Wina Ruska

2018-10-05 19:55

 

Całkiem świeżo mamy w pamięci odwetowy wierszyk tuskowitów, którzy w dobie wszechwładzy "europoidalnych" na każdy wytykany im mankament mieli kpiarską odpowiedź – tak, tak, wina Tuska. Ubolewam, że nawet Wojciech Młynarski, dał się wkręcić w ten odwet na „moherach-kaczystach”. Nie należało: żywioł symbolizowany przez Tuska rzeczywiście miał i ma na sumieniu większość tego, co mu się przypisuje. Trwa zresztą kampania o kryptonimie „samo-wybielacz”.

Trwa też inna kampania, globalna, ale w Polsce urastająca do rangi ho-ho-ho. Amerykanie pod wodzą Dużego Człowieka z Czupryną starają się – nieudolnie kopiując churchillowską mowę z Fulton – udawać, że nie Chiny, ale Rosja jest głównym winowajcą ich problemów. Które zresztą sami sobie pytają (napytują…?).

Przypomnijmy wierszyk Młynarskiego:

Pociąg spóźnił się do Buska – wina Tuska.
Podupada kurort Ustka – wina Tuska.
Groch się jakoś marnie łuska – wina Tuska.
W Totku Ci nie wyszła szóstka – wina Tuska.
Zaszkodziła Ci kapustka – wina Tuska.
Cioci Zosi siadła trzustka – wina Tuska.
W szczerym polu uschła brzózka – wina Tuska.
W gardle Ci uwięzła kluska – wina Tuska.
Dyszel złamał sie u wózka – wina Tuska.
Waza stłukła się etruska – wina Tuska.
Zimny deszczyk w oczy pluska – wina Tuska.
Gorzkie łzy ociera chustka – wina Tuska.
Połamała nóżki kózka – wina Tuska.
Księdzu z głowy spadła piuska – wina Tuska.
Polska to kolonia ruska – wina Tuska.
Na stadionach rąbanina – Tuska wina.

„Polska to kolonia ruska” – pisał Wojciech proroczo. I kończył cały wierszyk zapowiedzią „nie będzie końca”:

Spytasz mnie, publiko moja, a cóż to za paranoja?
To katechizm jest prześliczny sporej partii politycznej.
A dlaczego Panie święty ten mój wierszyk nie ma puenty?
W miejsce puenty mgła i pustka – wina Tuska.

W każdym razie – to już moje spostrzeżenie – Tusk niech się szykuje do zasłużonego procesu, a na tapetę Polak dostał nowy wzorek – Ruska nie ustającego w dybaniu na święty nasz spokój. Wszędzie go – w Polsce – pełno, a jeśli już nie w Polsce – to głównie knuje, jakby tu zaszkodzić komukolwiek, gdziekolwiek, jakkolwiek.

I tylko niewinni Apacze Dużego Człowieka z Czupryną (sorry, Apacze, tak mi się powiedziało), chodzą jak te leluje, bronią demokracji gdzie się da, rozbudowując sieci inwigilacyjne i zaczepne.

W moich oczach nie ma większego tchórza od takiego, który nie stanie oko w oko z rzeczywistym przeciwnikiem (którego sobie zresztą sam napytał), tylko „dziuga” jego harcerzy. Rosja wystąpiła z inicjatywą BRIC nie dlatego, że chce zawładnąć światem, tylko dlatego, że rozumie, iż w obecnej sytuacji tylko rola „tego drugiego” w „tym lepszym” sojuszu daje szansę zwycięstwa, a może zwyczajnie przetrwania w harmonii.

Rosja wróciła do roli „tego drugiego”, z której wyszła po 1917 roku (wcześniej robiła za „drugiego” w relacji z dynastią brytyjską) i wytrwała w występach „pierwszoplanowych” do początków następnego stulecia (2006 rok). Nieuchronność tego zabiegu globalnego przewidywali zresztą Amerykanie (Jim O’Neill), , stąd nerwówka w ich poczynaniach globalnych i w ich propagandzie: bo nie są w stanie nic w tej sprawie zdziałać, a widzą swój z nią związany zmierzch.

W swoją topiel wciągają Europę Środkową, z Polską jak zwykle łopoczącą najweselej, najbardziej głupkowato.

I kiedy to wszystko coraz bardziej nie ma sensu – my jak zwykle nic z tego nie kumamy, co jest oczywistą winą Ruska…