby się i działało lepiej i łatwiej, niż z tymi obszarami-ciężarami!

 

Ten rozklekotany System trzyma się jeszcze kupy, bo podpierają go naiwni albo cynicznie wredni janczarowie-władycy Systemu, którzy nie wiedzą, że są następni do „cięć”, bo już wszystkie rzetelnie orające dla kraju warstwy są skutecznie „cięte”, z błogosławieństwem Trybunału Konstytucyjnego (przyklepującego niekonstytucyjne ruchy), systemu prawnego (sprzyjającego szalbierzom prywatnym i urzędowym, których stać na sądy), a także najważniejszych dla Polski podmiotów globalnych (Europa, Ameryka, Rosja).

 

Bo w Polsce od 20 lat wykrystalizował się Pentagram (czytaj tutaj): politycy, biznes, służby, mafie, media. Funkcjonuje zaś ów pentagram w prosty sposób, podsyłając swoich przedstawicieli do wszelkich możliwych kamaryli zarządzających płododajnymi dobrami: organy wybieralne różnych szczebli, fundusze, rady nadzorcze, samorządy branżowe – zawsze w takim gronie znajdzie się z jakichś powodów miejsce dla polityka, tajniaka, oligarchy, nielegała, mediasty. Zapraszam do analizy życiorysów „mieszaczy” 500 największych podmiotów w Polsce.

 

Teraz zaś o tym, co widzę razem, a nie wszystko odrębnie

 

Kiedy miał powstać POPiS, mieliśmy medialny spektakl, w wyniku którego większościowy (choć minimalny) zwycięzca wyborów nie dał się wpasować w dawno już funkcjonujący mechanizm (wcześniej dawali się wpasowywać rozmaici zarządcy kraju, niezależnie od formalnej przynależności partyjnej, jedni świadomie, inni bezwiednie, jeszcze inni z lenistwa i wygodnictwa).

 

POPiS nie wyszedł, ale na swoje nieszczęście PiS nawiedzony został przez wyrywność, chciał w kilka lat pozamiatać coś, co krzepło lat 15 najmarniej, jeśli nie liczyć pierwiosnków z rządu Rakowskiego. Trzeba było rozważniej, a tak wszyscy pentagramowcy i ich janczarzy z satysfakcją punktowali poślizgi Ziobry i kryminalne zagrywki różnych anty-układowców, aż wszystko poślizgnęło się na równie głupiej operacji przeciw Wicepremierowi. Kto miał wtedy uszy i oczy, ten słuchał między dźwiękami i czytał między wierszami.

 

Po nowych wyborach obie strony niedoszłego POPiS-u zawzięły się na siebie, szkoda gadać, dziś już nikt nie jest ślepy. Polska została poćwiartowana na obszar zielono-wyspowy i na szare błocko wokół: tu dobrobyt, dostatek i społeczeństwo obywatelskie, tam nędza, beznadzieja i barbarzyńskie „radź sobie sam, masz przecież wolność i demokrację”.

 

Stan dobytku (bo chyba nie dobrostan?)

 

Administracja ze sprawnością widziała się ostatnio dawno temu, nikt już nie pamięta. Za to wie, jak wygląda koperta, albo dodatkowa opłata za czynności. Za służbowymi uśmiechami (coraz częstszymi, taka instrukcja) kryje się pogarda i ustawiczna gra o to, jak skorzystać na tym, że ktoś cos chce.

 

Infrastruktura dawno już posypałaby się, gdyby nie fundusze pomocowe spoza kraju, podobnie ze sferą zwaną szumnie budżetową. I gdyby nie prywatyzacja strategicznych dziedzin (energetyka, telekomunikacja, ciepłownictwo, transport, wkrótce koleje, itd., które za ciężką kasę z opłat odzyskują rezon, ale drenują podatnika i użytkownika.

 

Polska bankowość, ubezpieczenia, fundusze parabudżetowe, agencje przerozmaite od wspierania, pogłębiania i koordynowania, a nawet budżety różnych szczebli – pozostają albo wprost, albo jakoś chytrze poza kontrolą polskiego podatnika i jego radnych, gotowe są służyć w wyjątkowych przypadkach i odpłatnie.

 

Polska polityka zwraca się do społeczeństwa i obywateli z prośbą o dużą frekwencję, bo tylko wtedy mają niepodważalny argument (głosowałeś przecież, o co ci chodzi), a potem to już niech się obywatel odczepi, my mamy swoje sprawy, jemu wara.

 

Polskie prawo i masy rozmaitych osób funkcyjnych nijak nie chroni polaka-szaraka ani przed chaosem zwanym „rynkiem”, ani przed samowolą „tych co są wyżej albo są ustosunkowani”. Zatem polskie przedsięwzięcia, inicjatywy, dorobek, bezpieczeństwo – poddane są ustawicznemu bezkarnemu „obgryzaniu”.

 

Tzw. ONI żyją sobie na „zielonej wyspie” i mają w nosie, co się dzieje w błocku za murem. Cała piątka: politycy, biznes, służby, mafie, media. Opędzają się od rzeczywistości, mają swój wirtualny świat.

 

Prowokacje

 

Ale nie są kretynami! Umieją liczyć, mają dobre narzędzia obserwacyjne, mają system inwigilacji lepszy niż carowie i sekretarze-komisarze. Wiedzą, że to wszystko jest starą konstrukcją, a witalność ekonomiczna tego wszystkiego kurczy się.

 

To jest tak, jak z demokracją ateńską: jakieś tam względne rynkowo-demokratyczne rozwiązania możliwe były dlatego, że wokół Aten, w kopalniach i na roli oraz w samym mieście pośród służby – masy niewolnicze dostarczały miastu i jego „demokracji” żywotnych soków. „Na miejscu” już sygnalizował to współczesny im Diogenes z Synopy, ale powszechnie robił za świra, zresztą, może naprawdę ześwirował z tego wszystkiego?

 

Podobnie z tym naszym dobrobytem: rosnąca liczba polskich nędzarzy i tych co ciężkim trudem ledwo na „średnią” wyrabiają, do tego wielomiliardowa pomoc z zewnątrz, pozwalają stosunkowo nielicznym bawić się z samozadowoleniem w demokrację, która – jeśli kogoś dotyczy – to tylko ich, bo przecież nie tych 5 mln, co żyją poniżej progu ubóstwa i drugie tyle tych, co żyją tuż ponad tym progiem.

 

Polska publiczność medialna żyje – średnio co tydzień wznawianymi – prowokacjami ONYCH w stosunku do ANTY-UKŁAD-owców. Jeśli o mnie chodzi, to żyła mi pękła w kilku przypadkach. Przyjdzie czas o tym mówić.

 

Z ostatnich dni sekwencja jest już niemal alarmująca: zawsze w glorii i chwale prawa i konstytucji, ale znajduje się kolejne sposoby, by dołożyć Polskiej Nędzy jeszcze jeden ciężar, a odpuścić tym, którzy sępią na polskiej substancji, albo szydzą z tego, co polskość konstytuuje. Nie, nie, kochani, nie jestem członkiem PiS, nie słucham Radia Maryja, nie czytam prasy toruńsko-języcznej. I nie nosze czapki z włóczki. I nie strzegłem zniczy w wiadomym miejscu.

 

Może dlatego bez emocji dostrzegam wygibasy sędziowskie Andrzeja Rzeplińskiego…

 

 

*             *             *

 

Oczywiście, mogę się w tym wszystkim mylić, a Polska stoi jak jaśniejący gospodarczo posąg pośród marnych dziadów europejskich, z patriotycznym i uczciwym rządem na czele.

 

Ale kiedy zaczną z jakichś całkiem durnych, rozdmuchanych medialnie powodów, zaglądać wam we wszystko i ustawiać w kolumny, a następnie odliczać równy krok, zakazując rozglądania się na boki – będzie już chyba za późno.

 

A kto jeszcze nie wierzy, niech zastanowi się, dlaczego odtrąbiono (i czyj) sukces w wyborach samorządowych.