Wystrzał padł?

2013-04-02 17:15

 

/despairthievery[1], przywłaszczenie,  yomango, juma, shoplifting, geszeft, rabunek, afera/

 

Gdyby pod-tytułowe formy złodziejstwa (może uzupełniwszy tę listę) ułożyć według rozpowszechnienia i według wartości grabieży, to w Polsce trend jest oczywisty: pod względem liczebności na czoło wysuwają się te pierwsze, a pod względem rozmiarów – te ostatnie. Szkodliwość zsumowana – podobna w każdym przypadku.

Ale – to już uwaga natury politycznej – za masowy wzrost kradzieży rozpaczliwych (np. złomiarskich) i przywłaszczeń (np. zajmowanie pustostanów) – odpowiedzialny jest system-ustrój i jego zawiadowcy. Tymczasem w Polsce nie dość, że sternicy nawy publicznej nie poczuwają się do odpowiedzialności (kto wie, może nawet nie rozumieją swojej okropnej w tym roli i brzydzą się kradnącą biedą), to jeszcze sami prokurują afery, nie czekając, aż zajmą się tym gangi.

Wyjaśnijmy sobie: złodziejstwo, będące w swej najgłębszej istocie skrytym przeniesieniem dobra, wartości lub możliwości z zasobu cudzego do zasobu własnego, bez zgody okradanego – to tylko jedna z formuł gospodarowania. A właściwie jeden z aspektów, choć słowo „formuła” odnosi się do tych, którzy ze złodziejstwa uczynili podstawowe źródło dochodów.

Złodziejstwem parają się zarówno ludzie, dla których jest to traumatyczna konieczność, skoro oni i bliscy nie mają co jeść (a bywa, że wypić, brawo panie Szejnfeld), jak też ludzie będący w krańcowo odwrotnej sytuacji, którzy złodziejstwo traktują jak wyzwanie i uprawiają je niemal jawnie, choć ich legalne dochody są spore. Parają się też ludzie postawieni w sytuacji dwuznacznej: np. wszyscy wokół zajmują się szemranymi geszeftami, a ja albo dołączę, albo mnie przegonią, a gdzie indziej może być podobnie.

Do rzeczy

Mam świadków, a należą do nich polityk Janusz Piechociński, myśliciel Henryk Kliszko, flibustier polityczny Jarosław Augustyniak, że od miesięcy przymierzam się do „operacji sądowej” skierowanej przeciwko twórcom aktów prawnych rozmaitej rangi, „prywatyzujących” Państwo i dobro narodowe, w wyniku których powstają (są preparowane) straty dóbr publicznych i prywatnych, w tym majątkowych i moralnych.

Polem mojej „penetracji” są (mają być): Konstytucja (np. brak poszanowania dla Art. 20, cynizm Art. 104), Ordynacja Wyborcza (brak rzeczywistej możliwości obywatelskiego kreowania kandydatów), Regulamin Sejmu (osoby spoza Parlamentu mogą rządzić posłami, samym Sejmem rządzi autorytarnie kilkanaście osób), Rząd (cynizm premierowskich expose, prawotwórstwo ministerstw poddane interesom lobbystycznym), urzędy centralne (tak jak ministerstwa), organy kontroli i trybunały (ustanawianie złych precedensów), służby i wymiar sprawiedliwości (aroganckie państwo w państwie), dyplomacja (grabieże, łamanie konstytucji), administracja lokalna-terytorialna (zatrzaski lokalne, geszefty lokalne). Na ząb zamierzam wziąć takie „godne chwały” przedsięwzięcia jak pakiet Balcerowicza, reformy Buzka, międzynarodowe porozumienia będące w swej istocie spiskami przeciw człowiekowi i dobru wspólnemu. Poseł Janusz P., dziś już w innej roli, zapewne w dobrej wierze, w październiku 2012 radził mi w budynku sejmowym: ogranicz się do expose, inaczej zarobisz się na śmierć bez efektu. Dziś mu odpowiadam tak jak wtedy: ze mną czy beze mnie, powstanie ruch rozliczeniowy, powstaną setki obywatelskich raportów.

Nie minęło kilka miesięcy, a do mojej „operacji” włączyły się „omykiem” media. Co prawda, takie sytuacje, jak „punktowanie” systemu-ustroju przez „Państwo w państwie”, „Sprawa dla reportera”, „Dziennik cotygodniowy NIE”, ostatnio „Po prostu” (i w ogóle tzw. dziennikarstwo śledcze, symbolizowane np. przez S. Latkowskiego) są wciąż obecne w mediach, ale raczej  jako wentyle rozładowujące napięcia – niemniej w ostatnich miesiącach zaczyna być widoczna subtelna „zmiana kursu”, czyli zmywanie bielma na medialnych oczach. Na razie bez niezbędnego zdecydowania.

Nieoczekiwanie zauważam – bez zazdrości o „pierwszeństwo”, ważne, że sprawę traktuje się poważnie – wniosek do CBA złożony przez ZPP pod wodzą Cezarego Kaźmierczaka, tego co zasłynął antyzwiązkowym listem otwartym do Piotra Dudy.

Niedawno od współbraci dostało mi się zarówno za to, że zajrzałem do Sali BHP (nota bene, postawy Jan Guza po 16 marca nie rozumiem), jak i za to, że próbowałem zrozumieć C. Kaźmierczaka, w moim przekonaniu walczącego o Przedsiębiorców rugowanych za pomocą Rządu z gospodarki przez Rwaczy Dojutrkowych. Dostało mi się za to, że mniej patrzę na podziały między lewicą, prawicą i konserwatyzmem, a bardziej na zmagania Monopolu z Pluralizmem, w polityce, gospodarce, kulturze, mediach. Niemniej w swojej racji na razie trwam: porządek konstytucyjny narzucony Polsce w ostatnich dwudziestu paru latach nie nadaje się do remontu, trzeba go po prostu obalić. I nie jest roztropnym urządzanie flibustierskich zadym, jeśli wraz z nimi nie powstają żmudne raporty, zawierające „sądowe dowody” win polityków, urzędników, funkcjonariuszy.

Dlatego gorąco wspieram działanie ZPP w postaci doniesienia do CBA na wrogie państwu i Gospodarce działania wewnątrz Ministerstwa Finansów. Patrz: https://www.biztok.pl/Przedsiebiorcy-donosza-do-CBA-na-resort-finansow-a7529 . Nie wiem, czy to doniesienie jest objęte jakąś wymaganą tajemnicą, ale już zwróciłem się do Cezarego Kaźmierczaka o udostępnienie możliwie najszerszej wersji tego doniesienia. Zauważmy, że mediaści zaledwie „trącili” temat, choć dotyczy gangsterskich działań w najbardziej czułym miejscu, ze skutkami trudnymi do wyliczenia, tak bowiem są wielkie i zarazem zakamuflowane.

A moim przyjaciołom, którzy brzydzą się pracodawcami tylko dlatego, że są pracodawcami (w domyśle – wyzyskiwaczami) – doradzam kubeł zimnej wody na rozpalone flibustierskie głowy. By nie okazały się zakutymi łbami. I jeszcze raz, tą drogą, podpowiadam: natura wszelkich rewolucji jest taka, że dokonują ich warstwy dobrze sytuowane, którym w ustroju-systemie jest zbyt ciasno, albo ustrój-system zaczyna ich dołować, wykluczać, okradać. Rewolucji społecznych nie dokonują „rzesze” – choć to rzesze stają mrowiem na barykadach jako argument przeciw establishmentowi – tylko przedsiębiorcy (błagam, nie mylić z rwaczami, żądnymi szybkiego efektu bez nakładów i ukorzenienia się w „rynku”), żądający ładu dla siebie i „swoich” społeczności, tyle że owe społeczności (ze swej natury mniej rozumiejące, choć z trafnym instynktem) zawsze przegrywają swoją szansę, otrzymują od rewolucji mniej niż sobie wyobrażali. Dla tych, co jeszcze wątpią, zalecam analizę jednego z czterech wystąpień francuskich (np. Komuna Paryska), jedno z dwóch wystąpień rosyjskich (np. 1917), jedno z kilku wystąpień polskich (np. Solidarność): zawsze warstwy przedsiębiorcze (biznes, inteligencja) uruchamiają tzw. masy, spychają do narożnika establishment – i na koniec moszczą się w nowych rozwiązaniach jako nowy establishment (J. Staniszkis dawno już wprowadziła do polskiej debaty pojęcie „przegranej rewolucji”).

Warto przypominać światu, a zwłaszcza Monopolom zainstalowanym w urzędach, organach, służbach, „na salonach”, „w towarzystwach”, że można je stosunkowo łatwo „nakryć” na złodziejstwie. ZPP pokazuje tę drogę, zatem – powodzenia! Z ostrzeżeniem, że hydra się tak łatwo nie podda, a i pokąsać zechce.

 

PS:

Znalazł się pełny tekst doniesienia ZPP do CBA: https://zpp.net.pl/public/files/DoniesienienaMFdoCBA.pdf . Zainteresowanym zalecam lekturę głębszą, nie-połebkową.

 



[1] To moje słowo, na oznaczenie kradzieży rozpaczliwej, dokonywanej z krańcowej biedy. Wszelkie prawa zastrzeżone!;