Wracają wieści o dronach

2011-10-01 11:33

 

 

Szanowni państwo: potykająca się o własne kryzysogenne garby Ameryka, największy szkodnik ubiegłego tysiąclecia, próbuje nas wszystkich przekonać, że bez niej świat byłby ponury, a z nią – zmierzamy do raju.

 

Po raz kolejny jawnie użyto dronów do skrytobójstwa, ogłaszanego następnie jako sukces w walce z terroryzmem. Pisałem o tym terrorystycznym fenomenie (tak, tak, dron to narzędzie terroru w rękach zbrodniczego państwa o nazwie USA) , kiedy cichy bezzałogowy samolot rozbił w puch jakąś górską willę wraz z jej mieszkańcami, kiedy z pomocą takiegoż sprzętu kierowano „zlikwidowaniem” Osamy ibn Ladena, teraz słyszymy, że siepacze amerykańscy utłukli kolejnego z Al. Khaidy.

 

Pisałem kiedyś (notka „Konstruktywny terroryzm”): Bo kto to on jest, ten terroryzm? Największa internetowa „Pedia” powiada: pojęcie to najczęściej definiowane jest jako użycie siły lub przemocy przeciwko osobom lub własności z pogwałceniem prawa, mające na celu zastraszenie i wymuszenie na danej grupie ludności lub państwie ustępstw w drodze do realizacji określonych celów (niekoniecznie powszechnie znanych ogółowi). Działania terrorystyczne mogą dotyczyć całej populacji, jednak najczęściej są one uderzeniem w jej niewielką część, aby pozostałych obywateli zmusić do odpowiednich zachowań.

 

I dalej. Spośród polskich politologów Bartosz Bolechów definiował terroryzm następująco: Terroryzm jest formą przemocy politycznej, polegającej na stosowaniu morderstw lub zniszczenia (albo zagrożeniem stosowania takich środków) w celu wywołania szoku i ekstremalnego zastraszenia jednostek, grup, społeczeństw lub rządów, czego efektem mają być wymuszenia pożądanych ustępstw politycznych, sprowokowanie nieprzemyślanych działań lub/i zademonstrowanie/nagłośnienie politycznych przekonań. W dalszej części incydentem/zamachem terrorystycznym autor nazywa: akt przemocy lub wiarygodnego zagrożenia jej użycia (oparty o typowe metody terrorystyczne), przeprowadzony z pogwałceniem prawa, którego głównym celem jest zastraszenie rządu, społeczeństwa lub jakiejkolwiek jego części, co ma umożliwić realizację założonych celów politycznych. Inny badacz, Adam Krawczyk podał nieco odmienną definicję. Za zjawisko terroryzmu przyjął proces oddziaływania ideologii (światopoglądu) poprzez akty przemocy (lub groźbę ich użycia) zastosowane pośrednio lub bezpośrednio na rozmaite struktury decyzyjne, w celu poddania ich określonemu zachowaniu. Zjawisko to występuje często wraz z innymi czynnikami mającymi na niego bezpośredni lub pośredni wpływ.

 

Ameryka (USA) od dawna jest terrorystą. Jej postępowanie na arenie międzynarodowej wyczerpuje wszelkie znamiona powyższych definicji.

 

Szanowni państwo: najprawdopodobniej Ameryka należy jeszcze do świata, w którym każdemu, nawet największemu zbrodniarzowi przysługuje prawo do sprawiedliwego procesu. Ja mam wątpliwości od zawsze, ale świat jakoś ich nie chce mieć. Wyobraźmy sobie, że wiemy o kimś na pewno, iż jest łobuzem, toteż idziemy oburzeni na kolejny jego czyn podły i sprawiamy mu manto. Co to oznacza? Lincz (ktoś pamięta Włodowo?)! Chcemy czy nie chcemy, powinniśmy go zaciągnąć przed oblicze Temidy i oddać zadanie czynienia zadość sprawiedliwości właściwym, powołanym do tego służbom i organom. Nawet jeśli uważamy, że tam panuje patologia.

 

Policjant, który przyłapał kogoś na morderstwie – nie ma prawa zabijać mordercy albo łamać mu rąk, a tak naprawdę nie ma prawa dać mu nawet klapsa. Ma go zakuć w kajdany, zatrzymać, zabezpieczyć dowody – i oddać prokuraturze.

 

Możemy to lubić lub nie. ale jeśli – nie lubiąc – odstąpimy od tej skomplikowanej drogi – to nie plećmy dyrdymałów o demokracji.

 

Jest wiele racji przemawiających za tym, że Demokracja nie jest właściwą drogą postępu spraw publiczno-społecznych. Ja na przykład sądzę, że w przyszłości (zamiast konserwatyzmu, prawicy i lewicy) będzie „po równo” Demokracji, Ideokracji i Elitokracji, a dojdziemy do tego modelu przez nieprzyjemny spazm, trwający kilka pokoleń, charakteryzujący się Wolontaryzmem, Alterglobalizmem i Terroryzmem.

 

Zastanówmy się: będzie taki okres w życiu Ludzkości, już niebawem, kiedy na dużej części globu zarówno „oddolni”, jak też Państwa będą stosowały metody terrorystyczne jako „zwykły” element funkcjonowania i rządzenia! Ameryka i Arabia są tu pionierami.

 

I będzie to swoista norma cywilizacyjna!

 

Tylko po co nazywać to wszystko słowami wywiedzionymi od pojęcia Demokracji?

 

Ameryka – kosztem wszystkich wyobrażalnych naruszeń praw człowieka i praw narodów do samostanowienia, nawet kosztem lojalności wobec założycielskiego imperium brytyjskiego – osiągnęła stan, w którym rabunek, drenaż i soldateska są niezbędne dla utrzymania się na „ścieżce wzrostu”. A teraz narzuca światu kanon LINCZU, latających patroli egzekucyjnych, jako nie tylko usprawiedliwiony, ale też nieunikniony, niezbędny.

 

Tym, którzy dziwią się mojemu stosunkowi do takiej Ameryki, podpowiem: być może dron wiszący cichcem teraz nad Wami rejestruje wszystko na Wasz temat, co się da. Jeśli jakimś przypadkiem nie jesteście święci – zostanie to wykorzystane. Jeśli zaś akurat jesteście święci – to też, tym bardziej, bo święty to ktoś, kto na każde zło odpowie dobrem, więc „droniarze” są bezkarni.

 

Czy ktoś wie, ile dronów „wisi” nad nami? Czy ktoś kontroluje, a choćby monitoruje ten temat? Czy wiadomo, kogo Amerykanie wytypowali jako wroga Ameryki? Może to ja, a może Ty?

 

 

 

Kontakty

Publications

wieści o dronach

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz