Wzorzec

2012-02-26 07:29

 

W dobie upadku wzorców osobowych i autorytetów społecznych (w to miejsce mamy niezliczone normy i standardy oraz procedury – a na dodatek  celebryckie idolowanie) – zastanawia mnie, czy ja sam stosuję jakieś wzorce i podpowiadam je komu trzeba.

Pewnie tak. Ale nie o tym tutaj.

W naszym wyobrażeniu obecne jest pojęcie tzw. dawnych czasów. W owych dawnych czasach mniej było przepisów i mierników, a więcej punktów odniesienia, które służyły za wzorce.

Tzw. opinię publiczną kształtowała w naszej części Europy inteligencja, która przenosiła na grunt słowiański rzymski podział na patrycjuszy i plebejuszy. Zabawne: w językach Zachodu słowo „inteligencja” ma konotację wyłącznie techniczną (komputery, roboty, przymioty organizmów żywych, patrz: Francis Galton, Alfred Binet, Wilhelm Stern, Charles Spearman, ), a warstwę u nas nazywaną „inteligencją” określa się tam bliskoznacznymi „intelektualiści” albo „towarzystwo” czy „elita”. Jeszcze śmieszniejsze: na polskiej prowincji do dziś można usłyszeć określenie „inteligentny” dotyczące kogoś o nie-wsiowym i nie-robotniczym wyrazie twarzy, wypowiadającego się ogładnie, oczytanego i trzymającego się zasad dobrego wychowania, odzianego elegancko.

Pedia zauważa: pojęcie inteligencja może być odnoszone do specyficznego tworu historii społecznej Europy Wschodniej, w związku z jej peryferyjnym usytuowaniem w przemianach cywilizacji Zachodu. W takim ujęciu inteligencja wykształciła się głównie ze zdeklasowanej szlachty i może być uważana za wschodnioeuropejski odpowiednik drobnomieszczaństwa (zawody takie jak prawnik, lekarz, nauczyciel, inżynier), przy okazji zajmująca się również twórczością artystyczną i intelektualną. Wiązało się to ze słabością mieszczaństwa jako klasy społecznej na wschodzie Europy, w tym w Polsce. To wyjaśnia pochodzenie nazwy w języku francuskim z rosyjskiego.

Inteligencja słowiańska przez ładnych kilka stuleci nie tylko uosabiała wzorce życiowe i osobowe, ale też kreowała i była nosicielem etosów. Dziś – w moim przekonaniu – inteligent to ktoś zajęty praca umysłową i duchową (podkreślam: pracą), mający poczucie misji społecznej, do tego uzyskał „przetarcie” w procesie akademickim.

Proces Transformacji-Modernizacji ostatecznie wywrócił w Polsce fenomen inteligencji. Podzielił ją na „ekspertów” legitymizujących Ustrój-System, „dysydentów” pomstujących na upadek wszystkiego co stanowi spoiwo społeczne oraz „emigrantów wewnętrznych” mających dość wszystkiego. Coraz więcej jest w Polsce (a i dalej na wschód) „inteligencji dziadziejącej”, pozbawionej materialnych i instytucjonalnych warunków samorozwoju, walczącej o przetrwanie nie zawsze w godny sposób i nie zawsze żyjącej godnie.

W miejsce tej zdziesiątkowanej formacji wchodzą w Polsce „ekwici” (ew. „hippeis”), jak mówiono w Imperium Romanum (ew. w Helladzie). To taki starożytny „stan rycerski”, ale już w formule pretendującej do przewodzenia całej strukturze społecznej, do stanowienia jej esencji. W Rzymie była to średnio zamożna klasa społeczna, w skład której wchodzili kupcy, przedsiębiorcy, bankierzy. Współcześnie są to Przedsiębiorcy, nie-jednolitego autoramentu:

  1. Przedsiębiorcy etosu są inicjatorami przedsięwzięć gospodarczych podejmowanych na własny rachunek i ryzyko;
  2. Rwacze dojutrkowi realizujący dochody w formule „skubnij i zmykaj”, bez skłonności do inwestowania na dłużej;

Rozpostarci pomiędzy formuły celebryckie i rwactwo dojutrkowe – marniejemy, choć jest to proces podobny do porastania mchem i próchnienia: na co dzień go nie widać, choć co dzień nas pożera, a kiedy się spostrzeżemy, nie ma już ratunku.

 

A potem butni spryciule ogłaszają: nie ma z kim przegrać. I racji mają niemało.