Więcierz zwykły, więcierz mętny

2011-11-20 13:08

Doprawdy naiwni są wszyscy, którym się zdaje, że jeśli tylko żyć będą cnotliwie, porządnie i gospodarnie – resztę załatwią za nich urzędy i organy oraz służby, bo „oni już tam dobrze wiedzą co i jak”.

 

Państwo ma to do siebie, że żyje z tego, co odda mu obywatel. Dobrowolnie albo na siłę. Jeśli takie Państwo jest gospodarne jak większość jego obywateli – to i tak ma obyczaj dzielenia nadwyżek najpierw sobie, a potem dopiero wzmacniania obywateli i ich zapobiegliwości.

 

Jeśli jednak Państwo jest niegospodarne – to nie redukuje swojej łapczywości, tylko głębiej i bardziej stanowczo sięga do obywatelskich kieszeni.

 

Zatem jeśli – obywatelu – chcesz przemknąć przez życie cicho i cnotliwie – raczej Państwo ci nie pozwoli.

 

Więcierz zwykły to taka sztuczka Państwa: robisz coś 1000 razy, wciąż tak samo, masz z tego jakiś grosik. A tu za 1001-wszym razem gwizdek policjanta, albo nota z urzędu, albo wizyta śledczego. Złamałeś przepis. Tak, masz rację, wczoraj go nie było, tego przepisu, dziś jest. Prosisz o wybaczenie, nie zauważyłeś. Wybaczamy, ale zapłacić musisz.

 

Państwo jednak nie jest głupie. Nie może tak robić w nieskończoność, bo go ludzie wyśmieją. Wszak Państwo- to konkretni ludzie, chcą nadal być wybierani i nadal sprawować swoje urzędy i stanowiska. Zatem pozwala, by „krewni i znajomi króliczka” zakładali więcierze mętne.

 

Więcierz mętny to pułapka, zastawiana przez pożyczkodawców i kredytodawców, przez usługodawców, przez sprzedawców towarów, przez prawników i menedżerów, windykatorów, policjantów – przez każdego, kto wie, jak i gdzie „lody się kręci”.

 

Pułapka składa się z przepisów, procedur i okoliczności. Zakładana jest w postaci regulaminu usługi, ogólnych zasad sprzedaży, drobnych dopisków na umowach, ale też prymitywnie, np. w postaci zaczajonych w krzakach chłopców-radarowców.

 

Każdy, kto czegoś chce – ociera się o pułapkę. Większość w nią nie wpada. Ale wystarczy, że wpadnie co dziesiąty. Nie zapłaci raty w terminie, naruszy warunki gwarancji, przekroczy minimalnie jakąś normę. Na to czekali! Wtedy zamiast oczywistej rynkowej ceny za to, co nabył – płaci wiele, wiele więcej. Do tego ma kłopoty i wielkie poczucie niesprawiedliwości. Ktoś wyraźnie go wciągnął w pułapkę!

 

Wtedy idziemy do Państwa ze skargą: do urzędu, organu, sądu, prokuratury, policji. A tu – jeszcze jedna niespodzianka! Ten co nas oskubuje – już tu był! To my jesteśmy podpadnięci, a nie on! Ale nawet, jeśli nie był – i tak Państwo jest po jego stronie. Bo o to chodzi w więcierzu mętnym! Wszak oni wszyscy – zastawiacze pułapek, rwacze dojutrkowi – idą w sukurs Państwu, które jest na pewno łapczywe, choć nie na pewno gospodarne…

 

Bankowi, wydrwigroszom, służbom, urzędom, dostawcom – „nie opłaca” się normalny zysk, tantiema, rata, opłata. Dlatego umyślają więcierze mętne, z błogosławieństwem Prawa, i zastawiają je. Życie obywatela u boku zbankrutowanego Państwa – to marsz przez coraz gęstsze pole minowe.

 

Państwo w każdym razie ceni niezwykłą przedsiębiorczość rwaczy dojutrkowych, a w nosie ma twoje, obywatelu, cnotliwe i zapobiegliwe życie i zapotrzebowanie na święty spokój. Dlatego wyrokiem, postanowieniem, decyzją, wykładnią, pouczeniem – „rozstrzygnie” twoje wątpliwości najczęściej przeciw tobie. Ty mu wszak nie dasz dodatkowej kasy – zaś przedsiębiorczy rwacz dojutrkowy – zapłaci podatek od swojej przedsiębiorczości polegającej na odsysaniu twoich dóbr. Opłaci mu się, Państwu nie opłaci się.

 

A gdybyś nie zrozumiał nadal - zawsze Państwo ma swój gaz pieprzowy, pałkę, środki przymusu bezpośredniego...

 

A co wtedy, kiedy Państwo jest bankrutem? Kto widział w życiu bankruta lub sam nim był – wie, że nie wolno mu wierzyć w żadne solenne słowo. Interesuje go tylko twoja gotówka albo podpis pod zobowiązaniem, a nawet publiczne oświadczenie, że go obywatel wesprze. Potem już tylko mówi: zobowiązałem, się, oczywiście, ale warunkowo, musiałeś źle usłyszeć! Masz wątpliwości? Idź do sądu, do instancji, do samorządu. Masz swoją demokrację, korzystaj z niej!

 

Oto co widzę, kiedy patrzę w telewizor, na różne expose i podobne zapewnienia…