Wstępujcie do policji!

2010-10-13 09:01

 

Jak co rano, z córką-gimnazjalistką docieram kolejką do Dworca Śródmieście, a potem labiryntami Centralnego zmierzamy do tramwaju. Ja w jedną potem stronę, ona w drugą.

 

Dziś przez kilka minut nie mogłem ominąć dwóch barczystych stróżów porządku (podkreślam: stróżów porządku), idących ławą z jakimś cywilem. Cywil snuł jakąś opowieść, przeplatając ją bluzgami nie z tej ziemi. Nie wytrzymałem: zwróciłem młodzieńcowi uwagę, że obok mnie paraduje nieletnia córka z koleżanką, a on sam klnie przy policjantach.

 

I co usłyszałem? On też jest „władza”, a władzy wolno! Zdumiony dopytałem: wolno? Wolno, potwierdzili ochoczo umundurowani.

 

A słyszałem, że stróże porządku mają prawo wyłapywać wszystkich klnących, rzucających papierki i niedopałki, przechodzących źle przez ulicę. Ale to chyba były plotki.

 

Moja córka zatem zrozumiała to, co każdy młody w naszym kraju zapewne chwyta w lot: jak jesteś u władzy, przy władzy, z władzą, a najlepiej jeśli sam masz władzę – to ciebie prawo nie obowiązuje!!!

 

Profesor Wojciech Lamentowicz, dziś Rektor, od dawna prawnik (może nawet filozof prawa?), przez moment dyplomata, dawniej dysydent, jeszcze dawniej…, i w ogóle uosobienie elokwencji oraz kultury, opowiedział mi kiedyś na Otrycie, na czym polega różnica między prawem rzymskim i bizantyńskim. Władca rzymski każe, na przykład, ściąć opornych. Rano jednak przypomniał sobie, że mogą mu się jeszcze przydać. Woła kata. Ściąłeś ich? Ściąłem! Trudno, nie pomyślałem zawczasu, stało się. Ale władca bizantyński reaguje inaczej. Skoro ściąłeś, to teraz ciebie zetną, bo mogłeś przecież pomyśleć, że oni mi się jeszcze przydadzą, twoja wielka wina jest.

 

Czytam właśnie Ossendowskiego „Przez kraj ludzi, bestii i bogów”, o podróży po Syberii i Azji Środkowej w dobie rewolucji bolszewickiej: mam wrażenie, że Antoni Ferdynand chyba kiedyś był na Centralnym, choć nie żyje już 65 lat.

 

Z takich drobiazgów, jakie pokazali mi dziś bizantyńscy, w gruncie rzeczy radzieccy policjanci, składa się cała filozofia współczesnej rzeczywistości: eksperymenty genetyczne, ustawiające nas w roli wspólników Pana Boga, rabunek ekologiczny, wpisujący się w kulturę „tyle zysku co w pysku”, fortuny uzbierane na państwowym żłobie i na krzywdzie sianej wokół, ale też „zwykłe” zawłaszczanie przez meneli przedziałów kolejowych, w których do woli palą, piją i rzygają, bo „tu przecież wolno, tak się przyjęło”. Strach siedzieć nawet w sąsiednim przedziale. Subtelne przemycanie do języka słów wulgarnych, które metodą „faktów dokonanych” stają się codziennością, a nawet doczekują się słowników. I potem bluźnimy, skoro uczeni używają tych słów w słownikach!

 

Przez moment zapragnąłem kandydować do Sejmu, a przynajmniej stać się Ober-policjantem. Będę mógł mordować, kraść, oszukiwać, zdradzać, łamać wszelkie prawa, reguły i obyczaje – bo będę władzą, a władzy wolno, co na służbie oznajmili mi stróże porządku! Bezczelnie, przy młodzieży!

 

Mam niemal pewność, że gdybym – jako podatnik, ich pracodawca – zechciał poinformować się co do ich tożsamości, spraliby mi tyłek przy dziecku, a potem wytłumaczyliby w odpowiedzi na moje doniesienie, że naruszyłem prawo, więc oni z mocy owego prawa interweniowali. W każdym razie gotowość do ugryzienia mnie w szyję widziałem w ich oczach. Czekali, aż się posunę nieco dalej w komentarzach.

 

Nie zechciałem, nie posunąłem się.

 

 

Kontakty

Publications

do policji!

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz