Wyciszenie przedwyborcze. Chyba że stójka Tuska

2010-06-12 06:05

 

/no, to sobie, ch…ra, powybieraliśmy/

 

Właściwie zagłuszenie. Natura, Sport, Rosja, Chiny, RPA, Belka, Kubica oraz kilkoro pomniejszych złośliwych Mzimu za nic mają sobie polską ordynację wyborczą.

 

W normalnych warunkach zostało(by) Polsce 5 dni najbardziej atrakcyjnego widowiska przedwyborczego, zanim zapadnie (pozorna) cisza. Ale warunki są nienormalne, tak jak smoleński wystrzał startowy tej kampanii.

 

Najpierw zalewa nam wszystko, co już wcześniej zalanym było, a cóż boleśniej może ukłuć i podtopić, niż ból już znany, już przećwiczony? Kilkaset tysięcy wyborców ma zgoła inne tematy do omówienia, niż przewagi kandydatów do funkcji prezydenta. Zwłaszcza, że jeszcze długo będą chodzić po własnym mieszkaniu w kaloszach, wyborcze lakierki popłynęły do morza, a może w pole…

 

Jakby tego było mało, czarnoskórzy strzelają Metysom gola, dostają w rewanżu od nich to samo – i zaczęły się Mistrzostwa! Na dokładkę inni czarnoskórzy, udający, że od pokoleń pływają w Sekwanie czy Loarze, stają naprzeciw Diego Forlana i nie pozwalają mu nic strzelić, sami zresztą też nie potrafią. O której zatem nadawać spoty wyborcze? Do obiadu, przy deserze?

 

Belka, wyjątkowo złośliwie, daje się zluzować w Waszyngtonie i bierze w swoje garści szanowaną posadę Naczelnego Bankiera. I jeszcze mówi, że to nie ma nic wspólnego z polskimi wyborami!

 

Jeszcze bardziej złośliwy jest Prezydent Miedwiediew. W Światowy Dzień Dziecka, podczas jubileuszowego 25 szczytu Rosja-UE, ogłoszono w Rostowie nad Donem rozpoczęcie wspólnych, rosyjsko-europejskich prac nad inicjatywą „Partnerstwo dla modernizacji”. Szelmy nie tylko będą wojować mieczem Gazpromu, ale już niedługo świat zaleją technologiczne nowinki made-in-Russia (сделано в РФ).

 

Nie inaczej Chińczycy, najwyraźniej krypto-rasiści: dociskają Googla i inne globalne firmy nowych technologii, na koniec wprost mówią Obamie, że „Teraz MY”. Zamiast nieco przechodzonego już Muru wybudowali Kolejkę do Tybetu, szykują też u siebie większe wydanie Zalewu Solińskiego, zaleją obszar powierzchni Polski, byle świat wiedział, kto tu(tam) rządzi. Nie zdziwię się, jeśli – wciągnąwszy w swoje interesy najnowocześniejsze światowe technologie – znagła znacjonalizują wszystko, co wjechało w ich chińską posiadłość, i nikt im nie podskoczy militarnie, bo i jak? Najwyżej palcem pogrożą: żeby mi to było ostatni raz!

 

Nie zapominajmy, że na EXPO polskie stoisko należy do najlepszych! Olimpiadę zaś machnęli niejako po drodze.

 

Zupełnie też umiar stracił Kubica Robert, obywatel świata z paszportem RP. My tu rozważamy szanse „tego trzeciego”, a on chwali Renault za coraz lepsze bolidy, którymi wykręca w Kanadzie piruety i coraz lepsze czasy, nawet Schumachera mając za hetkę-pętelkę. Ciekawe, czy wziął z krakowskiego Magistratu kartkę, żeby zagłosować gdzieś między treningami?

 

Nie wypada przemilczeć wyczynów Hampela i Golloba, którzy – jakby nic się nie stało, jakby nasi kandydaci zupełnie się nie liczyli – rządzą na torze w Kopenhadze, i w ogóle w światowo-europejskiej lidze żużlowej. Jako obywatele – dostają „zero” za odciąganie narodu od Wyborów, choć jako sportowcy – brawo!

 

Szczypiornista Karol Bielecki, co to znakomicie zarobkuje pakując piłkę ręczną w siatkę bramkarską w Bundeslidze, dostał w twarz od Jugola (ujajaj, od Chorwata!) na tyle skutecznie, że chyba stracił oko. Lewe, w dodatku. Co na to kandydaci?

 

W Polsce wykryto największe na świecie złoża gazu łupkowego, ale chyba wszystko szlag trafi, bo pociąg z Krakowa na Wybrzeże, oczywiście super-ekspres, utknął w wyniku burzy gdzieś między Mazowszem i Mazurami. Wielkie wody i porywiste wiatry, dawszy w kość na południu Polski, przenoszą się nad Wielkopolskę, Kujawy i rzeczone Mazury.

 

Czeska matka po 22 latach odnalazła swojego syna w Kanadzie, przez Facebook’a za pomocą Skype’a. Wredny ojciec, rozwodnik, co to syna wywiózł za komuny podstępnie przez Austrię, nadaremnie się trudził: globalizacja pokrzyżowała mu plany!

 

*          *          *

 

Trzeba być pasjonatem polskiego życia politycznego, żeby pośród tego zgiełku w ogóle zauważać, a może i nadążać za meandrami polskiej kampanii wyborczej w związku z nieoczekiwanym wakatem na funkcji Prezydenta RP. I żeby odpowiedzieć na proste pytanie, co ma do tego N. Chomsky, K. Loach albo O. Besancenot i kilkudziesięcioro innych gigantów intelektu z całego świata.

 

Chcąc-nie-chcąc mamy już ciszę wyborczą, właściwie zagłuszenie przedwyborcze. A jeszcze zbliża się koniec roku szkolnego i akademickiego, wakacje, i tak dalej.

 

Wybory wygra ten kandydat, który zacznie kilka razy dziennie puszczać siebie w roli komentatora sportowego na przemian z rolą sprawozdawcy powodzi i wichur oraz przestojów Inter-City. Do tego zajrzy od czasu do czasu do Moskwy, Pekinu, Brukseli i Waszyngtonu, może jeszcze do Bombaju i Jerozolimy. Na koniec w Rzymie porozmawia z jakimś rzecznikiem o najnowszych Kościoła problemach teologicznych i kadrowo-obyczajowych.

 

Bo inaczej – cisza!

 

Te Tuski to farciarze jednak!

 

Dla szanownych państwa, z Księżyca (czyli z wyborczego nikąd), Mucio-Pucio! (To śpiewałem ja, Jarząbek!).

 

 

 

PS:

Co może w takiej chwili powiedzieć, błyszczący ostatnio, kandydat GN? Chyba to, co mucha, którą trafiło zdarzenie losowe.

 

 

Kontakty

Publications

Chyba że stójka Tuska

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz