Wybory w rękach służb

2018-03-08 08:45

 

Pierwszym Polakiem, który w programie wyborczym postawił na negację założeń Transformacji i jej nieludzkich, aspołecznych, antypolskich praktyk – był Stan Tymiński. Można go oceniać dowolnie – takie prawo wyborcy – ale nikt mu nie odbierze wyborczego pierwszeństwa w sygnalizowaniu paskudztw transformacyjnych.

Kto się interesował – ten wie, że na ostateczny wynik wyborczy w kampanii prezydenckiej (druga tura, Tymiński-Wałęsa) miały służby specjalne i mediaści. Funkcjonariusze preparowali niestworzone rzeczy, a mediaści (nie mylić z dziennikarzami) chętnie to podchwytywali.

Sam Tymiński okazał się słaby, o czym może świadczyć jego późniejsza „kariera” polityczna w Polsce. Ale wolałbym – i chyba demokraci mnie poprą – żeby Tymiński przegrał w uczciwej walce a nie poprzez „drukowanie” wyborów.

 

*             *             *

Drugim Polakiem, który w działaniu politycznym i w przestrzeni wyborczej postawił na totalną krytykę Transformacji – i odniósł niemały sukces – był Andrzej Lepper. Absolutny „naturszczyk” polityczny, który uczył się – jak wcześniej Wałęsa – na gorąco, w praniu. Miał wokół siebie – jak każdy „rosnący” polityk – rozmaitych wspłpracowników: szczerych ideowców, autentycznych buntowników, ale też ciemne figury, związane z geszeftami, ze służbami, nawet „agenturę” konkurencyjnych ugrupowań.

Andrzeja Leppera dobrze charakteryzuje słowo „mulat”, którym go czasem określano (opalenizna): bo swoją autentyczność wymieszał z „salonową kawą”, co odebrało mu nieco sympatii szarego ludu, ale upodobniło go do elit politycznych i pozwoliło pełnić najpoważniejsze funkcje państwowe.

W samobójstwo Andrzeja Leppera nawet on sam by nie uwierzył. A skoro mamy do czynienia ze „zbrodnią doskonałą” (nieznane prawdziwe okoliczności, nieznany sprawca) – to logika każe poszukiwać praprzyczyn tej przedwczesnej śmierci w zapleśniałych trzewiach służb.

 

*             *             *

Trzecim Polakiem, który „wyrósł” politycznie na sprzeciwie przeciw wykluczeniom i przeciw „państwom w państwie” – jest Paweł Kukiz. Człowiek, który z domu wyniósł patriotyzm i „antykomunizm” (w rzeczywistosci antybolszewizm, antystalinizm), a sukces sceniczny zawsze okraszał szczerym zaangażowaniem w polskie sprawy najwyższej rangi.

Paweł Kukiz dał się ograć dwukrotnie w krótkim czasie. Jego największą zasługą polityczną jest podstawienie nogi Obywatelowi Bronisławowi Komorowskiemu, co spowodowało zwycięstwo wyborcze innego Obywatela i wyjęło kluczową, zwornikową cegłę z transformacyjnej konstrukcji.

Ale też Paweł Kukiz nie okazał się konsekwentny w projekcie przebudowy ustroju w kierunku eliminacji-złagodzenia wykluczeń oraz „rozkręcenia” Państw w Państwie. W tym sensie „nie upilnował” elektoratu i choć odniósł sukces parlamentarny – to nie tej miary, na jaką polski ruch „indignados” zasłużył. „obeszli” go politycy bardziej wprawni.

 

*             *             *

Byłoby nadużyciem, gdyby Dra Mateusza nazywać kontynuatorem obywatelskiej nieufności Polaków wobec Transformacji, nieufności materializowanej w osobach Tymińskiego, Leppera i Kukiza – równie znaczącym politycznie niż oni. Ale też Dr Mateusz Piskorski nie jest osobą anonimową: był rzecznikiem ugrupowania Andrzeja Leppera, posłem, dyplomatą (obserwatorem wyborów za granicą), jest czynnym animatorem formuły „think-tank”, założycielem partii o charakterze patriotycznym.

Jego poglądy są – paradoksalnie – pomostem między tym co narodowo-demokratyczne (silna Polska w zgodzie z sąsiadami niezależnie od sąsiedzkich doświadczeń) i tym co za-KOD-owane (Państwo jako dobro wspólne wszystkich Obywateli) oraz tym co jest tradycją lewicową (spółdzielczość, wzajemnictwo, minimum dochodowe, obywatelskie uswojszczyźnienie, prymat oddolnych inicjatyw nad autorytaryzmem).

Wiem i potrafię udowodnić, że gdyby nie „dziwna”, trwająca latami niechęć Sądu Rejestrowego do zarejestrowania partii założonej przez Dra Mateusza Piskorskiego (np. zarzuca sąd, że partia używa barw narodowych, że w statucie ma zapis o dążeniu do zdobycia władzy, a animatorom partii zarzuca się, że sfałszowali swoje własne podpisy), gdyby też nie „dziwne” aresztowanie tego polityka bez postawienia przez dwa lata zarzutów – byłby on znaczącym uczestnikiem polskiej debaty publicznej.

Bo:

  1. Jego polskość i patriotym jest nie do podważenia, a ci wszyscy, którzy obwiniają go o „prokremlowskość’ powinni najpierw zajrzeć w swoje własne życiorysy i wyobrażenia: dlaczego sympatie wobec jednego mocarstwa i jego wielo-kultury – mają być gorsze od sympatii do innego mocarstwa i jego wielo-kultury? Czyż Ameryka czy Europa nie mają plam na swojej historii? Czy zbitka oprycznina-inkwizycja-maccartyzm jest naprawdę pusta? Czy dziesiątki przewrotów animowanych przez USA i setki baz militarno-wywiadowczych są „lepsze” od Gułagu (przy czym Gułagu już nie ma, a Guantanamo i zamachy z dronów – trwają)? Czy drenaż Europy Środkowej przez Europę jest dowodem jej wyższości nad ZSRR-Rosją i jej „łupieskimi” paktami w rodzaju rurociągów?
  2. Trzeba Dra Mateusza Piskorskiego zupełnie nie znać, by posądzać go o skłonność do podskakiewiczowskich działań charakteryzujących „flibustierską” lewicę (Ikonowicz, Ziętek) i takichż narodowców. Skłonność do ulicznego manifestowania cechuje wszystkie siły polityczne (np. PiS, KOD), skłonność do radykalnych bannerów podobnie. A że Dr Mateusz Piskorski ma w sobie wiele nieufności do NATO czy struktur UE – nie jest ani niedozwolone, wręcz wskazane jako barwność demokratyczna, ani nie jest dobrym powodem do rzucania świństw w rodzaju posądzeń o szpiegostwo;

Dr Mateusz Piskorski jest poważnym, dojrzałym, aktywnym publicznie politykiem, którego chcą złamać konkretne służby. Gołym okiem widać, że – tak jak już w Polsce bywało – najbliższe głosowania samorządowe odbywaja się przez znacznym zaangażowaniu służb specjalnych, nie tylko polskich.

Zaś pomyślę sobie coś niedobrego o „demokratyczności” kandydatów na funkcję Prezydenta Warszawy, jeśli nic nie zrobią w sprawie dopuszczenia Dra Mateusza Piskorskiego do równorzędnego uczestnictwa w kampanii politycznej przed głosowaniami jesiennymi 2018.

Nawet gdyby była mowa o kimś paskudnym – niech zdecydują Wyborcy, a nie służby. Co panowie na to, Obywatele Trzaskowski, Biedroń, Kaczyński, Czarzasty, cała plejado niekłamanych demokratów…?

Jan Herman