Zainwestować w siebie?

2010-07-26 05:18

 

Rynek ma to do siebie, że jest surowy i bezwzględny wobec przegrywających, zwłaszcza jeśli przegrywają nie pierwszy raz i tracą ducha.

 

Rynek – ustami wyznawców idei liberalnych – powiada: przegrałeś, zatem winy szukaj w sobie. Nie myślałeś pozytywnie, nie byłeś wystarczająco asertywny, wahałeś się tam, gdzie nie ma miejsca na wahania, nie zainwestowałeś w siebie, nie wykorzystałeś wszystkich reguł, nie ominąłeś tej reguły, którą właśnie w krytycznym momencie należało złamać, by utrzymać się na Rynku.

 

Rynek propaguje różnorodność, propaguje też pluralizm, czyli równouprawnienie wszystkiego co różnorodne. Rynek – ustanowiwszy tę właśnie zasadę – nie zastanawia się nad tym, że w ramach różnorodności większość nie jest przystosowana do bezwzględnej walki. Że w ramach różnorodności pojawiają się wojownicy, ale pojawiają się też pięknoduchy. Wojownicy niezwłocznie zjedzą pięknoduchów na drugie śniadanie, ale Rynkowi to nie przeszkadza, wina jest po stronie pięknoduchów.

 

Rynkowi też nie przeszkadza, że pluralizm wyróżnia – chce czy nie chce – wielkich i bezwzględnych, a spisuje na straty drobnych i wrażliwych. Rynek nazywa to monopolizacją i uważa ją za złe zjawisko, ale winą za nią obarcza drobnych i wrażliwych. Nie walczyli zbyt dobrze.

 

Rynek powiada do wszystkich, którym dotąd nie wyszło: INWESTUJ W SIEBIE. Ćwicz na siłowni, ucz się w szkołach biznesu, pozycjonuj się skutecznie, dobieraj sobie mimikrę, a przede wszystkim nie oglądaj się na tych, którzy niedomagają: tamci powinni w siebie zainwestować jeszcze więcej.

 

Rynek nie informuje naiwnych, którzy poświęcają siebie i najbliższych dla inwestowania w siebie. Nie informuje ich o tym, że większość tych inwestycji pójdzie na marne, bowiem niezależnie od tego, ilu będzie magistrów, ilu będzie z certyfikatami, ilu będzie z dobrymi rekomendacjami – liczba „biletów do sukcesu” jest ograniczona, zatem na inwestycjach w siebie dokonywanych przez licznych, na ich staraniach i zapobiegliwości, zarobią ci, którzy już mają bilety.

 

Rynek nie informuje nikogo, że po pierwszej iteracji tylko kilka procent spośród startujących odniesie sukces (oczywiście, przegrywający są sobie winni), a w następnej iteracji nie wszyscy już mają równe szanse.

 

Rynek wszelkie zabiegi zmierzające do permanentnego wyrównywania szans nazywa „socjalizmem” i powiada, że krzywda dzieje się ludziom sukcesu, skoro odbiera się im pole position. I Rynek szydzi z tego dowcipem i Wąchocku, gdzie są podobno autobusy najszersze na świecie, bo wszyscy chcą siedzieć obok kierowcy.

 

Pan Boczek, człowiek słusznej tuszy, dostanie odszkodowanie za to, że zatruł się wątróbką. 1247 złotych! I pan Boczek nie śpi po nocach, zastanawiając się nad tak wielkim niespodziewanym przychodem: przeputać – czy zainwestować?

 

Puka nad ranem do pana Ferdka, który z tego, że jest nieprzystosowany do Rynku, uczynił swoją piwną filozofię życiową.

 

Pan Ferdek, natężywszy swoją wiadomą i powszechnie znaną inteligencję, olśniony już wie, jak ten gordyjski węzeł pana Boczka pokonać: radzi panu Boczkowi: panie Boczek, pan zainwestuj w siebie, czyli przeputaj!

 

Wielka jest rynkowa mądrość pana Ferdka.

 

Bo Rynek, ten co to ma niewidzialną rękę (wiadomo, niewidzialna ręka Rynku – kradnie!), rodzi pośród przegrywających tę wypaczoną racjonalność: skoro niezależnie od starań i tak na końcu przegram, to po co się starać?

 

Bo Rynek – okazuje się – ma taką przypadłość, że jest Rynkiem tylko „do pierwszego razu”, a potem jest już tylko „rynkiem dla rynkowców”, na koniec jest Rynkiem anty-rynkowym. Rozejrzyjmy się dookoła, niekoniecznie okiem rozchełstanego, rozkudłaczonego pana Ferdka.

Kontakty

Publications

Zainwestować w siebie?

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz